piątek, 31 grudnia 2021

Bye bye 2021!


Kolejny rok za nami!
Przede wszystkim dzięki, że tu jesteście! :)
Życzę Wam w nadchodzącym wielkimi krokami 2022 roku samych znakomitych lektur, nieprzespanych przy książkach nocy i jak najszybszego przebijania się w czytaniu przez kolejne książki po to, żeby sukcesywnie zmniejszać Wasze nieprzeczytane jeszcze stosiki wstydu ;)
Szczęśliwego Nowego Roku!


Pani Dobrego Znaku - Wieczny pokój - Feliks W. Kres


Tytuł: Pani Dobrego Znaku - Wieczny pokój
Seria: Księga Całości (tom 5)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 26.11.2021
Liczba stron: 432


Dartańska opowieść.

"Księga Całości" Feliksa W. Kresa doczekała się niedawno wznowienia swej piątej odsłony, w której poznajemy dalsze losy zmagań Szerni i Aleru, wpisujących się w całokształt tej monumentalnej serii i stanowiących zarazem o jej sednie. Ostatnim razem (w tomie trzecim i czwartym) odwiedziliśmy Grombelard - tym razem przeniesiemy się do graniczącego z nim Dartanu, dojdzie tam bowiem do doniosłych w swym znaczeniu wydarzeń, które być może będą kluczowe dla dalszych losów wszystkich krain zamieszkanych przez ludzi.


Dartan to kraina rycerzy i znamienitych wojowników. Dartańczycy od zawsze byli dumni, silni i rycerscy, a mimo to niegdyś podbili ich Armektańczycy i włączyli cały Dartan w ramy rządzonego przez siebie cesarstwa. Nie oznacza to jednak, że w Dartanie zapomniano o dawnych wartościach. Rycerskie tradycje podtrzymywane są jak kraina długa i szeroka, a szczególnie w jednym ciekawym miejscu - w zwanym Dobrym Znakiem majątku Sey Aye, leżącym w samym środku Puszczy Bukowej. Miejsce to jest o tyle ciekawe, że od zawsze było ono rządzone przez mężczyzn - teraz jednak jego panią została... kobieta.


I trzeba przyznać, że jest to kobieta szczególna. Ezena, o niej bowiem mowa, to pół-Armektanka i była niewolnica, którą niedługo przed śmiercią pojął za żonę czcigodny K.B.I. Levin, stary pan Sey Aye. Dartańskie i armektańskie prawo co prawda czegoś takiego nie zabrania, a jednak w teorii są spore szanse na to, aby owe małżeństwo podważyć, co pozwoliłoby na przejęcie majątku przez innych członków rodziny (którym wybitnie nie w smak jest to, że Sey Aye włada była niewolnica). Czy tak się jednak stanie? I właściwie dlaczego stary Levin wyniósł niewolnicę do godności księżnej, przykazując wszystkim w majątku (w tym swym prywatnym wojskom) by po jego śmierci bronili księżnej za wszelką cenę?


Dalsza rodzina Levina podejmuje działania zmierzające do opanowania sytuacji. Do Sey Aye przybywa K.B.I. Denett, który zamierza rozwiązać problem biorąc Ezenę za żonę - takie wyjście zachowa majątek w rękach rodziny i pozwoli na uniknięcie interwencji innych krewnych, a nawet samego cesarstwa. Cesarstwo jednak ma własne plany - wysyła do majątku elitarny oddział pod dowództwem Agatry (to nasza dawna znajoma z pierwszego tomu serii, "Północnej granicy"; takich znajomych spotkamy zresztą w piątym tomie znacznie więcej), której towarzyszy nasz inny znajomy, Gotah Przyjęty (mędrzec Szerni znany nam z kart "Grombelardzkiej legendy"). Plan cesarstwa jest prosty - utrzymać kontrolę nad sytuacją i dopilnować, aby Sey Aye pozostało w rękach lojalnych wobec Armektu ludzi, którzy wciąż zapewnią cesarstwu dochody z tego bogatego majątku. Jest to szczególnie ważne wobec faktu, że Grombelard diabli wzięli (po opisanych w tomach trzy i cztery wydarzeniach kraina ta rozpadła się na trzy części i jest teraz jednym wielkim chaosem), a Garra to wciąż strefa buntu; cesarstwo potrzebuje na gwałt pieniędzy, a Sey Aye może je zapewnić.


Sprawy jednak mocno się komplikują... Oto bowiem czcigodny Denett zostaje zabity... Czy odpowiada za to Ezena? Sytuacja zaczyna niebezpiecznie eskalować i grozi konfliktem (także zbrojnym!) nie tylko miedzy Ezeną, a rodziną Denetta, ale także między Dartanem, a Armektem... Dawna niewolnica bardzo szybko się na dodatek zmienia i zaczyna zyskiwać nie tylko szacunek, ale i miłość niechętnych jej wcześniej domowników, którzy teraz bez wahania oddaliby za nią życie. Skąd ta zmiana? Kim tak naprawdę jest Ezena?


Nie chciałbym spoilerować, niestety trochę jednak muszę... Szalenie istotne jest bowiem to, że w leżącym na terenie Sey Aye prastarym zameczku odnaleziono pewien obraz i dokumenty, które wyjaśniają postępowanie starego Levina. Oto bowiem przed wiekami Szerń wydała na świat Trzy Siostry. Przepowiedziano, że kiedyś one powrócą i stoczą ostateczny bój w wojnie Szerni i Aleru. Jedna z nich miała na imię Rollayna - to jej portret odnaleziono w zameczku. I to do niej uderzająco podobna jest nowa pani Sey Aye...


"Pani Dobrego Znaku - Wieczny pokój" jest jak trzymający w napięciu rycerski epos, w którym najważniejszy jest honor - dla rycerza wartość najwyższa, w obronie której dzielni mężowie zawsze gotowi są stanąć do walki. Okoliczności być może ich do tego zmuszą. Pobrzękiwanie mieczy, zbroi i karwaszy przybiera przez cały czas na sile, zmieniając się pod koniec książki nieomal w dźwięk złowrogich, wojennych werbli. Coraz bardziej jasnym staje się, że Szerń pragnie zmienić porządek świata - czyżby w związku z przepowiadanym przez wielu ostatecznym starciem z siłami Aleru? Porządek świata zaczął się już zmieniać w Grombelardzie - teraz przyszedł czas na Dartan. Ktoś z pewnością ruszy tutaj wkrótce na wojnę.


Feliks W. Kres zachwyca po raz kolejny! "Księga Całości" zaiste wiele ma obliczy - poznając jej kolejne odsłony poznaliśmy już to, z czym walczą ludzie na północnej granicy cesarstwa, widzieliśmy prawdziwe dziwy żeglując po Bezmiarach, staliśmy się świadkami doniosłych zdarzeń w Grombelardzie, a teraz obserwujemy jak sytuacja zmienia się w Dartanie. Kraina rycerzy wstaje z kolan i niech wszyscy inni modlą się, aby nie wstała z tych kolan zła, wściekła i żądna zemsty za całe lata upokorzeń i zależności od obcych!


Z każdym kolejnym tomem tej opowieści czekam niecierpliwie na ciąg dalszy, ale teraz... no nie wiem, czy wytrzymam spokojnie do tomu numer sześć!

Gorąco polecam!

Fabryko - dziękuję!

#panidobregoznaku #wiecznypokój #felikswkres #księgacałości #nadciągaKres #fabrykasłów #cosnapolce #dartan #seyaye #ezena #szerń #aler #bookstagram #bookreview #czytamskiazki









czwartek, 30 grudnia 2021

Duchy polskich miast i zamków - Witold Vargas, Paweł Zych


Seria: Legendarz
Autor: Witold Vargas, Paweł Zych
Wydawnictwo: BOSZ
Data wydania: 10.11.2021
Liczba stron: 208


Duchy z przeszłości.

"Duchy polskich miast i zamków" to fantastyczna lektura, która pozwoli z jednej strony poznać trochę historii i związanych z nią ciekawostek, a z drugiej strony - jestem o tym przekonany! - jest w stanie zachęcić do zwiedzenia i do odkrywania na nowo arcyciekawych opowieści z naszego bliższego i dalszego otoczenia. Na łamach książki Witold Vargas i Paweł Zych pokusili się o próbę stworzenia leksykonu naszych rodzimych duchów, zjaw i upiorów, które po dziś dzień straszą w polskich zamkach, pałacach, w ich ruinach, a nieraz także w podziemiach naszych miast (ba - nawet na ich ulicach!).


Książka to obecnie jeden z bestsellerów Księgarni Tania Książka. To z całą pewnością miłe zaskoczenie, które jednak na dobrą sprawę wcale aż tak bardzo nie dziwi - coraz chętniej bowiem odkrywamy na nowo własną historię i z zainteresowaniem sięgamy po dawne legendy oraz podania, które przecież tak wiele mówią o miejscach, które znajdują się wokół nas. Opinia czytelników nigdy nie kłamie, a zatem tym bardziej warto zainteresować się tą pozycją!

Lektura jest (jako się rzekło) w swej istocie przepięknie zilustrowanym leksykonem duchów, zjaw i upiorów straszących w polskich miastach i zamkach. Autorzy odszukali w polskiej historii i legendach postacie najbardziej znane, ale też te zapomniane. Całość podzielona została na części poświęcone poszczególnym województwom, a w ich ramach - konkretnym miastom, które administracyjnie patrząc znajdują się w ich obrębie. Zamieszczone w książce informacje uzupełniono o mnóstwo genialnych ilustracji wspaniale dopełniających treść tej lektury.


Aż trudno uwierzyć, ile mamy w Polsce duchów, zjaw i różnego rodzaju straszydeł! Jako mieszkaniec Śląska ze zdumieniem odkryłem, że np. w moim rodzinnym Bytomiu straszy aż siedemnaście duchów (wiedziałem o czterech, maksymalnie o pięciu!), a w moich Katowicach dwa kolejne - i to nawet pomimo faktu, iż w Katowicach zamków i ich ruin (te są bowiem najchętniej zasiedlane przez duchy) się nie uświadczy. Okazuje się jednak, że w jednej z dzielnic Katowic, w Piotrowicach, można spotkać duchy z biedaszybów (dawne, nielegalne wyrobiska górnicze, z których ludność - najczęściej uboga - wydobywała węgiel na własną rękę, ponosząc przy tym ogromne ryzyko i często ginąc pod zwałami źle zabezpieczonego gruzu), a ci, którzy nadużywają alkoholu, mogą się nocą natknąć na ducha zwanego "Pij, a zobaczysz"!


Powyższe przykłady odnoszą się co prawda tylko do Śląska, jednak cała książka została spisana w podobnym duchu i według takiej właśnie koncepcji - każdy region kraju ma tutaj swoich upiornych (i niezwykle barwnych jako postacie!) przedstawicieli, którzy po dziś dzień nawiedzają miejsca swojej śmierci i ukazują się przerażonym przechodniom lub turystom. Trudno nie docenić pracy autorów, która jest zaiste ogromna - dotarcie do takiej ilości podań i identyfikacja tak ogromnej liczby zjaw budzi wielki szacunek dla poświęconego na potrzeby książki czasu.


W lekturze zaskakuje trochę rzeczy. Oto bowiem - jak np. w przypadku Katowic - zamieszczono tutaj opisy duchów, które z tytułowymi zamkami nie mają nic wspólnego. Koncepcja broni się jednak tym, że autorzy zaznaczają (również w tytule), iż znajdziemy w książce także legendy miejskie. Nie wiedzieć jednak czemu pierwsza myśl czytelnika (przynajmniej w moim przypadku tak było) to duchy powiązane z zamkami, a te są na łamach leksykonu w zdecydowanej mniejszości. To jednak tylko taka mała uwaga - bynajmniej żaden zarzut ;)


"Duchy polskich miast i zamków" to książka wyjątkowa, która powinna znaleźć się na półce każdego miłośnika dawnych podań i legend, a także każdego, kto uwielbia odkrywać tajemnice z przeszłości powiązane ze swoją okolicą lub z rejonami kraju, które zamierza się kiedyś odwiedzić. Zamieszczone przez autorów historie są szalenie zajmujące i ciekawe, czasem pełne humoru i bogate w regionalne smaczki oraz informacje, których próżno szukać choćby w zwykłych przewodnikach turystycznych. Osobiście przepadam za jeżdżeniem po bliższych i dalszych ruinach zamków i pałaców, z związku z czym książka ta z miejsca stałą się ważną pozycją w mojej biblioteczce. W przypadku niejednego z Was zapewne stanie się tak samo :)


Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o pięknej szacie graficznej tego wydania. Mamy tutaj twardą oprawę, wysokiej jakości papier i wspaniałe ilustracje, które pojawiają się na każdej nieparzystej stronie. Wygląda to wspaniale i w związku z tym książka staje się nie tylko skarbnicą wiedzy, ale także czymś, co cieszy oko i bez wątpienia z przyjemnością się tę książkę nie tylko czyta, ale i przegląda. Można co prawda narzekać, że każdemu z duchów i każdej ze zjaw poświęcono tutaj względnie niewiele miejsca, jednak pamiętajmy o tym, że nie jest to żadna encyklopedia, tylko rodzaj leksykonu, który ma za zadanie podać nam w ciekawy sposób najważniejsze informacje i skłonić nas do ewentualnych dalszych poszukiwań. Z tego zadania książka wywiązuje się znakomicie.

Gorąco polecam!

Polecam także raz jeszcze dział bestsellerów Księgarni Tania Książka!

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Księgarni taniaksiazka.pl


#duchypolskichmiastizamkow #duchy #zamki #nawiedzonemiejsca #legendy #mity #podania #zjawy #upiory #ghosts #wights #historia #taniaksiazka #bloggujezTK #cosnapolce #bookstagram #bookreview #czytamksiazki









środa, 29 grudnia 2021

Horda - Krzysztof Haladyn


Tytuł: Horda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 03.12.2021
Liczba stron: 421


Świat po zagładzie.

"Horda" Krzysztofa Haladyna to niesamowicie realistyczna opowieść wprost z opanowanego przez nuklearną zimę Wrocławia, w którym niedobitki ludzi walczą o przetrwanie i o resztki własnego człowieczeństwa. Ludzkość w tym świecie przegrała wszystko, a globalnym gatunkiem dominującym (o ile można tak powiedzieć) są obecnie zmutowani śmierdziele. Dawny świat przeminął - czy obecny pozwoli przeżyć tym, którzy przetrwali jak dotąd najgorsze? No i pytanie, czy aby przypadkiem najgorsze dopiero nie nadejdzie! Tytułowa horda (i to niejedna!) mutantów tylko czeka na sposobność, aby wybić resztki ocalałych... Witamy w postnuklearnym Wrocławiu!

Według fabularnej linii przyjętej przez autora dawny świat przeminął osiem lat przed przedstawionymi w "Hordzie" wydarzeniami. Ludzkość zdziesiątkowana została przez wojnę atomową, w której prócz broni jądrowej nie stroniono także od tej biologicznej. Efekt? Nuklearna zima i grasujące po ucywilizowanych niegdyś terenach hordy zmutowanych ludzi oraz zwierząt, które niestrudzenie przeczesują teren w poszukiwaniu pożywienia. Nietrudno się domyślić, że homo sapiens to jeden z ich ulubionych punktów w menu.


Tak to mniej więcej wygląda na całym świecie (a przynajmniej można tak zakładać), my jednak skupimy się na Wrocławiu, tutaj bowiem rozgrywa się nasza opowieść. Na obrzeżu miasta żyje Marek z rodziną. To jedni z nielicznych ocalałych, którzy próbują jakoś przetrwać. Zasada jest prosta - im dalej od centrum miasta, tym w teorii łatwiej i bezpieczniej. Choć z drugiej strony trudniej o aprowizację... Wszystko ma swoje plusy i minusy, jednak biorąc pod uwagę fakt, że Marek i jego bliscy przeżyli w ten sposób już kilka lat, to idzie im całkiem nieźle.

Tacy jak oni to jednak nie wszyscy, którym udało się ocaleć. Na terenie Wrocławia funkcjonuje bowiem coś na kształt samorządnej, wojskowej bazy zwanej Skarbówką. Rządzą w niej dawni wojskowi, którzy we własnym mniemaniu próbują zaprowadzić ład i porządek (przynajmniej tam, dokąd sięgają ich możliwości). Nie jest to jednak oaza sprawiedliwości i człowieczeństwa. Trzymający Skarbówkę za pysk Naczelnik brutalnie wykorzystuje kobiety, zarządza systemem wymiennego handlu prowadzonego na wybitnie nieuczciwych zasadach i zarządza całokształtem wysługując się dawnymi żołnierzami oraz oprychami spod ciemnej gwiazdy. W warunkach postapo - standard. Tego typu "przywódcy" nie tolerują sprzeciwu i brutalnie tłumią nie tylko wszelki opór, ale także przejawy jakiejkolwiek indywidualności. Nic zatem dziwnego, że kiedy jeden z jego podwładnych ucieka ze Skarbówki z żoną i z synem, to Naczelnik wpada w furię i posyła ich śladem swoje wściekłe psy w ludzkiej skórze.


Los zechce, że na uciekiniera (Andrzej) i jego rodzinę wpada Marek. Facet wbrew rozsądkowi udziela uciekającym schronienia, a ci... nie są z im tak do końca szczerzy. Gdyby bowiem Marek wiedział, że Andrzej uciekł ze Skarbówki, to nie przyjąłby go tak szybko pod swój dach; Marek ma z Naczelnikiem pewne niedokończone interesy i byłoby dla niego dobrze, gdyby panowie już na siebie nie trafili... Jednak nic z tego! Dopadnięcie Marka, Andrzeja i ich bliskich przez wysłanników Skarbówki to tylko kwestia czasu. To będzie jednak najmniejszy problem dla wszystkich zainteresowanych. Dużo większym zmartwieniem jest to, co przed ucieczką odkrył Andrzej, a doszedł on dzięki swym badaniom do tego, że nadciąga ocieplenie, a wraz z nim możność rozmnażania się przez mutanty (!), które zaczynają przejawiać w swych poczynaniach coraz większą inteligencję... 

"Horda" to świetny kawał sensacji w postapokaliptycznym wydaniu, który zadowoli niejednego fana (tych dodatkowo znających topografię Wrocławia na pewno!). Krzysztof Haladyn uraczył nas perełką, która może być ozdobą niejednej korony - i to korony niejednego autora. Nuklearna zima i mająca przez cały czas miejsce mniejsza lub większa rozwałka (przeplatana próbami przetrwania) to zdecydowanie trafiony przepis na dobrą lekturę. "Horda" zdecydowanie zapada w pamięć i pozostawia po sobie same pozytywne wrażenia.


Książka została wydana jako pewien eksperyment - tylko i wyłącznie w formie digital. To rozwiązanie ma swoje plusy i minusy (jak wszystko), jednak jeśli popatrzeć tylko na treść tej lektury, to trzeba przyznać, że eksperyment ten jest wyjątkowo udany!

Zajrzyjcie koniecznie na BookBeat - znajdziecie tam nie tylko "Hordę", ale i mnóstwo innych tytułów za free przez miesiąc!:
https://www.bookbeat.pl/fabrykaslow

Fabryko - dziękuję!

#horda #krzysztofhaladyn #fabrykasłów #20latfabrykisłów #cosnapolce #postapo #nuklearnazima #wrocław #wroclove #mutanci #śmierdziele #skarbówka #bookstagram #bookreview #czytamksiazki









Szaleństwo Cthulhu. Kroniki Arkham - Arthur C. Clarke, Heather Graham , Lois H. Gresh, Caitlín R. Kiernan, J.C. Koch, Joseph S. Pulver Sr., Daniel Schweitzer, Michael Shea, John Shirley, Robert Silverberg, William Browning Spencer, Melanie Tem, Jonathan Thomas, K.M. Tonso, Harry Turtledove, Donald Tyson


Autor: praca zbiorowa
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 30.11.2021
Liczba stron: 552


W hołdzie Lovecraftowi.

H.P. Lovecraft to mistrz grozy - temu faktowi zaprzeczyć nie sposób. Jego dzieła to po dziś dzień źródło inspiracji, strachu i podziwu dla umysłu, który był w stanie stworzyć mitologię przemawiającą do mrocznej części naszej wyobraźni na przestrzeni całych dekad. Niniejsza lektura to swoisty hołd dla dzieł Lovecrafta (rzecz jasna także dla niego samego) oraz potwierdzenie tego, jak bardzo po dziś dzień oddziałuje on na twórczość spod znaku grozy. Pytanie tylko, czy antologia próbująca wpisać się w mitologię Cthulhu jest w stanie sprostać swemu celowi... Wszak antologie mają niestety to do siebie, że często prezentują sobą dosyć nierówny poziom...


Książka to kolejna pozycja na długiej liście bestsellerów Księgarni Tania Książka. Ten status nie dziwi i - choć w dużej mierze wynika to (przynajmniej w tym przypadku) z powszechnie uznanej marki autora - jest pełnym potwierdzeniem tego, że Lovecraft to wciąż ogromna inspiracja i magnes na żądnych krwawych i pełnych grozy wrażeń czytelników. Takie opowieści po prostu trzeba lubić i, jak widać, są one lubiane wręcz niezmiernie.


Zbiór otwiera oryginalny tekst Lovecrafta będący inspiracją dla wszystkich zawartych tutaj treści, a więc kultowe "W górach szaleństwa". Ekspedycja naukowa odkrywa ruiny starożytnego miasta, które ukryte jest w niedostępnych górach Antarktydy, a w nim ciała zadziwiających istot. Przerażająca prawda o genezie dawno wymarłej cywilizacji wymyka się wszelkim wyobrażeniom i wiedzie naukowców na skraj poczytalności. Dalsza część zbioru zawiera opowiadania tak znanych autorów jak Arthur C. Clarke („Odyseja kosmiczna”), Robert Silverberg (cykl „Kroniki Majipooru”) czy Caitlín R. Kiernan („Tonąca dziewczyna”), a jest ich łącznie szesnaście. Co takiego autorzy owych tekstów nam zaprezentują?


Głównym i wiodącym wątkiem wszystkich opowiadań jest wielka inspiracja twórczością Lovecrafta i liczne próby nawiązania do mitologii Cthulhu, które wydają się być co prawda dobre, jednak... nie dorównują one według mnie standardom wyznaczonym przez Lovecrafta. To niestety coś, z czym trzeba się było liczyć - każda próba dorównania znakomitemu oryginałowi skazana jest często na porażkę, bo po prostu nie jest w stanie owego oryginału nawet nie tyle przebić, co w jakiś sensowny sposób do niego nawiązać. Widać to niestety po tej książce, w której wyznaczono sobie właśnie taki - szalenie ambitny! - cel, którego jednak nie osiągnięto.


Nie oznacza to co prawda, że lektura jest zła i godna pominięcia - bynajmniej! Fani Lovecrafta będą tą książką bez cienia wątpliwości zachwyceni, albowiem każda próba rozwinięcie myśli Mistrza to coś pożądanego i fascynującego. W tym tkwi główna siła książki, która jednak - paradoksalnie! - jest także jej największym minusem... Lovecraft operował bowiem w dużej mierze niedopowiedzeniem i zakorzenioną w ludzkiej niewiedzy makabryczną grozą, a prawda jest taka, że każdy nawiązujący do tej konwencji tekst sporo z tej niewiedzy rozwiewa i tym samym umniejsza potęgę oddziaływania dzieł Lovecrafta. Nie oznacza to co prawda, że nie należy do tych dzieł nawiązywać, jednak w moim odczuciu na tym polega problem tej antologii - nawiązuje ona do czegoś genialnego i próba ta jest z góry skazana na porażkę.


Tak czy inaczej książkę polecam - i to bardzo! Nie dziwcie się, że to czynię, pisząc powyżej o nie do końca satysfakcjonujących przemyśleniach po lekturze. Wynikają one z moich osobistych, szalenie wygórowanych oczekiwań, których zwykle książkom nie stawiam. Obiektywnie jest to dobry zbiór, który z pewnością zaspokoi wiele czytelniczych gustów. Moje punktowanie minusów tej lektury wynika z tego, że chciałem chyba - jako zagorzały fan - zbyt wiele, a czasem nie można mieć wszystkiego... ;)

Polecam raz jeszcze dział bestsellerów Księgarni Tania Książka!

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Księgarni taniaksiazka.pl


#szalenstwocthulhu #kronikiarkham #lovecraft #hplovecraft #wgorachszalenstwa #taniaksiazka #bloggujezTK #cosnapolce #groza #horror #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #antologia #antologiagrozy #opowiadania









poniedziałek, 27 grudnia 2021

Malowany człowiek - Peter V. Brett


Tytuł: Malowany człowiek (tytuł oryginału: The Warded Man)
Cykl: Cykl Demoniczny (tom 1)
Autor: Peter V. Brett
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 05.11.2021
Liczba stron: 816


Przekleństwo nocy.

Cykl Demoniczny Petera V. Bretta to zdecydowanie najważniejsza pozycja w książkowym portfolio autora i chyba jeden z najpopularniejszych cykli (i to nie tylko tych spod znaku fantastyki) ostatnich lat. Uniwersum stawiające w kontrze do siebie materializujące się po zmroku demoniczne poczwary z desperacko poszukującą ratunku i skutecznych sposobów walki ludzkością podbiło serca czytelników na całym świecie i po dziś dzień przysparza autorowi ogromnej popularności. Dlaczego tak się stało, skąd ten fenomen? Żeby to zrozumieć, najlepiej będzie cofnąć się do samego początku tej monumentalnej opowieści - nie będzie chyba ku temu lepszej okazji niż jednotomowe wznowienie "Malowanego człowieka"!


Ludzkość od blisko trzech wieków zmaga się z demoniczną plagą ponosząc w tej codziennej walce większe i mniejsze klęski. Zwycięstw nikt z żywych tutaj nie odnosi - ci, którzy pozostali przy życiu, kryją się za ochronnymi runami obronnymi i liczą zabitych po kolejnych atakach, których to poległych przysparzają powtarzające się nocami demoniczne rzezie. W takiej rzeczywistości nie sposób normalnie żyć, a jednak ludzkość nie ma wyjścia - dawne sposoby walki z poczwarami zostały zapomniane i w oczekiwaniu na kolejny wyprowadzony z demonicznej Otchłani atak ludziom pozostaje tylko ochrona runicznych kręgów... Istnieją co prawda legendy o dawnych cywilizacjach, które posiadały sekrety zwalczania demonicznej plagi, nikt chyba jednak tak na serio w to nie wierzy - dawne cywilizacje przeminęły, a wraz z nimi nie tylko ich chwała, ale także ich sekrety...


Właśnie w mniej więcej takich - przyznacie, że niezbyt optymistycznych - okolicznościach poznajemy trójkę dzieciaków: Arlena, Leeshę i Rojera. Każde z nich doświadczyło albo skutków ataku demonów na własne rodziny, albo też... skutków ataku członków własnej rodziny na nich samych... Rojera po stracie najbliższych uratował wędrowny Minstrel, Arlena podróżujący akurat przez jego osadę Posłaniec, z kolei Leesha zmuszona była - po totalnie przedmiotowym traktowaniu przez własną matkę oraz po zawodzie ze strony narzeczonego, który oczernił ją przed całą lokalną społecznością - schronić się u miejscowej Zielarki, która wzięła ją pod swoje skrzydła. Los każdego z tych dzieciaków (które wraz z rozwojem wydarzeń staną się wkrótce dorosłe) zdeterminowany został przez tych, którzy ich uratowali. Arlen zaczął więc dążyć do stania się Posłańcem, Rojer zapragnął zostać Minstrelem, a Leesha Zielarką, mogącą pomóc leczyć miejscową społeczność.


W tym miejscu wypada wspomnieć parę słów na temat Posłańców, Minstreli i Zielarek. Ci pierwsi trudnią się podróżowaniem po odległych od siebie osadach i przekazywaniem ważnych wieści na rozkaz swoich władców. Posłańcy to w zasadzie jedyni ludzie, którzy są w tym świecie w stanie przemieszczać się w miarę bezpiecznie z jednego punktu do drugiego - wędrówki większości ludzi ograniczone są przez czas podróży słońca po nieboskłonie; po zmroku jest więcej niż pewne, że padną ofiarą demonów... Minstrele to nie tylko zabawiający gawiedź sztukmistrze i aktorzy, lecz także ważne ogniwo ludzkiej pamięci, za ich sprawą bowiem wciąż żyją opowieści z dawnych czasów, gdy ludzkość nie tylko kuliła się nocami za runiczną osłoną, ale także walczyła z dziećmi Otchłani zadając im dotkliwe klęski. Zielarki to także ważny element całego uniwersum, to bowiem dzięki nim wciąż stosowane są leki, medycyna i niezliczone sposoby na ulżenie ludziom w ich dolegliwościach. To jednak nie wszystko - Zielarki dysponują wiedzą o tym, jak odstraszać nocne poczwary, co (być może) kiedyś okaże się bardzo przydatną wiedzą.


Lwia część fabuły "Malowanego człowieka" skupia się na przedstawieniu losów wyżej wymienionej trójki - na ich dorastaniu, nauce, rozwoju ich systemów wartości, umiejętności, przekonań i marzeń, które skierują kroki Arlena, Rojera i Leeshy ku ich przeznaczeniu. Troje naszych bohaterów jest od siebie tak bardzo różnych, jak tyko można, jednak ich drogi są jednakowo ważne w całej tej historii. Uściślając umiejętności lecznicze Leeshy są w kontekście całokształtu wizji Bretta nie mniej ważne niż odstraszająca i hipnotyzująca demony gra na skrzypcach Rojera i tak samo istotne jak odkryte przez Arlena starożytne runy, którymi pokrył on całe swe ciało, dzięki czemu jest on w stanie zabijać dzieci nocy gołymi rękoma (!). Każda z tych dróg i umiejętności jest ważna. Nasi bohaterowie przekonają się o tym w chwili, gdy los skrzyżuje ze sobą ich ścieżki - a stanie się tak w przeddzień bitwy z demonami, którą stoczą oni u boku drwali z rodzinnej wioski Leeshy... Czy jednak gromada krzepkich facetów z siekierami i trójka co prawda niezwykłych, jednak wciąż bardzo młodych ludzi to będzie coś, co wystarczy aby zwyciężyć?...


"Malowany człowiek" to początek fantastycznej podróży przez demoniczne uniwersum, które fascynuje, wciąga i nie zamierza wypuścić czytelnika ze swych rąk od pierwszej do ostatniej strony. Z tą książką jest zupełnie tak, jak z opisanymi w niej runami, które są w stanie zwalczać demony - przemyślana głębia tej książki pokona i zniewoli każdego opornego na jej zawartość czytelnika!

Pozostaje ni mniej, ni więcej, tylko sięgnąć po kolejne tomy cyklu - względnie poczekać na ich wznowienia w nowej, genialnej szacie graficznej (!). Owe wznowienia już niebawem!

Fabryko - dziękuję!

#malowanyczłowiek #cykldemoniczny #petervbrett #fabrykasłów #20latfabrykisłów #demony #runy #magia #otchłań #arlen #leesha #rojer #fantastyka #cosnapolce #bookstagram #bookreview #czytamksiazki









Łowca snów - Stephen King


Tytuł: Łowca snów (tytuł oryginału: Dreamcatcher)
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 27.10.2021
Liczba stron: 768


Kosmiczna inwazja.

"Łowca snów" to jeszcze jeden znakomity tytuł, który wyszedł spod pióra Stephena Kinga - warto go sobie przy okazji niedawnego książkowego wznowienia przypomnieć. A jeśli jeszcze "Łowcy snów" nie czytaliście, to dobrze będzie doświadczyć tutaj pewnego (dodam, że bardzo przyjemnego) zaskoczenia i poznać spojrzenie autora na to, jak prezentują się... kosmici! To nie jest wiodący temat w kingowej bibliografii, warto więc tym bardziej!

Książka to kolejna pozycja na długiej liście bestsellerów Księgarni Tania Książka. Ten status nie dziwi choć w dużej mierze wynika to (przynajmniej w tym przypadku) z powszechnie uznanej marki autora, to jest to status względem książki jak najbardziej zasłużony - "Łowca snów" to znakomity tytuł! 


Niniejsza lektura to kolejna, obok "Stukostrachów", powieść Kinga traktująca o kosmitach. A będąc bardziej ścisłym, o inwazji tychże kosmitów na Bogu ducha winnych Ziemian. Trzeba przyznać, że taka tematyka nie jest konikiem Kinga, ale wbrew pozorom wcale nie jest źle. Wręcz przeciwnie - pod kątem fabularnym jest bardzo dobrze! "Łowca snów" to nie jest bynajmniej arcydzieło, ale stanowczo NIE ZGADZAM SIĘ z krytycznymi opiniami na temat tej książki. Czemu jest ich tak wiele wśród ocen na tej stronie? Nie wiem i kompletnie tego nie rozumiem.


Książka ta ma jeden zasadniczy atut: szybką akcję i dar trzymania czytającego w ciągłym napięciu. Jak to u Kinga bywa, jest miejscami przegadana, ale w niczym przez to nie traci. Wprost przeciwnie - dla mnie kingowe gawędziarstwo zawsze było ogromnym plusem każdej jego książki. Jeśli jednak komuś to nie odpowiada, to dynamika i znakomite poprowadzenie przeplatających się głównych wątków wynagradza wszystkie fabularne przestoje poświęcone na dygresje i szeroko pojęte "opisy przyrody". Na dodatek całość jest NIESAMOWICIE CIEKAWA - nic tylko usiąść i zacząć czytać.


Kosmici w kingowym wydaniu wypadają w "Łowcy snów" przekonująco i co najmniej dobrze. Według mnie nawet odrobinę lepiej niż w "Stukostrachach". Skąd więc wziął się zawód dużej części czytelników tej książki? NIE MAM BLADEGO POJĘCIA. Być może to kwestia niespełnionych oczekiwań względem tego, jak King przedstawi złych, szarych przybyszów z kosmosu i związany z tym zawód, któremu w dużej mierze winny jest sposób przedstawienia "zielonych ludzików" we współczesnej popkulturze. Stephen King po części korzysta z popkulturowych schematów, ale w dużej mierze od nich odchodzi na rzecz własnej koncepcji, i w tym, według mnie, należy upatrywać przyczyny niepochlebnych opinii o tej książce. Mi pomysł Kinga na kosmitów w żaden sposób nie przeszkadza, a mało tego: sądzę, że jest świetny!


Całość historii opisanej w "Łowcy snów" jest jeszcze jedną opowieścią o męskiej przyjaźni z czasów dzieciństwa, wystawionej na niecodzienną próbę, w niecodziennych okolicznościach inwazji z innego świata. Smaczku tej historii dodają nawiązania do powieści "To" i krótka wizyta w kanałach Derry w czasach Pennywise'a :) (!). Nie mogę więc tej powieści nie polecić :) Poza tym naprawdę warto: czas przeznaczony na "Łowcę snów" na pewno nie będzie czasem straconym. Wystarczy tylko zaufać opiniom takim jak ta ;)

I jeszcze jedno na koniec... "Łowca snów" to nie jest powieść grozy, jednak scena na klozecie (nie ma możliwości, żebyście ją ominęli lub jej nie zauważyli) i mające w niej miejsce wydarzenia to jeden z najbardziej makabrycznych i przepełnionych grozą opisów a'la Stephen King, które znajdziemy w jego książkach! Tego się nie da zapomnieć... ;)

Polecam raz jeszcze dział bestsellerów Księgarni Tania Książka!

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Księgarni taniaksiazka.pl


#łowcasnów #dreamcatcher #stephenking #taniaksiazka #bloggujezTK #cosnapolce #bookstagram #bookreview #kosmici #czytamksiazki #dobraksiazka #kingomaniacy









Okrutna siostra - Karen Dionne


Tytuł: Okrutna siostra
Seria: Gorzka czekolada
Autor: Karen Dionne
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 24.11.2021
Liczba stron: 344


Sekrety z przeszłości.

Znana szerszej publice za sprawą świetnej "Córki króla moczarów" Karen Dionne serwuje nam kolejny thriller psychologiczny, w którym nic nie jest oczywiste, a napięcie trzyma czytelnika w swych szponach od pierwszej do ostatniej strony. "Okrutna siostra" to znakomita książka, która tylko i wyłącznie potwierdza ogromną skalę talentu autorki.

Dwa pokolenia sióstr. Niewybaczalna zbrodnia. Sekret, który może zniszczyć rodzinę. Zbrodnia z przeszłości zaważyła na życiu dwudziestosześcioletniej Rachel Cunningham, która od piętnastu lat przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Ma luki w pamięci i wini siebie za śmierć rodziców. Gdy na światło dzienne wychodzą nowe szczegóły dotyczące zabójstwa, Rachel decyduje się wrócić do domu i tam znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Co tak naprawdę wydarzyło się tego feralnego dnia? Jakie tajemnice kryje dom na moczarach?


"Okrutna siostra" to dwutorowy pod kątem fabularnym thriller, który zostawia po sobie same pozytywne wrażenia. Fabułę poznajemy w przybliżanych nam stopniowo dwóch liniach czasu - w perspektywie obecnej i sprzed lat. Na każdym kroku pełno jest tajemnic, których rozwikłanie może zaważyć na niejednym ludzkim istnieniu. A także na psychice tych, którzy są ofiarami dawno minionych wypadków.

Znakiem firmowym Dionne jest zawsze znakomita warstwa psychologiczna powieści i nie inaczej jest także tym razem. Przeżycia zamkniętej od lat w szpitalu psychiatrycznym Rachel robią wrażenie już same w sobie, a sposób przybliżenia nam ich przez autorkę budzi podziw - mamy tu bogatą skalę emocji bohaterów, surrealizm psychologiczny zaburzający właściwą perspektywę i mnóstwo emocjonalnych koszmarów, przez które bohaterowie muszą przedrzeć się na drodze ku prawdzie. To naprawdę robi wrażenie - brawo!


Nie można w tym miejscu pominąć po mistrzowsku nakreślonej przez Dionne perspektywy umysłu psychopaty, który znajdziemy na łamach książki. Dodatkowo mocnym atutem powieści jest umiejscowienie znacznej części fabuły w odciętym od cywilizacji domu na moczarach - cała ta sceneria nie tylko zwiększa napięcie, ale budzi także autentyczną grozę, przez co książkę czyta się po prostu fantastycznie i z całą pewnością nie jest to lektura, o której można łatwo i szybko zapomnieć.

Życzyłbym sobie jak najwięcej takich lektur :) Polecam!

Dziękuję Media Rodzinie za egzemplarz recenzencki.

#okrutnasiostra #karendionne #thriller #thrillerpsychologiczny #mediarodzina #cosnapolce #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #sensacja #napięcie #mocnalektura








Krowa Matylda i śnieg - Alexander Steffensmeier


Tytuł: Krowa Matylda i śnieg
Seria: Krowa Matylda (tom 7)
Autor: Alexander Steffensmeier
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 27.10.2021
Liczba stron: 28


Śnieżne perypetie.

Znana już najmłodszym krowa Matylda wita się z nami tym razem w zimowej scenerii, która pełna jest śniegu i przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia. Co może wyniknąć z przygód sympatycznej mućki, które mają miejsce w takiej właśnie, zimowej aurze? Sprawdźmy! Bo że przygody tutaj będą, tego możemy być pewni ;)


Matylda jest bardzo zapracowana - razem z listonoszem roznosi paczki przed świętami Bożego Narodzenia. Bardzo to lubi. Po skończonej pracy rusza do domu. Listonosz korzysta z jej pomocy i w związku z tym Matylda ma przy sobie prezenty dla wszystkich mieszkańców gospodarstwa, ale... którędy ma iść? Wszędzie jest pełno śniegu, który zasypał drogi! Czy Matylda zdąży na Wigilię? A jeśli tak (czego wszyscy jej życzymy), to czy wszystkie prezenty trafią tam, gdzie powinny? (i do kogo powinny?).


"Krowa Matylda i śnieg" to sympatyczna i pełna humoru bajka, którą zapewne polubi niejedno dziecko. Główną bohaterkę także da się bez problemu polubić ;) Osobiście jestem Krową Matyldą zachwycony – zarówno samą bajką, główną bohaterką, jak również książkowym wydaniem jej przygód, to bowiem jest bogato ilustrowane, ciekawe, zwracające uwagę całokształtem szaty graficznej i formatem wydania, który jest bardzo duży i wygodny w czytaniu. Nic tylko się zachwycać ;)

Dziękuję Wydawnictwu
Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.

#krowamatylda #krowamatyldaiśnieg #
AlexanderSteffensmeier #mediarodzina #dladzieci #ksiazkidladzieci #booksforkids #cosnapolce #czytamksiazki








Krowa Matylda się nudzi - Alexander Steffensmeier


Tytuł: Krowa Matylda się nudzi
Seria: Krowa Matylda (tom 9)
Autor: Alexander Steffensmeier
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 27.10.2021
Liczba stron: 28


Jak znaleźć sposób na nudę?

Krowa Matylda to przesympatyczna krowa płatająca mnóstwo figli i lubiąca się bawić :) To tak tytułem wstępu dla tych, którzy nie mieli jeszcze z Matyldą żadnej przyjemności. Z kolei dla obeznanych z tematem i z główną bohaterką – w niniejszej odsłonie Matylda będzie mieć pewien problem… Jaki? NUUUDĘĘĘĘ…. 


Gospodyni i listonosz obiecali Matyldzie puszczanie latawca, jednak cały plan bierze w łeb przez pogodę… Matylda zostaje pozostawiona sama sobie i, jak się okazuje, znalezienie samemu sobie zajęcia wcale nie jest takie łatwe. Zwłaszcza jeśli gra w gumę nie sprawia przyjemności, a układanie puzzli odpada przez zbyt dużą ilość zielonych elementów… Matylda niemiłosiernie się NUDZI. Cóż więc począć?... Ciekawska krowa znajdzie i na to sposób. Remedium na nudę znajdzie się zaś… na strychu :)


Sympatyczna i pełna humoru bajka, którą zapewne polubi niejedno dziecko. Główną bohaterkę także da się bez problemu polubić ;) Osobiście jestem Krową Matyldą zachwycony – zarówno samą bajką, główną bohaterką, jak również książkowym wydaniem jej przygód, to bowiem jest bogato ilustrowane, ciekawe, zwracające uwagę całokształtem szaty graficznej i formatem wydania, który jest bardzo duży, wygodny i trwały dzięki twardej oprawie. Nic tylko czytać ;)

Dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.

#krowamatylda #krowamatyldasięnudzi #AlexanderSteffensmeier #mediarodzina #dladzieci #ksiazkidladzieci #booksforkids #cosnapolce #czytamksiazki