Z OKAZJI PREMIERY DRUKIEM "BORDERLINE: AUTOTERAPII, CZYLI O SPRAWACH POWAŻNYCH Z SOLIDNĄ DAWKĄ AUTOIRONII" COŚ NA PÓŁCE MIAŁO WIELKĄ PRZYJEMNOŚĆ PRZEPROWADZIĆ MAŁY WYWIAD Z AUTOREM - ANKĄ MRÓWCZYŃSKĄ :) :) :)
PISANIE MNIE URATOWAŁO
Coś Na Półce: Jak się czujesz tuż po
premierze "Autoterapii" drukiem? :) Dużo emocji? :)
Anka Mrówczyńska: O, tak! Emocji jest co niemiara. Przede wszystkim dlatego, że
spełniłam swoje największe marzenie - wydanie książki na papierze. Zdradzę Ci,
że jeden egzemplarz leży na kanapie i zerkam na niego co chwilę, wciąż nie
mogąc uwierzyć w to, że po tylu latach doczekałam się papieru.
CNP: To duża różnica?, być autorem książek w wersjach, jak dotąd,
elektronicznych, a teraz - w wersji tradycyjnej?
AM: Tak, dla mnie jest to wielka różnica. Przede wszystkim dlatego, że sama
wolę książki papierowe od e-booków. Nie ma to jednak, jak wziąć do ręki
książkę. Pod palcami czuć jej papierowe ciało, przewracać kartki, móc powąchać.
Poza tym udział e-booków w rynku wydawniczym to, z tego co czytałam, niecałe
10%. Także książka tradycyjna trafia do większej liczby potencjalnych
Czytelników.
CNP: Czytelnicy się strasznie cieszą, że "Autoterapia" ukazała się w
formie papierowej (znam takich, którzy jak dotąd drukowali i bindowali sobie
e-booki ;) ). Widzisz jakąś różnicę w odzewie i w odbiorze przez Czytelników po
ukazaniu się książki po raz drugi, tym razem drukiem?
AM: Przede wszystkim różnica jest w sprzedaży. Zdecydowana większość osób woli
książki papierowe. Ja również zaliczam się do tej grupy. Od premiery papierowej
"Autoterapii" dostaję o wiele więcej wiadomości od Czytelników. Chcą
albo pogratulować wydania, albo podziękować za tę książkę. Nie ukrywam, że to
bardzo miłe. Poza tym takie informacje zwrotne potwierdzają, że to, co robię,
ma jakiś sens.
CNP: Właśnie, skoro już przy tym jesteśmy :) - co Ci przyświeca kiedy piszesz,
kiedy wydajesz kolejne książki? To taka forma - jak choćby tytuł książki, z
racji której rozmawiamy, wskazuje - autoterapii, czy coś więcej? Robisz to
głównie dla siebie, czy też z myślą o innych?
AM: Piszę głównie dlatego, że nie wyobrażam sobie życia bez tworzenia. To sens
mojego życia. Jak to powiedział mój terapeuta, gdyby nie pisanie, być może już
bym nie żyła. To prawda, pisanie mnie uratowało. Wyciągnęło z wielkiego bagna
psychicznego. Dawało ukojenie, gdy było bardzo źle. Robię to oczywiście również
z myślą o innych, bo nie piszę do szuflady.
CNP: Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale naprawdę dużej liczbie osób
pomagasz - tym co robisz, tym o czym piszesz. Nie wiem ile takich świadectw do
Ciebie trafia, ale naprawdę pozwalasz pojąć innym, że nie są sami z problemem
pt. "Borderline". Lepiej się dzięki Tobie czują. Co o tym myślisz? To
dla Ciebie ważne, że pomagasz innym? Jakie to uczucie?
AM: Tak, to dla mnie bardzo ważne. Po premierze papierowej
"Autoterapii" zaczęłam dostawać o wiele więcej wiadomości, w których
Czytelnicy dziękują za nią. To jest szalenie miłe. Bardzo się cieszę, że moja
własna autoterapia pomaga także innym. W trakcie terapii nauczyłam się, że
skupianie się wyłącznie na sobie (z czym wciąż mam problem) jest źródłem
cierpienia. Natomiast myślenie o innych przynosi dobre samopoczucie i
satysfakcję. Świadomość, że moje książki pomagają innym sprawia, że jestem z
siebie dumna.
CNP: To trudne?, pisać o sobie i o swoich stanach, emocjach, odczuciach?
AM: Nie. Piszę pod wpływem chwili. Kiedy emocje i/lub myśli kłębią się we mnie
szukając ujścia. To bardzo dobra forma autoterapii. Poza tym jestem emocjonalną
ekshibicjonistką.
CNP: Miałem Cię właśnie spytać o szeroko pojęty proces twórczy ;) Masz jakiś
stały rytm pisania?, np. codziennie "x stron/znaków", czy piszesz na
pełnym spontanie, czyli po prostu kiedy masz wenę? :) I jak to jest z tą weną u
Ciebie - sama przychodzi, czy w jakiś sposób ją u siebie "wyzwalasz"?
:)
AM: Zdecydowanie wolę spontan. Kiedy najdzie mnie wena, siadam i piszę. Staram
się to robić systematycznie, codziennie rano przed pracą, czasem też po pracy.
Jednak nie zawsze się da. Wiesz, jak to jest... "Zdradliwa wena, raz jest,
a raz jej nie ma" - cytując Kaliber44. Nie udało mi się jeszcze znaleźć
sposobu na wyzwalanie weny. Kiedy jest - piszę. Kiedy jej nie ma - czytam.
CNP: Pniesz się w górę w rankingach popularności jako autorka :) , np. na
liście bestsellerów Empika (nakład wymiotło momentalnie!) - jak to jest być
sławnym autorem? :)
AM: Hehe, nie uważam się jeszcze za pisarkę. Za mało napisałam i w moim
mniemaniu dopiero aspiruję do tego miana. Nie ukrywam jednak, że obserwowanie,
jak Twoja książka jest coraz wyżej w rankingach sprzedaży, bardzo cieszy. To
sprawia, że czuję się szczęśliwa i spełniona.
CNP: Mrówek, o którym tyle piszesz (pozdrawiamy z tego miejsca! :) ) był dla
Ciebie pewnie dużym wsparciem? :) Kibicuje Ci? :)
AM: Mrówek trzyma się na uboczu, jeśli chodzi o moje pisanie i jest raczej
neutralny.
CNP: Która z książek przez Ciebie napisanych jest dla Ciebie najważniejsza?
AM: Każda jest dla mnie szalenie ważna. Jednak gdybym miała wybrać, to chyba
"Psychiatryk". A to dlatego, że od tego dziennika zaczęła się moja
przygoda z pisaniem prozy. Druga to "Uśpiona", dlatego, że to moja
pierwsza książka beletrystyczna. Nie mogę się doczekać jej premiery oraz pierwszych
recenzji!
CNP: A powiesz czytelnikom, która była najtrudniejsza do napisania? I dlaczego?
AM: Każda w pewnym sensie jest trudna do napisania. Przede wszystkim dlatego,
że wciąż nie wierzę w swoje możliwości. Podczas pisania często nachodzą mnie myśli,
że nie dam rady ukończyć książki. Jednak jakiś czas później okazuje się, że
stawiam ostatnią kropkę i wtedy rozpiera mnie szczęście. Gdybym jednak miała
wybrać, znów byłby to "Psychiatryk". Również z tego powodu, że była
to moja pierwsza książka. Podczas jej tworzenia zupełnie nie wierzyłam w to, że
ta pisanina ma jakiś sens. Jak się jednak okazało, jest ona ważna - takie otrzymuję
wiadomości od Czytelników.
CNP: Tak a propos "Uśpionej", bo ten tytuł chwilkę temu się tutaj
przewinął- niebawem premiera (26.11.2018), chciałabyś tę książkę jakoś
zareklamować? ;) Powiedzieć o niej w tym miejscu kilka słów? :)
AM: "Uśpiona" to na dobrą sprawę moja pierwsza książka
beletrystyczna. To mroczny i brutalny thriller psychologiczny, z wieloma
zwrotami akcji oraz zaskakującym zakończeniem. Jestem z niej dumna i mam
nadzieję, że przypadnie Czytelnikom do gustu. Choć nie jest to książka dla
wszystkich. Na przykład moja mama boi się jej czytać, hehe.
CNP: Czy możemy na dzień dzisiejszy trzymać za Ciebie kciuki jeśli chodzi o
Twoją terapię, sesje i o całość tego tematu? Wszystko na tym polu ok? :)
AM: Jak najbardziej! Mam to szczęście, że trafiłam na wspaniałego terapeutę,
któremu bezgranicznie zaufałam. Jest świetnym specjalistą, bardzo
profesjonalnym. Jestem w terapii u niego od trzech i pół roku. Jeszcze daleka
droga przede mną, ale już widzę zdecydowane zmiany.
CNP: Świetnie :) , to bardzo cieszy! :)
A tak dla odmiany, z innej beczki - niebawem Targi Książki we Wrocławiu
(01.12.2018), będziesz na nich i spotkasz się z Czytelnikami - czujesz już
dreszczyk pozytywnych emocji? :)
AM: Nie tylko dreszczyk, ale duży dreszcz! Prawdę mówiąc, kłębią się we mnie
najróżniejsze emocje. Z przewagą tych pozytywnych, rzecz jasna. Z jednej strony
nie mogę się doczekać, kiedy w końcu poznam swoich Czytelników. Z drugiej
jednak bardzo się boję. A to dlatego, że boję się ludzi. Postanowiłam jednak
wziąć byka za rogi (którym jest lęk) i zjawić się na Targach. Mam tylko
nadzieję, że ze stresu nie będą mi się tak trząść ręce, że nie będę mogła
podpisywać książek, hehe.
CNP: Oby nie! Podejrzewam że wiele osób byłoby zawiedzionych, gdybyś nie była w
stanie złożyć na książkach autografów :) A jakie masz kolejne plany wydawnicze?
:)
AM: Jak już wspomniałeś, za miesiąc będzie premiera "Uśpionej", na co
czekam z niecierpliwością. Czekam na decyzję Wydawnictwa, co do kolejnego
thrillera psychologicznego - "Bestselleru". Jednak coś mi się wydaje,
że przesadziłam w niej z brutalnością i trzeba będzie nad tą książką jeszcze
dużo popracować, by nadawała się do publikacji. Oprócz tego zaczęłam pisać
kolejną książkę - "Bohemę". No a w przyszłym roku prawdopodobnie
zaczniemy z Wydawnictwem publikować cykl "Młody bóg z pętlą na szyi"
na papierze.
CNP: Czyli, wydawniczo patrząc, same dobre wiadomości :) Super!
Na koniec - chciałabyś z tego miejsca powiedzieć "coś extra" swoim
Czytelnikom? :)
AM: Dziękuję wszystkim, którzy kupują i czytają moje książki. Dziękuję też za
wszystkie wiadomości, które od Was dostaję. I serdecznie zapraszam 1 grudnia do
Wrocławia, na Targi Dobrej Książki!
CNP: Dziękuję Ci bardzo za rozmowę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz