niedziela, 24 września 2023

Samozwaniec (tomy 3 i 4) - Jacek Komuda

Tytuł: Samozwaniec
Cykl: Orły na Kremlu / Polacy na Kremlu (tomy 3 i 4)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 25.08.2023
Liczba stron: 744


Moskiewska awantura.

Przepiękne lipcowe wznowienie dwóch pierwszych tomów "Samozwańca" Jacka Komudy doczekało się w sierpniu książkowego kolegi na księgarskich półkach - mowa oczywiście o wznowieniu tomów numer trzy i cztery! Moskiewska wyprawa i historia walki o koronę carów nabierze na naszych oczach rozpędu, osiągnie swój punkt kulminacyjny, a następnie uraczy nas naprawdę mocnym zakończeniem. Koniec pierwszej dymitriady i jej skutki znamy co prawda z kart historii, a jednak gdy czyta się tę autentyczną opowieść po jej genialnym sfabularyzowaniu dokonanym przez Jacka Komudę, to trudno nie odnieść wrażenia, że historia naprawdę ożywa tutaj na naszych oczach.


Przed nami ciąg dalszy historii straceńców, którzy wrogów liczyli dopiero po bitwie. Zabitych. Oto historia ludzi tak szalonych, że poszli w tany z samą Śmiercią. Tak zuchwałych, że uwiedli Fortunę. Tak dumnych, że diabłu plunęli w twarz. I tak hojnych, że za przyjaciół płacili tylko krwią i życiem. Oto historia awanturników i husarzy, którzy wstrząsnęli murami Moskwy i sięgnęli po koronę carów...

... choć niestety nie na długo. Ta uwaga nie jest spoilerem, albowiem historia sprzed ponad czterech stuleci jest bardzo dobrze znana (choć może nie do końca należycie spopularyzowana, co książki takie jak ta są w stanie - mam nadzieję - skutecznie zmienić). Po wszystkim można się zastanawiać, dlaczego sprawy przybrały taki, a nie inny obrót i wypada żałować dziejowej szansy na zażegnanie odwiecznego zagrożenia ze wschodu, a jednak wydaje się, że w tamtym historycznym momencie sprawy po prostu nie mogły ułożyć się inaczej. O diagnozie tego stanu rzeczy będzie jednak za chwilę - teraz wróćmy do sedna odnowionej przez Fabrykę opowieści autorstwa Jacka Komudy.


Zbiorcze wznowienie trzeciego i czwartego tomu "Samozwańca" rozpoczynamy w chwili, gdy Dymitr i jego armia są w odwrocie, pobite i uszczuplone o oddalające się ku granicom Rzeczypospolitej roty polskiego wojska, które wypowiedziały niedoszłemu carowi posłuszeństwo przez brak odpowiedniej gratyfikacji za dotychczasowe trudy. Sprawa Dymitra wygląda kiepsko - podobnie jak los Jacka Dydyńskiego, wziętego w ostatniej bitwie do moskiewskiej niewoli.

Fortuna jednak kołem się toczy - siły Dymitra niebawem się pomnożą, a on sam znajdzie się na prostej drodze do Moskwy i do upragnionej korony. Wszystko za sprawą śmierci dotychczasowego cara, Borysa Godunowa i jego syna Fiodora, zamordowanego przez bojarów. Przejście dotychczasowych wrogów na stronę Dymitra jest gremialne i powszechne. Każdy bowiem woli trzymać z silniejszym i liczyć na jego łaskę, a na obecną chwilę właśnie Samozwaniec jest - co prawda za sprawą szczęśliwego zbiegu okoliczności, ale jednak - górą. Warto więc wkupić się w jego łaski i usunąć innych pretendentów do tronu, np. Fiodora Godunowa. Tak się właśnie załatwia sprawy w Moskwie (sytuacja ta jeszcze nieraz się w dziejach Moskwy i Rosji powtórzy).


Dydyński także uchodzi z niewoli - a to za sprawą swoich pocztowych, którzy (mniej lub bardziej chętnie i z różnych pobudek, ale jednak) ruszyli mu na ratunek. Stolnikowi sanockiemu nie pozostaje nic innego, jak wrócić do cara, przypomnieć swe zasługi, rozpracować do końca wrogi Dymitrowi Dwór i domagać się nagrody. Kto wie, może jednak odnajdzie ślad po swoim stryju, a może nawet spotka nigdy niewidzianych członków swej rodziny?

Tak - wszystko układa się pięknie. Niestety słabość Dymitra, jego chęć zaprowadzania zachodnich porządków, cechująca go nadmierna łaskawość ("dobryj car - słabyj car"), bojarskie pomruki niezadowolenia podjudzane przez Szujskich oraz sarmacka głupota każąca panom braciom hulać po Moskwie i deptać husarskim butem każdego, kto wyda się im kimś gorszym są - razem wzięte - prostą drogą wiodącą do tragedii...


Cykl "Orły na Kremlu" to opowieść o zderzeniu dwóch światów – wyrosłej na gruncie wolności (co prawda dostępnej tylko dla wybranych, ale jednak), szlacheckiej Rzeczypospolitej i ksenofobicznej Moskwy, odgrodzonej od Europy murem prawosławia. To opowieść o fenomenie husarii i wojska polskiego, zwyciężających na mroźnych stepach i lodowych pustkowiach Rosji, gdzie wieki później klęskę poniosły armie Napoleona i III Rzeszy.

To wszystko prawda, ale cóż z tego? Zgoda: kilka tysięcy złaknionych łupów straceńców stanęło naprzeciw dziesiątkom tysięcy, które w czystej teorii powinny nakryć ich czapkami. Od czego jest wszak polska - za Napoleona nazwana "ułańską" - fantazja! Szum skrzydeł husarii nieraz załopotał w tej powieści w naszych uszach, a pełne sarmackiej chwały, zasłane ciałami Moskali pobojowiska stały się świadkami kolejnych triumfów polskiego oręża. Jednak polskie mniemanie o własnej wyższości dało w Moskwie idealne wręcz pole do rozplenienia się toczącego od wewnątrz szlachecką wspólnotę raka - i to do tego stopnia, że w końcu ów rak nie tylko zwalił z nóg dumnych panów braci, ale także samego cara.


Było warto? Jeśli spojrzymy na ogrom zdobytej, nieśmiertelnej chwały - tak. Lecz jeśli przyjrzeć się bliżej straconej szansie i dziejowym skutkom klęski pierwszej dymitriady (a także tych mających miejsce później), to wypada tylko gorzko zapłakać nad głupotą, brakiem politycznej wyobraźni oraz nad wszystkimi wadami państwa i tworzących je mocą swej decyzyjności ludzi, które, razem wzięte, doprowadziły nie tylko do klęski na Kremlu, ale w perspektywie czasu potwierdziły także, iż "Polska nierządem stoi" (czego skutkiem był upadek Rzeczpospolitej niecałe dwa stulecia później).

Książka jest znakomitą mieszanką powieści historycznej z literaturą do gruntu awanturniczą, wzbogaconą o (liczne) wątki militarno-sensacyjne. Sporą zaletą lektury jest także jej realizm jeśli chodzi o omawianą przez Komudę epokę, albowiem nie zabraknie tutaj ani prawdziwych wydarzeń, ani wiarygodnych portretów przedstawicieli polskiej szlachty, ruskich bojarów i kozaczyzny mówiącej pod nosem mieszaniną ruskiego i łamanej polszczyzny. Znajdzie się tutaj także miejsce na pędzącą w pełnym galopie husarię, a także na szlacheckie pijatyki i wystrzały z samopałów - wielbiciele klimatów a’la sienkiewiczowska „Trylogia” będą tym wszystkim po prostu zachwyceni!


Warto raz jeszcze podkreślić, że lektura jest fenomenalna także za sprawą historycznego realizmu i umiejętności wplecenia przez autora w fabułę autentycznych faktów. Osobiście jestem ogromnym fanem tego typu historycznych kopalni danych, jednak w wersji fabularnej mogą się one spodobać nie tylko (psycho?)fanowi, ale także zupełnemu laikowi - to całe tony informacji, które stanowią wartość samą w sobie.

Książka wciągnęła mnie bez reszty. Przede wszystkim dlatego, że jako pasjonat historii mam swoje ulubione okresy historyczne, a jednym z nich jest czas istnienia I Rzeczpospolitej. "Samozwaniec" to fantastyczna podróż do szlacheckich, awanturniczych czasów, które - co najlepiej widać po omawianej lekturze, ale także i po innych książkach tego autora - obfitują w tyle barwnych i działających na wyobraźnię opowieści, że jest to w zasadzie ich niewyczerpane źródło. Jacek Komuda, jako propagator historii, wykonał w tej książce mnóstwo ogromnej i wartościowej (także typowo mrówczej, polegającej na żmudnym researchu) pracy, której zbrodnią byłoby nie docenić. Wielkie brawa Panie Jacku!


Gorąco polecam!

Dziękuję 
Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.

#samozwaniec #orłynakremlu #polacynakremlu #jacekkomuda #fabrykasłów #dymitrsamozwaniec #dymitriaszka #dymitriady #griszkaotriepjew #szlachta #demokracjaszlachecka #rzeczpospolitaszlachecka #warcholstwo #opoje #alkohol #historia #husaria #polskajazda #recenzjaksiążki #bookreview #bookstagram #bookstagrampolska #cosnapolce #instabookspoland #instabooks












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz