środa, 9 września 2020

Chicago Bulls. Krew na rogach - Roland Lazenby


Tytuł: Chicago Bulls. Krew na rogach (tytuł oryginału: Blood on the Horns. The Long Strange Ride of Michael Jordan’s Chicago Bulls)
Autor: Roland Lazenby 
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 29.07.2020
Liczba stron: 528


Upadek potęgi.

Nie wiem jak Wy – ja ich uwielbiałem. Play-offy 1996 i finałowe boje Chicago z Seattle to były jedne z pierwszych zarwanych przeze mnie w życiu nocy ;) Kiedy Bulls wygrali - cieszyłem się jak dziecko (którym zresztą jeszcze wówczas byłem). Potem były jeszcze dwa triumfy nad Utah Jazz i… nastąpił koniec. Koniec niewytłumaczalny z logicznego punktu widzenia. A jednak nastał. Dlaczego tak się stało? Niniejsza książka (a także mający premierę w kwietniu br. dokument wyprodukowany przez Netflixa) jest próbą odpowiedzi na to pytanie.


Michael Jordan to prawdopodobnie najlepszy koszykarz wszech czasów. Chicago Bulls z lat 90-tych XX wieku byli jedną z największych potęg w historii tego sportu. Sześć mistrzowskich tytułów w osiem lat nie wzięło się z niczego. Jak więc wytłumaczyć to, że z mistrzowskiej drużyny odchodzi (lub też zmuszony zostaje do odejścia) trener, że jej drugi najlepszy zawodnik jest wiecznie niedoceniany (a nawet próbuje się go sprzedać), a generalny menedżer sprawia wrażenie, jakby chciał nieustannie umniejszać sukces drużyny (twierdząc m.in. że mistrzostwa zdobywają kluby, a nie drużyna czy pojedynczy gracze)? Jak wyjaśnić tę nieprawdopodobną lawinę zdarzeń, która doprowadziła do demontażu jednej z najlepszych ekip w dziejach NBA? Bo to, co stało się w lecie i jesienią 1998 roku trzeba nazywać po imieniu: demontażem. Jordan, Pippen, Rodman i Jackson z powodzeniem mogliby walczyć o mistrzostwo także w sezonie 1998/1999 (i to tym bardziej, że był on skrócony przez lockout). Co takiego wydarzyło się w Wietrznym Mieście po zdobyciu przez Bulls szóstego mistrzostwa w ciągu ośmiu lat?


Prawda jak zwykle jest złożona. Chcąc być obiektywnym być może trzeba by powiedzieć po lekturze, że nikt tu nie był bez winy. Jednakże obiektywizm i profesjonalizm Lazenby’ego (wart docenienia!) jest jak miecz obosieczny: sprawia, że wnioski nasuwają się same. Głównym winnym tego, co się stało był generalny menedżer Bulls – Jerry Krause. On, a także panujący pomiędzy nim, a Philem Jacksonem konflikt. Swoje zrobiło także to, że Scottie Pippen nie był przez kierownictwo klubu dostatecznie doceniany (choć działo się tak również przez samego Scottiego – nikt nie kazał mu podpisywać kilka lat wcześniej długoterminowego, niekorzystnego dla siebie kontraktu, zrobił to sam… jednakże klub nie zrobił później nic, ażeby w obliczu triumfów drużyny renegocjować ów kontrakt i należycie wynagrodzić Pippena). Gwoździem do trumny było zaś to, że Jordan nie zamierzał grać dla innego trenera niż Phil Jackson.


Powyższa ocena i diagnoza jest szalenie skrótowa, ale uchwycono w niej (tak myślę) istotę rzeczy. Demontaż Bulls nie dokonał się wszakże w jedno lato i w jedną jesień. To był proces trwający od lat, w czasie których w klubie i w drużynie narastały konflikty i problemy. Ich charakter był zaś bardzo różny: dotyczyły pieniędzy, przywództwa, ambicji, presji spowodowanej sukcesem, ciągłym głodem tego ostatniego, a także sporów o rolę i znaczenie poszczególnych osób dla prawidłowego funkcjonowania mistrzowskiej maszynerii.


Lazenby – i za to należą mu się ogromne brawa – bardzo dobrze przygotował się do napisania tej książki. Jest ona przeobfita w zakulisowe wydarzenia i nieznane kibicom smaczki (osobiście nie wiedziałem np. jak w praktyce wyglądał niekorzystny kontrakt Pippena, a także nie miałem pojęcia o szczegółach składanych za niego przez inne kluby ofert). Szczególnie warte uwagi jest całe mnóstwo wypowiedzi i relacji członków drużyny oraz członków kierownictwa klubu. Na łamach książki wypowiedzieli się w zasadzie wszyscy ci, którzy odgrywali w tej historii istotne role: Jordan, Pippen, Jackson, Rodman, Krause, właściciel Bulls Jerry Reinsdorf, Steve Kerr, czy też twórca ataku trójkowego i asystent Jacksona, Tex Winter. Każdy z nich ma coś istotnego do powiedzenia, a Lazenby nikomu nie narzuca ani żadnego zdania, ani żadnej teorii – on przedstawia tylko punkt po punkcie szereg zaistniałych problemów i pozwala wspomnianym wyżej postaciom mówić. A wnioski wyciągamy my, czytelnicy.


Wnioski te są smutne, obciążają bowiem przede wszystkim generalnego menedżera Bulls, jego trudny charakter, niezaspokojone ambicje i bezmyślne wypowiedzi oraz zachowania. Jeśli osobiście miałbym wskazać główną przyczynę demontażu Bulls, to byłoby nią właśnie to. I odżegnywałbym się od rzekomych medialnych manipulacji Jacksona, czy też od chorej żądzy rywalizacji Jordana. Jackson został potraktowany przez klub jak śmieć i jedynie opowiadał o tym mediach. Ewentualnie reagował na medialne (idiotyczne i niedopuszczalne) wypowiedzi Krause’a. A Jordan… Ok, jego żądza rywalizacji może i była chora. Ale to dzięki niej Bulls osiągnęli to, co osiągnęli. I zaryzykowałbym tezę, że gdyby okiełznać kretyństwo Krause’a, to obsesja perfekcji Jordana nie doprowadziłaby sama w sobie do demontażu drużyny.


Książka jest niesamowicie nostalgiczną, miłą podróżą do krainy lat 90-tych, w których NBA była w Polsce nowością, na którą wszyscy miłośnicy sportu dosłownie się rzucili. Jordan był dla nas wszystkich herosem z innego świata :) Fajnie było móc choć na chwilę wrócić za sprawą „Krwi na rogach” do tamtych czasów.


„Krew na rogach” vs „The Last Dance”… Od tego porównania chyba nie da się uciec ;) Nie wiem, czy oglądaliście produkcję Netflixa. Ja tak – przepraszam więc za potencjalne spoilery. Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że książka jest lepsza niż serial. Po lekturze i w porównaniu z „The Last Dance” oczywiste staje się to, o czym część publiki przebąkiwała – serial stworzono na warunkach Jordana i w związku z tym przedstawia on głównie jego perspektywę. Air miał prawo postawić taki warunek, ok. Jednak w efekcie w serialu brakuje głosu chociażby głównego winowajcy, Jerry’ego Krause’a. Lazenby pozwolił mu się wypowiedzieć, przez co książka jest bogatsza od produkcji telewizyjnej. Poza tym wydaje mi się, że Lazenby wszystko lepiej zbilansował, zwłaszcza różne punkty widzenia i wypowiedzi głównych aktorów tego spektaklu. W „The Last Dance” niby też każdy mówi o swoim punkcie widzenia, ale… trochę w trakcie oglądania czuć, że to co widzimy pokazano nam na warunkach Jordana ;) (inna sprawa, że końcowe wnioski pokrywają się z wnioskami Lazenby’ego – jednakowoż książka bardziej demokratycznie przydziela głos każdej ważnej w Bulls postaci i nie narzuca odbiorcy wniosków, co serial de facto czyni).


Reasumując: GORĄCO POLECAM! Każdy fan NBA po prostu MUSI to przeczytać. A już na pewno fan Chicago Bulls Michaela Jordana. Bo dokładnie tak było, jest i będzie: sześć tytułów mistrza NBA w osiem lat nie zdobył klub rozumiany jako organizacja z niechlujnym generalnym menedżerem u steru, lecz drużyna koszykarzy z lat 90-tych, która była, jest i na zawsze pozostanie drużyną Michaela Jordana.


Dziękuję SQN za egzemplarz recenzencki.

#KrewNaRogach #ChicagoBulls #RolandLazenby #SQN #BloodOnTheHorns #MichaelJordan #ScottiePippen #DennisRodman #PhilJackson #JerryKrause #NBA #ILoveThisGame







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz