Tytuł: Sztuka umierania
Autor: Andrzej Sitarek
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: 04.11.2019
Liczba stron: 130
W pułapce sterydów.
Kulturystyka. Pięknie wyrzeźbione ciała. Widujemy to czasem (lub częściej niż "czasem" - zależy czy ktoś to lubi, śledzi i/lub praktykuje) na zawodach, w trakcie transmisji z tychże zawodów, a także na siłowni. Co się kryje za tym sportem? (bo wszak jest to sport). Czy tylko pot wylany na salach ćwiczeń? Zdecydowanie nie tylko to. Andrzej Sitarek to doświadczony trener, który widział w tym sporcie niejedno. W niniejszym poradniku (a zarazem swego rodzaju pamiętniku) dzieli się z nami spostrzeżeniami na temat kulturystów i samej kulturystyki oraz stojących za nią idei.
Kult ciała. Takimi właśnie słowami można podsumować współczesną kulturystykę - a przynajmniej tę rozumianą przez szeroko pojęte "masy" (zbieżność z przyrostem masy mięśniowej przypadkowa, ale w tym przypadku jak najbardziej na miejscu). Tzw. "masy" uważają, że wystarczy pobiec sobie na siłownię kilka razy na tydzień, odbębnić tam swoje, nałykać się sterydów żeby efekt był szybszy... i gotowe. Otóż nic bardziej mylnego. Andrzej Sitarek próbuje w niniejszej książce zerwać z tym spłaszczeniem kulturystyki wykazując, że jest ona czymś więcej. W rozumieniu autora tej książki jest to bowiem pewien styl życia, który wykracza daleko poza okazjonalne wizyty na jakiejkolwiek sali treningowej.
W kulturystyce mogą - zdaniem autora - idealnie odbijać się ciągoty do głupoty i do pójścia na skróty. Mowa o wszelakiej maści prochach, sterydach i (Sitarek nie boi się użyc tego słowa - choć jest to dyskusyjne nazewnictwo w odniesieniu do zażywanych specyfików) narkotykach zażywanych przez amatorów pięknej sylwetki. Wspomnianą głupotą jest także według Sitarka wszechobecny szpan rzeźbą własnego ciała i sodówa objawiająca się w efekcie wędrówkami po nocnych klubach - te bowiem są często codziennością pseudokulturystów.
Na czym więc powinna polegać kulturystyka? W skrócie - na idealnym balansie ciała i ducha. Ciało jest bowiem (i być powinno) świątynią tego drugiego. Brzmi górnolotnie? Być może. Ale nie sposób odmówić racji temu rozumowaniu - przynajmniej w części odnoszącej się do zdrowego trybu życia i do dbania o siebie (Siterek bardzo owe dążenia i wartości podkreśla na każdym kroku).
Cała książka... no cóż - postrzegana to ona może być różnie. Wartościowe są z całą pewnością wspomnienia z aktywności własnej i trenerskiej autora. Są one pewnym świadectwem tego, na czym powinien polegać ten sport. Z drugiej strony - sporo tu mięsa... I to takiego z kategorii, która może być przypisana do wynurzeń typów "typów bez karków" (nikogo oczywiście nie obrażając - sformułowania używam w odniesieniu do pato-kulturystów, których autor wyraźnie wskazuje palcem).. Brzydko brzmi, wiem - no ale taka prawda. Irytować też nieco może czytelnika fakt, że autor tak często odnosi się do duchowości, do ostateczności i do postrzegania ciągu aktywności życiowych jako do łańcucha, który nieuchronnie prowadzi do śmierci. Wszystko to oczywiście prawda, ale czy trzeba aż tak "uduchowiać" kulturystykę jako taką? Lekka przesada moim zdaniem (z całym szacunkiem oczywiście dla wyznawanych przez autora wartości).
Dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za egzemplarz recenzencki.
#SztukaUmierania #AndrzejSitarek #Psychoskok
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz