środa, 23 września 2020

Wizna - Jacek Komuda


Tytuł: Wizna
Seria: Polscy Bohaterowie
Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 18.09.2020
Liczba stron: 456


Polskie Termopile (?)

„Wizna” Jacka Komudy to już kolejna po „Hubalu” i po „Westerplatte” powieść historyczna autora napisana w duchu września 1939 roku. Wszystkie trzy pozycje łączy etos walki, niepodważalna wartość honoru polskiego oficera oraz przykładne bohaterstwo żołnierzy Wojska Polskiego w obliczu nieprzyjaciela. Jacek Komuda ma dar do pisania takich powieści i to naprawdę widać. Fakty historyczne zostają przez autora zrekonstruowane i ubrane w fabułę, którą napisało samo życie. Tym razem zawitamy wraz z Jackiem Komudą do dusznych, pozbawionych wentylacji bunkrów leżących na bagnach w widłach Narwi i Biebrzy i przyjrzymy się osławionym walkom na odcinku Wizna, w których kapitan Władysław Raginis (stojący na czele niespełna 700 żołnierzy!) stawił czoła blisko 40-tysięcznym siłom wroga, którego natarciem dowodził sam Heinz Guderian - twórca teorii Blitzkriegu.


Książkę czyta się jak wyśmienitą powieść sensacyjną. Choć dotyczy ona wydarzeń stricte historycznych, to jednak jest ona w stanie przykuć uwagę czytelnika i sprawić, że naprawdę ciężko jest oderwać się od kolejnych stron. Autor przedstawia wydarzenia sprzed 81 lat w sposób niezwykle barwny, plastyczny, a przy tym prawdziwy i pełen wojennego realizmu. Polscy żołnierze z września 1939 roku za sprawą Jacka Komudy przestają być wyidealizowanymi bohaterami, stając się w to miejsce zwykłymi ludźmi - takimi samymi jak ja i Wy. Nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że „Wizna” należy do tej kategorii książek, za sprawą których historia ożywa na naszych oczach.


Opisy walk na odcinku Wizna powinny usatysfakcjonować niejednego znawcę i wielbiciela militariów. Każdy taki opis charakteryzuje dynamizm, realizm, mnóstwo szczegółów dotyczących uzbrojenia oraz odarta z wszelkich upiększeń prawda, w której nie ma laurów zwycięstwa, lecz w której jest krew, pot, łzy… i śmierć. Owe opisy nie potrzebują w zasadzie odrębnego komentarza – są klasą samą dla siebie. Warto docenić to tym bardziej, że z kart powieści przemawia do nas historyczna prawda. Wielkie brawa należą się w tym miejscu Panu Jackowi za tę swoistą rekonstrukcję wydarzeń historycznych – czapki z głów!


Doszliśmy do momentu, w którym warto by było odkłamać trochę rzeczywistość. W zbiorowej świadomości Wizna kojarzy się z ukutym przez PRL-owskich historyków terminem „polskie Termopile”. Skojarzenie to każe przypuszczać, że obrońcy odcinka Wizna zginęli w takim razie co do jednego (podobnie jak obrońcy Termopil). Otóż nic bardziej mylnego! Zginęło wielu, to prawda, lecz nie wszyscy. Część obrońców dostała się do niewoli, a część wymknęła się z okrążenia (np. porucznik Kiewlicz, walczący później w konspiracji). Dobrowolnie życie oddał kapitan Raginis, który poprzysiągł, że nie podda pozycji żywy. Słowa dotrzymał detonując na swej klatce piersiowej granat… PRL-owska narracja historyczna uczyniła z Wizny legendę, aczkolwiek niepotrzebnie ją przy tym zakłamała. Dzięki twórcom pokroju Jacka Komudy prawda historyczna może wrócić na należne jej miejsce.


Po lekturze można mieć mnóstwo wniosków i spostrzeżeń. Poza tymi dotyczącymi samych starć zbrojnych w oczy rzuca się bardzo umiejętnie odmalowany obraz przekroju polskiego społeczeństwa na prowincji (i nie tylko!) z lat 30-tych XX wieku. Jacek Komuda przybliża nam rzeczywistość zubożałej polskiej szlachty (żyjącej w podupadłym dworku, w którym jeden z salonów pełni funkcję stajni dla koni o czysto arabskiej krwi), zwykłych chłopów (którzy na tyle cenią swoje buty, że chodzą boso, a samo obuwie niosą nad głową przywiązane do kija), wywodzących się z mniejszości narodowych dywersantów i dezerterów (szczególnie jaskrawe są tu przykłady uciekających z wojska Białorusinów i kolaborujących z wrogiem niemieckich rodzin; przykład Paula Replińskiego - który na odchodnym podpala włosy nieżyjącego już Raginisa - jest tutaj szczególnie paskudny… tyle w tym pociechy, że sprawiedliwość dopadła Replińskiego), a także zmanierowanych i otępiałych przez sanacyjną propagandę przedstawicieli warszawskich salonów (mowa o Zosi, narzeczonej Raginisa, dla której wojna jest jak piknik – wszak Naczelny Wódz zapewnia, że lada dzień zwyciężymy). Są to spostrzeżenia ciekawe i warto poczynić je sobie samemu w trakcie lektury.


Z „Wizny” wyłania się obraz świata, który nie jest pozbawiony wad, ale mimo to ogarnia nas smutek na myśl o tym, że oto świat ten odchodzi po to, by już nigdy nie powrócić. Nostalgię tę czuć zwłaszcza w scenach, w których powraca do nas znany już z kart „Hubala” koń Bohatyr – swoisty symbol polskiej tradycji powstańczej, zrywów narodowowyzwoleńczych i prawdziwie polskiego ducha, który nigdy się nie poddaje. To mocno nostalgiczne spotkanie nie pozostaje bez wymowy – scena, w której Raginis odpędza Bohatyra jest symbolem tego, że toczona pod Wizną walka nie może być przez Polaków wygrana, w związku z tym dobrze by było, ażeby duch polskich powstań nie zginął tu, lecz aby umknął i (być może) przysłużył się w walce na innym odcinku frontu.


Zresztą kwestia beznadziejności położenia Raginisa to osobna sprawa… Wiele można by o tym powiedzieć, ale starczy chyba wspomnieć o niedokończonych, pozbawionych wentylacji bunkrach, o potężnych brakach w zaopatrzeniu i w uzbrojeniu, a skończyć wypada na tym, że bezpośredni dowódca Raginisa obiecuje mu wsparcie, po czym otrzymuje od Naczelnego Wodza rozkaz odwrotu, który… wykonuje, nie informując Raginisa o pozostawieniu Wizny praktycznie samej sobie. Był to zabieg celowy, który miał umożliwić związanie Niemców w Wiźnie walką, a przez to dać odwodom armii szansę na wycofanie się na inne pozycje. Niby poświęcenie jakiejś jednostki czy odcinka to na wojnie zwyczajna rzecz, ale… nóż się w kieszeni otwiera…


Reasumując: WARTO przeczytać. A nawet trzeba, albowiem książki Jacka Komudy to świetne lekcje polskiej historii – zwłaszcza te poświęcone kampanii wrześniowej. Te lektury to niezapomniane przeżycia czytelnicze. Osobiście mam wielką nadzieję, że autor spełni kiedyś swą obietnicę i napisze powieść o Powstaniu Warszawskim (!). To by było naprawdę coś! Tymczasem jednak mamy „Wiznę” – lekcję historii, na której po prostu warto się pojawić.

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.


#Wizna #JacekKomuda #PolscyBohaterowie #KampaniaWrześniowa #KapitanRaginis #FabrykaSłów







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz