piątek, 19 marca 2021

Mistyka kobiecości - Betty Friedan


Tytuł: Mistyka kobiecości (tytuł oryginału: The Feminine Mystique)
Autor: Betty Friedan
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 10.02.2021
Liczba stron: 508


Krzyk pośrodku pustki.

Książka Betty Friedan do najnowszych lektur już nie należy (lektura pasuje raczej do realiów lat 50-60tych XX wieku), aczkolwiek wznowiona została nie bez powodu. "Mistyka kobiecości" to studium kobiecej psychiki, która uwięziona (bardzo często) w domowych pieleszach dostaje szału. A w drugiej kolejności szuka odpowiedzi na pytanie, czemu ów szał stał się jej udziałem. Po czym próbuje wyjść z domowej pułapki.

Niniejsza książka stała się dla całej rzeszy Amerykanek odpowiedzią na pytanie brzmiące być może trywialnie: "dlaczego czujesz pustkę w życiu?". Wszystko wzięło się z rykoszetu, którym rzeczywistość zaczęła się odbijać na płci pięknej w latach 50-tych i 60-tych ubiegłego stulecia, a mowa o rykoszecie polegającym na micie kobiety siedzącej w domu i wychowującej w nim dzieci. Witającej z nieskazitelnym i pozbawionym zmęczenia uśmiechem męża wracającego z pracy i usłużnie podającej mu obiad pod nos. Dom to za mało - to zrozumiały Amerykanki. I mądrość tę sprzedały dalej, za ocean.


W zasadzie jest to nawet logiczne, nawet jeśli nie jest się kobietą - siedzenie w domu z dziećmi, bez zajęcia... To niepomiernie nudzi. W tym miejscu być może publikę zaskoczę, ale ROZUMIEM te dylematy jako facet: przez pół roku siedziałem z córką na urlopie rodzicielskim :) Ha!, SZACH-MAT! :) - tak, tak, tak: FACET TEŻ JEST W STANIE POŚWIĘCIĆ SIĘ DLA DZIECKA :) Tyle dygresji na temat punktu wyjścia tej lektury (aczkolwiek dygresji istotnej, wypowie się bowiem - może nieskromnie rzecz ujmując, ale jednak - ktoś, kto zna te dylematy z męskiej perspektywy) - czas na konkrety!


Według Betty Friedan zamknięcie się w domowych pieleszach jest dla kobiet destrukcyjne. I to do głębi. Stereotyp gospodyni domowej, która wychowuje dzieci i nieustannie wije swe gniazdko może i wygląda na zewnątrz ładnie, ale rodzi wewnętrzną pustkę. Kobieta z biegiem czasu czuje się źle, uwstecznia się; coraz wyraźniej czuje, iż czegoś jej w życiu brakuje. Ową pustkę zapełnia często zakupami, jeszcze większym poziomem zaangażowania na polu domowych obowiązków - tylko, że może to być droga wiodąca donikąd (względnie do stanów depresyjnych).

W związku ze wszystkim powyższym Friedan akcentuje konieczność zdefiniowania roli i miejsca kobiety we współczesnym świecie. Mowa o potrzebie posiadania własnych przestrzeni, pola do samorealizacji, a także do realizowania się zawodowo. Friedan wchodzi tutaj także w tematy równouprawnienia i feminizmu, który ma pozwolić kobietom zawalczyć o własne "ja".


Wszystko pięknie. Trudno się z wieloma punktami książki nie zgodzić. Niestety - jak to często bywa i w życiu i w tego typu publikacjach - w starciu z realiami to wszystko mocno się rozjeżdża. I wcale nie chodzi o to, że książkę napisano bardzo dawno temu; jej tematyka jest aktualna także dzisiaj. Problem leży w tym, że feminizm jako taki jest totalnie niekonsekwentny. Z jednej bowiem strony kobiety pragną równouprawnienia, a jednak w dalszym ciągu oczekują akceptacji dla ich stricte "kobiecych" ról jak wychowanie dzieci, kierowanie koncepcją domowego ogniska, itd. W efekcie feminizm stoi w rozkroku między akcentowaniem kobiecych przestrzeni, a aspiracją do wejścia w męskie role. Ta niekonsekwencja jest aż nadto widoczna i każe się zastanowić nad tym, czego tak naprawdę kobiety chcą. To nie są złośliwe wnioski - to rzeczowe spostrzeżenia, które powinny być przyczynkiem do szerszej dyskusji. Szkoda, że nikt jej nie podejmuje (Friedan także).


Lektura jest interesująca, pod wieloma kątami wartościowa, jednak w świetle całościowym niestety niekonsekwentna. Innymi słowy koncepcja jest dobra - jej wykonanie już niekoniecznie. Takie jest przynajmniej moje zdanie.

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.

#mistykakobiecości #bettyfriedan #czarnaowca #kobiecość #feminizm









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz