Tytuł: Bramy Światłości (tom 2)
Cykl: Zastępy Anielskie (tom 6)
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 15.02.2018r.
Liczba stron: 560
Anielska wyprawa do Stref Poza Czasem trwa...
Drugi tom "Bram Światłości" po zeszłorocznym, znakomitym (!) tomie pierwszym, rodził wielkie oczekiwania. Zarówno z uwagi na charakter samego cyklu, ukochane przez czytelników postacie [ :) ], jak i przez wzgląd na moment, w którym Pani Kossakowska zakończyła tom pierwszy (wrr...). Czy udało się sprostać oczekiwaniom?...
Hmmm... Myślę, że do pewnego stopnia tak, choć zapewne stali czytelnicy cyklu "Zastępy Anielskie" mogą się poczuć zawiedzeni (sfrustrowani?...). Akcja bowiem w tej akurat części... dość mocno zwalnia i, globalnie patrząc, niewiele wnosi na drodze ku celowi wyprawy, którym jest odnalezienie Pana... Tak to obiektywnie, z grubsza, ocenić należy, ale... nie jest też aż tak do końca ze wszystkim źle ;)
Sporym plusem tej części cyklu jest kolejny dowód kreatywności autorki, która tym razem wplata w fabułę elementy mitologii Azteków, Majów, kreuje nowe cywilizacje na drodze wyprawy, wprowadza nowych bohaterów... To wszystko jest bardzo fajne ;) I - zapewne - znów sprawi, że podniosą się głosy w rodzaju "gdzie nasi ukochani bohaterowie?, chcemy ich więcej, za mało ich"... To też jest - niestety - prawda... Znanych i lubianych jest rzeczywiście tak jakby mało, a jeśli już są... są trochę spłaszczeni fabularnie. Chyba nawet można by rzec, że nieco gonią w piętkę jeśli chodzi o ichniejsze poczynania na kartach książki (patrz Lucek, który bynajmniej nic ciekawego tutaj nie pokazuje, tudzież patrz Daimon, przez większość fabuły będący dość mocno poza nawiasem głównej osi akcji, co chwilę albo liżący się z ran, albo też nabawiający się następnych). Sytuację ratują wątki prosto z Głębi ;) i mocno wciągająca szopka vel ciuciubabka odstawiana przez Rajzela ;) ...
Cóż... ten tom jest dla wytrwałych, wiernych czytelników cyklu (taka prawda). Tak do końca nie należy się chyba, według mnie, pewnym zastojem fabularnym tego tomu martwić, każdy cykl bowiem potrzebuje chyba takiej swojej części, w której ma miejsce jakiś fabularny "przestój"... miejmy nadzieję, że ideą tego "przestoju" jest nabranie oddechu i rozpędu przed mocnym uderzeniem w tomie nr 3 :) :)
I z tą właśnie nadzieją, mimo kilku wad, książkę jednakowoż polecam ;)
Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz