środa, 16 listopada 2016

"Regulatorzy"- Richard Bachman (Stephen King)

Tytuł: Regulatorzy (tytuł oryginału: The Regulators)
Autor: Richard Bachman (Stephen King)
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: listopad 2011r. (data przybliżona)
Liczba stron: 384
 
"Regulatorzy" - powieść mająca tworzyć jedną całość z "Desperacją" Stephena Kinga... czy rzeczywiście tak jest? Do pewnego stopnia tak, ale nie w sposób jakiego oczekiwałem. Spodziewałem się czegoś trochę innego. Tak naprawdę to nie do końca przekonała mnie do siebie ta książka. Ogólnie rzecz biorąc jest dobra, ale strasznie nierówna jeśli chodzi o poziom akcji i opisywanej historii - miejscami fabuła jest świetna, w innych momentach beznadziejna. A szkoda.

King (na potrzeby tej książki Richard Bachman) miał na "Regulatorów" fajny pomysł, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że go zepsuł... Za bardzo to wszystko naciągane, niesklejone do kupy... zbyt irracjonalne momentami. Takie trochę niedopracowane. To mogła być świetna powieść, a jest, niestety, tylko średniakiem. Ratują ją ciekawe przerywniki fabularne w postaci trzymających w napięciu fragmentów listów i pamiętników i, ostatecznie, dość dobry finał. Ale cała reszta nie jest wcale taka fajna...

Z "Desperacją" łączą "Regulatorów" niektórzy bohaterowie, pewne miejsce w starej kopalni na pustyni w Nevadzie i, do pewnego stopnia, to, co w nim tkwi. Jednak brutalna prawda jest taka, że poza tym te powieści wcale się nie uzupełniają. Każda z nich jest próbą napisania tej samej historii w trochę inny sposób, przy użyciu tych samych bohaterów i podobnego pomysłu (tylko inaczej przelanego na papier). Różnica między tymi książkami jest taka, że w "Desperacji" wszystko się Kingowi udało, a w "Regulatorach" już nie do końca.

Czy warto polecać tę książkę? Sam nie wiem... Fanom Kinga na pewno polecam (zresztą i bez zachęty przeczytają), ale nie-fanom? Chyba jednak nie. A przynajmniej nie na pierwszy ogień jeśli chodzi o przygodę z książkami Kinga. Proponuję najpierw przeczytać kilka-kilkanaście innych tytułów Szanownego Pana Stephena, a dopiero później brać się za "Regulatorów".      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz