czwartek, 19 września 2019

Westerplatte - Jacek Komuda


Tytuł: Westerplatte
Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 04.09.2019r.
Liczba stron: 512



Historia jak żywa.

Jacek Komuda to autor o nieprawdopodobnym wręcz darze ożywiania historii. Wielbiciel Rzeczpospolitej szlacheckiej i szeroko pojmowanej historii XVII wieku tym razem wziął na warsztat tematykę XX wieku i – co chyba dość oczywiste – II Wojnę Światową. Wśród książek Pana Jacka znajdziemy od teraz „Westerplatte” – pełną heroizmu i wojennego realizmu opowieść o obronie Wojskowej Składnicy Tranzytowej, która stała się legendą kampanii wrześniowej 1939 roku.

Realizm, fakty, domieszka sprawdzonych (i niesprawdzonych) relacji, ubranie wszystkiego w fabularne szaty pełne akcji i… hit gotowy :) Tak można by na dobry początek podsumować „Westerplatte”, które – tak podejrzewam – stanie się książkowym hitem dla każdego miłośnika historii. Ale wielbiciele dobrej akcji również powinni odnaleźć się na kolejnych stronach ;) Książka wypada bowiem nadspodziewanie dobrze na wielu polach.

Komuda opisał dzieje obrony Westerplatte z niesamowitym realizmem. Największą w tym rolę ma obsadzenie w głównych rolach tej opowieści faktycznych postaci historycznych z majorem Sucharskim i zastępującym go kapitanem Dąbrowskim na czele. Ale nie tylko ich Komuda przeniósł żywcem do tej książki; swoje miejsce mają tu także faktycznie istniejący dowódcy strażnic i wartowni, czy też dowódcy niemieccy. Każdy ma w książce swoje 5 minut i choć są to osoby, które znamy tylko z podręczników historii, to stają się one nieomal żywe - i to na naszych oczach. Realizm, realizm i jeszcze raz realizm – to zdecydowanie najmocniejsza strona książki.

Przebieg działań militarnych opisany przez Komudę także spełnia przyjęte na całej linii literackiego frontu niniejszej powieści kryterium realizmu, jest bowiem niezwykle wierny rzeczywistym wydarzeniom. Kontrowersje wprawdzie się tutaj znajdą, lecz lwia część opisanych zdarzeń jest autentyczna, a dzięki odpowiedniemu rysowi fabularnemu nabierają one dodatkowych barw. Człowiek ma wrażenie, że siedzi w bunkrze wraz z załogą Westerplatte i siedzi tuż obok żołnierzy ostrzeliwujących Niemców z cekaemów – niesamowite!

Kontrowersje… Są i takowe. Na pierwszy rzut oka taką właśnie kontrowersją może być przypisanie przez autora głównych zasług obronnych kapitanowi Dąbrowskiego kosztem majora Sucharskiego. To jednak akurat jest fakt – począwszy od 02.09.1939r. to właśnie Dąbrowski kierował faktyczną obroną składnicy, Sucharski bowiem (według oficjalnych danych) przebył załamanie nerwowe. Gloryfikacja i powszechne przypisywanie zasług Sucharskiemu to efekt wielu lat działań ze strony każdego, kto z racji historyczno-opisowych zapędów zajmował się tym tematem. Faktom nie sposób jednak zaprzeczać. Kontrowersja leży zupełnie gdzie indziej, choć nie tak daleko od opisywanej kwestii, a jest nią mianowicie przyczyna dla której major przeszedł wspomniane „załamanie”… A także pytanie, czy było to faktycznie "załamanie nerwowe"… Jacek Komuda stawia tezę, że Sucharski chciał poddać Westerplatte już w okolicach 02.09. po pierwszych ciężkich nalotach niemieckich, a głębsza przyczyna decyzji o kapitulacji miała tkwić we wcześniejszym dogadaniu się majora z Niemcami (!), do którego to dogadania się Niemcy mieli go skłonić szantażem obyczajowo-towarzyskim (!). Szczerze mówiąc – nie wiem co o tym myśleć… Nie trafiłem dotąd nigdzie na żaden ślad takiej historii w związku z Sucharskim, ba! – żadne, absolutnie żadne źródło do jakiego dotarłem nie wspomina o tym, żeby major był uwikłany w erotyczny skandal obyczajowy, którego istnieniem (udokumentowanym zdjęciami) mieli go rzekomo szantażować Niemcy. Autor książki wyraźnie wskazuje przy tym na zdradę majora, który nie dość że obiecał poddać składnicę Niemcom (dzięki czemu załoga miała być lepiej traktowana), to na dodatek przekazał SS plany obronne całej jednostki… Niepojęte, a jednak Jacek Komuda – przypomnijmy, historyk z wykształcenia i pasjonat historii z zamiłowania – taką tezę stawia i odmalowuje ją na kolejnych stronach z całą stanowczością. Autor dodaje do tego ponadto fragment, w którym na Westerplatte wybucha bunt (!), a zbuntowani żołnierze chcący uwolnić uwięzionego majora zostają w efekcie rozstrzelani z rozkazu Dąbrowskiego… Wierzyć temu, czy nie wierzyć? To tylko literacka fikcja, czy też naukowo-historyczne fakty, do których ciężko w oficjalny sposób dotrzeć? (być może źle szukałem, tak też może być - w takim przypadku mea culpa). Nie wiem co o tym myśleć, jednak ciężko zbyć to, szczerze mówiąc, zwykłym machnięciem ręki.

Poza powyższym szokiem i zgrzytem (może to być bowiem zgrzyt, i to niemały, dla każdego kto wie o historii obrony Westerplatte niewiele więcej niż opisano w podręcznikach historii) książka po prostu ZACHWYCA. I to w zasadzie wszystkim: realiami, świetną akcją, niesamowitym realizmem zdarzeń i rysami charakterologicznymi postaci (zwłaszcza polskich żołnierzy i oficerów). Uznanie budzą także techniczne opisy w zakresie polskiego uzbrojenia i taktyki obronnej – Jacek Komuda opisał wszystko w sposób, który pojmie nawet laik. Dzięki temu książka, jako pewna strategiczno-wojskowa całość, jest niesamowicie czytelna i zrozumiała. Wielkie brawa dla autora!

Ciekawym smaczkiem są także uchwycone przez Jacka Komudę kontrasty propagandowe stojące w jawnej sprzeczności z wczesnowrześniową rzeczywistością, a konkretnie wzajemnie się wykluczające komunikaty radiowe wychwytywane przez radiotelegrafistę Westerplatte ze strony polskiej i niemieckiej. Z jednej strony komunikaty o zajmowaniu kolejnych miast, cichnące dzień po dniu rozgłośnie w Krakowie i Poznaniu przy jednoczesnych komunikatach radia Warszawa I o rychłej odsieczy dla Gdańska, o bombardowaniu Berlina… Propaganda pełną gębą, taka jednakże była rzeczywistość nie tylko września 1939 roku, ale okresu dużo wcześniejszego, kiedy to zapewniano Polki i Polaków, że polska armia odeprze najeźdźców i bez problemu – cytując marszałka Rydza Śmigłego – sprawi, że „gwałt siłą zadany będzie siłą odparty”. Mamy więc fajną ciekawostkę, którą miłośnicy historii z pewnością docenią :)

Cóż dodać? Polecam! :) I to bardzo gorąco. „Westerplatte” jest świetną książką, w której historia, fakty, dobra akcja i ciekawa fabuła łączą się ze sobą w logiczną całość. Powieść pod kątem literackich walorów stoi na bardzo wysokim poziomie i jest w stanie wciągnąć czytelnika na co najmniej kilka długich wieczorów. Temat zaś jest aktualny jak rzadko kiedy – od wydarzeń na Westerplatte mija wszak 80 lat… Warto więc przeczytać. Raz jeszcze polecam.

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz