wtorek, 3 grudnia 2024

Lord Wieży - Anthony Ryan

Tytuł: Lord Wieży
Cykl: Trylogia Kruczy Cień (tom 2)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 15.11.2024
Liczba stron: 848


Ku wojnie.

Do stworzenia dobrego cyklu spod znaku high fantasy potrzeba czegoś więcej niż wielkiego talentu. Potrzeba do tego rozmachu, umiejętności kreacji świata oraz historii, która mnogością swoich wątków będzie w stanie ten świat wypełnić i zahipnotyzować sobą czytelnika. Ryan ma te wszystkie atuty w ręku i potrafi przekuć je w coś wyjątkowego. W "Lordzie Wieży" mamy przyjemność być świadkami tego procesu (i to zresztą po raz drugi, sprawy wyglądały bowiem podobnie już w przypadku niedawnego tomu numer jeden cyklu, czyli w "Pieśni Krwi").


Vaelin Al Sorna, legendarny wojownik, Morderca Nadziei, człowiek, który widział, jak jego królestwo tonie we krwi – wraca do domu. Niesie ze sobą ból, brzemię zdrady i jedno postanowienie: nigdy więcej nie sięgać po miecz. Ale los ma swoje plany, a pieśń krwi, która tętni w jego żyłach, nie zamierza milczeć. "Lord Wieży" to opowieść o wojnie, zdradzie i potędze, która nie daje wytchnienia nawet tym pragnącym pokoju.

Czasem, by ocalić wszystko, co ważne, trzeba raz jeszcze chwycić za broń – choć serce błaga o coś innego. „Wojna czyni głupców z nas wszystkich”.


Dobro i zło przeplatają się w każdym aspekcie trylogii, a cały cykl jest ich wielką metaforą. Żadna z tych wartości nie jest bowiem nigdy zerojedynkowa. Istnieje bowiem czasami zło, którego wyrządzenie może dać w efekcie dobro, ale także i dobro, które wydaje się być w danej chwili czymś słusznym, a jednak długofalowo patrząc jest w swej istocie złem... Co jest zatem słuszne? Czy na świecie istnieje coś takiego jak obiektywna prawda, czy też tylko jeden słuszny wybór? A może spotykamy się zawsze tylko albo z mniejszym lub większym złem, lub też z dobrem, które jest tylko namiastką słusznego wyboru? Pytania te kołaczą się w głowach głównych bohaterów przez cały czas, a istniejące na tym polu wątpliwości stale i dramatycznie narastają - dzieje się tak aż do ostatnich stron i do chwili, w której będzie trzeba dokonać ostatecznych wyborów.


Długo można by sobie dywagować, pewne jest jednak jedno: Anthony Ryan ma naprawdę niezły dar do snucia opowieści, do kreacji świata oraz postaci, które pozornie nie mają zbyt wiele do zaoferowania, lecz jeśli przyjrzeć się im głębiej, to w ich losach (niczym w soczewce) skupiają się losy całego otaczającego ich świata.

Co oferuje czytelnikowi "Trylogia Kruczego Cienia"? Przede wszystkim rozbudowany świat, epicką fabułę, odwieczne starcie dobra ze złem, zmagania o ocalenie świata oraz heroiczną walkę człowieka z samym sobą, z własnym przeznaczeniem i z tym, co uczynił w przeszłości. Jest to bowiem historia także o tym, że nic nie jest w życiu oczywiste, a puenta na koniec dnia jest zawsze taka, że nie ma innego wyjścia, jak jakoś żyć z własnymi wyborami, których trzeba po prostu dokonywać mądrze. Tylko tyle i AŻ tyle - w tych słowach mieści się bowiem wszystko to, co istotne, a w swej istocie jednak tak trudne (nie tylko w fikcji opisanej na łamach powieści). Opowieść snuta przez Ryana to na pewna jedna z najlepszych historii na przestrzeni ostatniego roku i zapewniam Was - nikogo nie pozostawi ona obojętnym!


Wojna, trzymające czytelnika w swych szponach napięcie, zwroty akcji, zmienne koleje losu, potężne zmiany optyki sytuacji - uff! Ryan wyrasta w moich oczach nie tylko na mistrza narracji, lecz także na wirtuoza twistów fabularnych. Brawo!

W przeciwieństwie do czytanego przeze w zeszłym roku "Pariasa" (pierwszy tom "Trylogii Przymierza Stali") rozwinięcia wątków fantastycznych doświadczamy na łamach "Trylogii Kruczego Cienia" całe multum! Lecz nawet takie bogactwo, to jeszcze za mało - chciałbym o wiele więcej! I jest na to spora szansa w kolejnych (finalnym już) tomie, na co bardzo liczę.


Warto jeszcze powtórzyć, że główną rolę gra w tym wszystkim NIESAMOWICIE ROBUDOWANA EPIKA całej historii, której kolejne strony po prostu SIĘ POŁYKA. Syndrom "jeszcze jednej strony" bez wątpienia tutaj występuje - i to w najbardziej uzależniającej formie!


Klasyczny już format powieści "from zero to hero" nabiera na łamach "Lorda Wieży" (podobnie zresztą jak miało to miejsce na łamach "Pieśni Krwi") całkiem nowego wymiaru. Dzięki autorowi doświadczamy czegoś, co nie jest częste (i to nie tylko w powieściach fantasy), poznajemy bowiem głównego bohatera już w momencie jego dziecięcych lat, a następnie razem z nim przechodzimy przez trudy dorastania, hartujące doświadczenia i dochodzimy do chwili, w której obleczony ludzką i magiczną potęgą musi on dokonać wyboru drogi, którą w dalszej części swej historii podąży. Wszystko to dzieje się na naszych oczach w wyjątkowym, drobiazgowo budowanym przez autora uniwersum, co czyni z całej opowieści doświadczenie zaiste dla czytelnika unikalne.


Jako jeszcze jedną "zachwalajkę" - jakby było ich mało! - muszę dodać też wzmiankę o bardzo fajnych elementach powieści szufladkowej, których doświadczamy (już od pierwszego tomu) za sprawą zmiennej narracji, operującej nie tylko na wydarzeniach bieżących oraz na retrospekcjach, lecz także na fabularnych wstawkach autorstwa kronikarza, lorda Verniersa, którego punkt widzenia urasta do roli nie tylko bezwiednego skryby, lecz także kogoś, kto ewoluuje z pozycji zaciekłego przeciwnika Vaelina Al Sorny ku roli obserwatora, który co najmniej skrycie naszego bohatera podziwia (pomimo dzielących ich różnic). Ot, jeszcze jeden powód do tego, by sięgnąć po cały cykl i przekonać się, co takiego wyjątkowego jest w niezwyciężonym Vaelinie :)

Fabryko - dziękuję!

#lordwieży #pieśńkrwi #trylogiakruczycień #anthonyryan #fabrykasłów #fantastyka #cosnapolce #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #bookstagrampolska #instabooks #instabookspoland












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz