Tytuł: Primum non nocere (tytuł oryginału: Prio ett)
Cykl: Jana Berzelius (tom 3)
Autor: Emelie Schepp
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 10.09.2018r.
Liczba stron: 448
Zbrodnia i... kara?
"Primum non nocere" - trzecia część cyklu o prokurator Janie Berzelius. Może nic w zasadzie odkrywczego, ale... dobre wątki, wielopłaszczyznowa fabuła, zbrodnia w tle, dobrze zarysowane sylwetki bohaterów - to wciąż jest. Wniosek? Skandynawskie kryminały cały czas mają się dobrze.
Zbrodnia - rzecz, bez której kryminał obyć się nie może (tak jak i duża część tego, co zwykliśmy określać jako powieść sensacyjną). Mamy więc zbrodnię... We własnym mieszkaniu zostaje odnaleziona ciężko okaleczona kobieta. Niestety - nie da się już nic dla niej zrobić. Śledczy podejmują rutynowe postępowanie, lecz nagle pojawia się ofiara nr 2. Równie brutalnie okaleczona... Czyżby był w tym jakiś wzór, schemat? Jeśli tak, to mamy do czynienia w prawdziwym psychopatą...
Śledztwo prowadzą komisarz Henrik Levin i aspirantka Mia Bolander. Towarzyszy im prokurator Jana Berzelius - niby przedstawiciel prawa w sensie najbardziej z możliwych formalnym, jednak działająca często na granicy swych uprawnień, a czasem... poza nimi. Postać ta w dodatku ma swoje własne "demony przeszłości", które wciąż zdawają się ją ścigać - i dopadać... Pytanie z opisu tej książki jest bardzo dobre - jak długo uda się Pani Prokurator zachować pozory, że wiedzie normalne życie szanowanego przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości?
Wiele w tej krótkiej recenzji zagadek ;) , ale to zabieg zastosowany z pełną premedytacją i celowo :) "Primum non nocere" to naprawdę ciekawy wybór na kilka wieczorów, warto dać się w tym miejscu trochę sprowokować i sięgnąć po tę książkę. Sam tytuł bowiem już jest ciekawy (i znamienny, choć nie zamierzam spoilerować), bowiem zasada, z łaciny tłumacząc "po pierwsze nie szkodzić", ma w tej książce wiele znaczeń... :) Sprawdźcie sami jakich.
Szwedzki kryminał... Rzecz to i gatunek znana i podziwiana na całym świecie, a przede wszystkim - na całym świecie czytana. Ma się wciąż dobrze... :) Choć mam takie wrażenie, że cokolwiek by nowi lub starzy autorzy tego nurtu nie wymyślili, to pewna wtórność się zaczyna w to wszystko (nieważne o jakim autorze mowa)... wkradać... Jeszcze całość tej machiny działa, bardzo sprawnie zresztą, jednak... czegoś mi w tym nurcie (powoli) zaczyna brakować... Ale może tylko marudzę ;)
Tak czy inaczej - nie słuchajcie marudzenia, ale skupcie się na pozytywach ;) To fajna książka, co jest jeszcze o tyle dobre, że nieznajomość dwóch poprzednich tomów cyklu nie jest jakąś wielką przeszkodą w lekturze akurat tego - sprawdźcie sami ;)
Dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz