środa, 24 marca 2021

Beniamin Ashwood. Tom I - A. C. Cobble


Tytuł: Beniamin Ashwood. Tom I
Cykl: Beniamin Ashwood (tom I)
Autor: A.C. Cobble
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 26.03.2021
Liczba stron: 520


!! PREMIERA 26.03.2021 !!

Demoniczna przygoda.

"Beniamin Ashwood" to pierwszy tom cyklu, który ma ambicje aspirować do bycia w świecie literackiej fantastyki czymś wielkim (a przynajmniej wyjątkowym). Założenie jest skądinąd słuszne, jest tu bowiem wszystko to, co w literaturze tego typu być powinno: magia, zło, walka, interesujące uniwersum, dynamiczne tło wydarzeń i ciekawy bohater, który zaczyna w zasadzie od zera i krok po kroku przemierza drogę wiodącą go ku staniu się kimś wyjątkowym. Panie i Panowie - oto Beniamin Ashwood.


Ben jest prostym chłopcem, którego życie nie wyróżnia się zbytnio na tle realiów, w których przyszło mu żyć. Chłopak mieszka w wiejskiej osadzie Widoki, która nie jest niczym więcej jak zapadłą dziurą na dalekiej prowincji. Ashwood para się warzeniem piwa, słuchaniem opowieści w miejscowej knajpie, a do tego całkiem nieźle walczy na kije - to, początkowo przynajmniej, wszystko na jego temat...


Wkrótce jednak coś się zmieni. W okolicy pojawia się demon czyniący spustoszenie w stanie liczebnym miejscowego zwierzęcego inwentarza. Mieszkańcy Widoków, ufni w swe siły, postanawiają rozprawić się z nim sami. Ben także należy do grupy tych, którzy idą do lasu na niebezpieczne łowy. Wyprawa kończy się jednak fatalnie - mieszkańcy Widoków ewidentnie potrzebują pomocy. Ta nadchodzi niebawem i dosyć niespodziewanie w osobach Mistrza Mieczy, jego równie groźnego, lecz raczej luźno podchodzącego do sprawy kompana oraz pewnej mocno poirytowanej czarodziejki. Wizyta tej grupy w Widokach wiele zmieni - także w życiu Bena.


Na skutek rozwoju wydarzeń i splotu okoliczności Ben wyrusza wraz z fechmistrzami i z czarodziejką w podróż do miejsca zwanego Sanktuarium. Miejsce to jest pewnego rodzaju szkołą magii, do której czarodziejka wiedzie nowe adeptki. Im Ben dłużej wędruje z tą grupką tym wyraźniej okazuje się jednak, że nie jest to cała prawda o jego współtowarzyszach - a także o całej wyprawie.


Nową adeptką wiedzioną do Sanktuarium jest ważna z politycznego punktu widzenia Amelia - córka jednego z najważniejszych dla politycznego układu sił w regionie arystokraty. Sanktuarium ma w jej przygarnięciu i szkoleniu także własny cel, którego Lady Towaal (wspomniana już czarodziejka) bynajmniej zdradzać nie zamierza. Mistrz Miecza, małomówny Saala, także nie jest wylewny, korzyść dla Bena z jego osoby jest jednak taka, że Saala zaczyna uczyć go w trakcie podróży trudnej sztuki fechtunku. Drugi z fechmistrzów, Rhys, dzielnie wspiera owe treningi słowem, popijając co rusz z kufla ;) Droga jest długa, a podróż trwa i trwa...


W jej trakcie nasza mała grupka zmierzy się w walce z demonami, odwiedzi sporo miast i miasteczek, a my poznamy lokalny i globalny układ sił, dzięki któremu zorientujemy się, że w uniwersum stworzonym na potrzeby książki równowaga jest bardzo krucha, a wojna wisi w zasadzie na włosku. Wokół toczy się polityczna gra, w której Amelia odgrywa rolę dużo ważniejszą, niż można by myśleć... Dobrze wie o tym Sanktuarium, które tylko pozornie jest bezstronne; czarodziejki dopuszczą się zdrady, której skutkiem będzie rozpętanie konfliktu i spuszczenie ze smyczy wściekłych psów ludzkiej nienawiści i żądnych krwi, wojennych instynktów...


Pierwszy tom przygód Bena Ashwooda to przede wszystkim zarysowanie czytelnikowi całego uniwersum oraz rządzących nim sił. Fabuła rozpędza się stopniowo, krok po kroku, a jej spoiwem są arcyciekawe postacie z olbrzymim potencjałem, który - tak coś czuję - będzie jeszcze nieraz wykorzystany w kolejnych częściach. Ben z wiejskiego piwowara przeistacza się na naszych oczach w całkiem niezłego fechmistrza, który nigdy chyba nie przypuszczał, że zobaczy kiedyś wielki świat. To jednak dopiero początek drogi Bena - dzięki A.C. Cobble czeka go dużo więcej, niż spotkało go w tomie numer jeden.


Historia urywa się w takim momencie, że człowiek ma ochotę dosłownie rozszarpać autora... Chcę więcej! Pozornie nie ma w tej opowieści niczego odkrywczego, a jednak "Beniamin Ashwood" zachwyca, wciąga i wywołuje same pozytywne skojarzenia dzięki licznym odwołaniom do tego, co w fantasy jest najlepsze. Ciężko bowiem nie zachwycić się historią, w której sympatyczny bohater z wiejskiego zera przeistacza się w bohatera w świecie, w którym magia i walka z demonami walczy o uwagę czytelnika z globalnym konfliktem, który jest w stanie zmieść z powierzchni ziemi wszystko to, co jest najważniejsze tak dla centralnych postaci, jak i dla zwykłych ludzi. Jestem niesamowicie ciekawy, jak ta historia rozwinie się w kolejnych częściach - będę na nie czekać z ogromną niecierpliwością!


Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.

#beniaminashwood #acccobble #fabrykasłów








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz