niedziela, 25 czerwca 2017

"Ziemia niczyja" - Jan Waletow


Tytuł: Ziemia niczyja (tytuł oryginału: Ничья земля)
Cykl: Fabryczna Zona
Autor: Jan Waletow
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 30.03.2016r.
Liczba stron: 353


Postapo... tuż za naszą wschodnią granicą.

Nie wiedziałem szczerze mówiąc, czego się po tej książce spodziewać. Wyglądała na jeszcze jeden przykład modnego w ostatnich latach. literackiego postapo, z, na to się zanosiło, domieszką patriotyczno-umoralniających aluzji do aktualnej sytuacji politycznej za naszą wschodnią granicą... I poniekąd coś w tym jest. Aluzje są wyczuwalne, są do wyłapania, jednak książce to nie przeszkadza. Sama zaś wizja wyłaniająca się z tej książki... działa na wyobraźnię. Główny bohater jest do tego na tyle antypatyczny i... cwany, że... no... całość po prostu ciekawi coraz bardziej z każdą kolejną stroną... i się jak najbardziej broni :)

Wyobraźcie sobie katastrofę na Ukrainie, klęskę żywiołową która zmiotła z powierzchni ziemi tysiące istnień, a cały kraj uczyniła jałowym pustkowiem... Rozrywanym w dodatku na kawałki przez ościenne, polityczne twory... Kraj zamieszkany przez ofiary, dawnych przyjaciół a obecnie wrogów, infiltrowany przez obce wywiady i kryminalistów wszelkiej maści, na dokładkę zamieszkany przez tych nielicznych ocalałych, dla których to wciąż Ojczyzna, za którą są w stanie oddać życie... Taki właśnie kraj przemierza główny bohater, antypatyczny i - delikatnie mówiąc - w ogóle nie budzący sympatii Michaił Siergiejew, były szpion, a obecnie... no właśnie, kto? Poszukiwacz własnego odkupienia? Wyrachowany najemnik w trakcie specyficznej misji? Pytanie zaiste ciekawe, lecz nie zdradzę na nie odpowiedzi. Warto je poznać samemu.

Książka, choć nie sposób uniknąć w niej pewnych powtórzeń i, do pewnego stopnia, również powielania pomysłów innych autorów z nurtu postapo, jest w jakiś specyficzny sposób... bliska czytelnikowi. Nie wiem, być może wynika to z faktu umiejscowienia fabuły zdarzeń tak blisko naszych granic w świecie, który z racji wielu uwarunkowań (historycznych, politycznych) jest nam, Polakom, jednakowoż bliski... Tak, być może o to własnie chodzi. Może też poniekąd chodzi o wizję bezkresnych ukraińskich stepów i miast zniszczonych katastrofą, która w trakcie kilku raptem dni zmiotła z powierzchni ziemi tak wiele... Nie da się ukryć, to działa na wyobraźnię.

Nie ma co gadać dłużej - książkę wypada tylko i wyłącznie polecić. Co też niniejszym z wielką przyjemnością czynię! :)

Serdecznie dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz