niedziela, 15 lipca 2018

"Splot słoneczny" - Tomasz Jastrun


Tytuł: Splot słoneczny
Autor: Tomasz Jastrun
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 23.05.2018r.
Liczba stron: 208


Scenki z życia zamknięte w opowiadaniach...

Tomasz Jastrun po raz kolejny nie rozczarowuje. Przeciwnie... zachwyca. Czym? Celnością puenty. Czasami jej brakiem. Zachwyca znajomością ludzkiej natury, ironią, dowcipem, cichym śmiechem pod nosem, będącym przenośnią wskazania palcem na ludzką głupotę, bezcelowość nadziei, na pamięć straconych szans, które już nigdy więcej się nie powtórzą... Krótka forma literacka - jak widać - również może być trafna. I piękna.

Zbiór zawiera 49 opowiadań. Bardzo krótkich, która to mała objętość niczego im jednak nie ujmuje - zwłaszcza jeśli chodzi o ich wartość i siłę przekazu. O czym są? No właśnie... można by się teraz wdać w dysputę nad kolejnymi opowiadaniami ze zbioru, po kolei je omówić, ale... po co? Lepsza będzie chyba konkluzja dotycząca ich wszystkich, a jest ona taka, że opowiadania te... są o nas samych. I dlatego czytając je śmiejemy się, może nawet płaczemy, a czasem czujemy niesmak... Niesmak obiektywny, połączony z refleksją o ludzkiej naturze i o jej naiwności, ale także niesmak dotyczący nas samych, nie da się bowiem ukryć, że jako ludzie nie jesteśmy doskonali, a kolejne krótkie utwory z tego zbioru świetnie mogą nam pomóc to sobie (na nowo - jeśli o tym zapomnieliśmy) uświadomić. Aż się skrzywić momentami można... ;) Uczciwie jednak przyznać trzeba, że autor ma mnóstwo racji opisując swoich bohaterów... a przy okazji również i nas, czytelników.

Jeśli macie ochotę na chwilę pięknej prozy, a przy okazji na moment refleksji na temat Was samych - trafiliście bardzo dobrze. Świat widziany oczami dziecka, nastolatka, czy dorosłego - może się różnić; ma on jednak pewne cechy uniwersalne - ludzką słabość, niedoskonałość, a także życiowe sytuacje prowokujące nie tylko do myślenia, ale także do ironicznych uwag i uśmiechów. Autoironicznych również ;)

Polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.


"Nic o mnie nie wiecie" - Imran Mahmood


Tytuł: Nic o mnie nie wiecie (tytuł oryginału: You don't know me)
Autor: Imran Mahmood
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 18.04.2018r.
Liczba stron: 376


Winny czy niewinny?

Wydawać by się mogło - książka jakich wiele... Młody chłopak postawiony w stan oskarżenia, proces sądowy... biurokracyjna machina, wiodąca nieuchronnie do finału w postaci wyroku sądowego. I nagle autor czyni w tej książce coś, co rozbudza ciekawość, przyciąga na nowo uwagę i trzyma ją przy kolejnych stronach aż do samego końca - otóż chłopak zwalnia obrońcę, broni się sam, a werdykt w sprawie autor pozostawia... nam, czytelnikom... oooo, to już wygląda naprawdę ciekawie.

Powyższy zabieg fabularny... dosyć niespotykane, prawda? A przez to ciekawe ;) , i tchnące taką fajną świeżością jeśli chodzi i o sam pomysł i o całość gatunku jakim jest kryminał i sensacja - może będzie to jakiś nowy trend gatunkowy? Nie obraziłbym się, bo to wygląda naprawdę dobrze. Samemu wykonaniu można co prawda kilka rzeczy zarzucić - na przykład niedociągnięcia narracyjne - no ale całość jest na tyle ok, żeby wystawić książce tylko i wyłącznie pozytywną laurkę.

Nowości fabularne nowościami, ale prawdziwą siłą tej pozycji jest coś innego - sama treść! :) Konwencja procesu jest ciekawa, lecz dużo ciekawszy jest intrygujący efekt osiągnięty przez autora - do samego końca nie wiemy, czy trzymać stronę oskarżonego i dać mu wiarę, czy pozwolić mu wypowiedzieć się do końca, czy też ufać zebranemu materiałowi i osądzić chłopaka na długo przed wygłoszeniem przez wszystkich zainteresowanych mów końcowych... Interesujący rozdżwięk ;) Osobiście polecam poczekać z wydaniem osądu do samego końca ;)

Książka nad wyraz ciekawa, świeża. Kto wie? - być może pozycja, która zapoczątkuje pewien nowy trend w literaturze sensacyjnej i kryminalnej. Pożyjemy - zobaczymy ;)

Polecam.

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.



"Pradawne zwierzęta i ciekawostki z ich życia" - Maja Säfström


Tytuł: Pradawne zwierzęta i ciekawostki z ich życia (tytuł oryginału: Animals of A Bygone Era)
Autor: Maja Säfström
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 09.05.2018r.
Liczba stron: 112


Jeszcze coś o zwierzętach ;)

Tym razem - o tych, których od wieków już wśród nas nie ma, zniknęły bowiem w drodze ewolucji z mapy współczesnej fauny. Książka ta to bez wątpienia bardzo fajne dopełnienie poprzedniej pozycji autorki - "Niesamowitych zwierząt i ciekawostek z ich życia" ;)

Jakież to ciekawostki dostajemy tym razem? Cóż - przede wszystkim sporo wiedzy o przodkach dzisiejszych koni, ryb, czy ptaków. Poznajemy pradawne ssaki o najmniejszym stosunku masy mózgu do masy ciała (90 gramów mózgu wobec 500 kg wagi ogólnej), gigantyczne ważki, pierwsze ryby wielkości ludzkiego kciuka... i tym podobne ;) Po lekturze wcześniejszej pozycji autorki (patrz akapit wyżej) trochę zabrakło mi takich klasycznych ciekawostek... Może dlatego, że mowa o zwierzętach już wymarłych?... I ciężko takowe ciekawostki znaleźć? Być może... Zabrakło mi też tego, co tygryski lubią najbardziej ;) - DINOZAURÓW :) :) No niestety... nie uświadczymy ich tutaj :( ... A szkoda... Autorka poszła przy tym ewidentnie troszkę w stronę porównania przodków i ich dzisiejszych potomków. Wszystko wciąż fajnie... ale jednak czegoś brak.

Pozycja, po podliczeniu plusów i minusów, w dalszym ciągu do polecenia. I do - autorka nam to mam nadzieję wybaczy ;) - pokolorowania :) :)

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.



"Niesamowite zwierzęta i ciekawostki z ich życia" - Maja Säfström


Tytuł: Niesamowite zwierzęta i ciekawostki z ich życia (tytuł oryginału: The Illustrated Compendium of Amazing Animal Facts)
Autor: Maja Säfström
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 09.05.2018r.
Liczba stron: 120


O zwierzętach słów kilka ;)

Książka przeznaczona w zamyśle dla dzieci - lecz nie tylko! Cóż bowiem dostajemy w tej pięknej, widocznej na zdjęciu okładce? 120 stron pełnych ciekawostek ze świata zwierząt, piękne czarno-białe, sugestywne rysunki i mocną dawkę wiedzy, która zaciekawi nie tylko najmłodszych.

Wiedzieliście, że jerzyki mogą spędzić w locie bez przerwy do sześciu miesięcy, bez chwili odpoczynku? (!). Albo że strusie nie potrafią chodzić "do tyłu"? Lub że mrówki nie mają płuc, a żaba potrafi wykonać skok na odległośc 14 metrów? Tego rodzaju ciekawostki znaleźć można na każdej stronie, a każda ze stron, jak wspomniałem, ozdobiona jest osobnym rysunkiem poświęconym konkretnemu zwierzakowi. Fajna rzecz, naprawdę ;) Do tego, jako że obrazki są czarno-białe, aż kusi żeby dać dziecku do ręki kredki, a może nawet i farby ;) To by dopiero była zabawa, prawda? ;)

Takie edukacyjne, pełne zaskakujących informacji książki i książeczki to coś, co uniwersalnie można chyba polecić w ciemno ;) Tak więc polecam - na pewno nie pożałujecie ani Wy, ani Wasze Pociechy (niezależnie od wieku).

Polecam raz jeszcze! :)

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.


"Echo morderstwa" - Christi Daugherty


Tytuł: Echo morderstwa (tytuł oryginału: The Echo Killing)
Autor: Christi Daugherty
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 09.05.2018r.
Liczba stron: 464


Demony przeszłości.

Osią fabuły "Echa morderstwa" jest, co bynajmniej nie dziwi... morderstwo. I to nie jedno, mamy tutaj bowiem bardzo dobrze znany, choć mocno w literaturze gatunku wyeksploatowany, wątek mordu, mijających lat i powrotu do dawnej tajemnicy przy okazji mordu numer dwa. Hm... czy to znaczy, że jest nudno i przewidywalnie? ...

Główna bohaterka, Harper McClain, jest dziennikarką. Przed laty, gdy była dzieckiem, zamordowano jej matkę. Miała to nieszczęście, że to ona znalazła zwłoki. Trauma nie do uniknięcia została razem z nią, lecz wyszła na ludzi, pokonała swoje wewnętrzne demony... Lecz czy na pewno tak do końca je pokonała? Okazja by się o tym przekonać trafia się w niezbyt miłych okolicznościach. Po latach w rodzinnej miejscowości Harper dokonano ponownie mordu... Ponownie w podobny sposób i w podobnych okolicznościach. Wniosek nasuwa się sam - obydwie sprawy coś ze sobą łączy...

Pewną receptą na wyeksploatowane w literaturze wątki jest sposób ich przedstawienia. Christi Daugherty dość dobrze odrobiła pracę domową i z fabuły, mimo że przewidywalnej, uczyniła coś, co może się podobać, a przy tym nie nudzi. W końcu to kryminał pomieszany gatunkowo z sensacją, musi się więc dziać! - nie brakuje więc zwrotów akcji, pewnego wyczuwalnego napięcia, dreszczyku oczekiwania na rozwój wydarzeń. Książce robi to bardzo dobrze. Tak jak świetnie wykreowana główna bohaterka (autorka książki również ma mnóstwo wspólnego z dziennikarstwem, zatem kreacja Harper jest przekonująca i dobrze wygląda na papierze). 

Ogólnie rzecz biorąc - pozycja świetna. Nawet jeśli tak nie do końca zaskakująca ;) Na letnie wieczory - w sam raz. 

Polecam.

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.




sobota, 7 lipca 2018

"Na pożółkłym papierze" - Aleksandra Bartosik


Tytuł: Na pożółkłym papierze
Autor: Aleksandra Bartosik
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: 13.06.2018r.
Liczba stron: 76


Tęsknota i złe wybory...

Dziewiętnaście listów, siedemdziesiąt sześć stron... Do głębi poruszająca książka. O czym? O tym, że złych wyborów żałuje się zawsze...

Autorka listów siedemnaście lat wcześniej porzuciła narzeczonego. Bała się. Czego? Wszystkiego co czeka ich razem. Tak naprawdę bała się jednak... zmian... Nie potrafiła pchnąć się na drogę ich dokonania, zmiany bowiem w życiu razem były (zawsze są) nie do uniknięcia - i tego się właśnie bała. Przykrywała to argumentacją o tym, że chce być wolna, szczęśliwa, że musi odnaleźć coś swojego (w tym miejscu, życiowo patrząc, wstawić można dowolne argumenty - ich wspólny mianownik to mydlenie oczu samemu sobie, bo prawdziwą motywacja do ucieczki jest zawsze strach). Tak mówiła wtedy... po latach jednak zrozumiała chyba, że zrobiła błąd. Jej prywatne życie leży bowiem w gruzach w momencie, kiedy poznajemy się na kartach tej książki. 

Skąd pomysł listów do byłego ukochanego? Cóż... musiałby pojawić się spoiler, a tego bym nie chciał... Zresztą spoiler ten, którego jednak postaramy się, na ile się da, uniknąć, był tylko impulsem do tego, by zacząć pisać. Sam powód pisania, snucia tej opowieści pisanej nocą i za dnia, snutej w głowie przez cały czas, był dla autorki listów zawsze ten sam - wewnętrzna świadomość, że źle wybrała. Ta prawda wyziera z każdej strony tej książki:

"(...) postanowiłam zrezygnować z nas. Bo tak było łatwiej. Nie rozumiałam wtedy, czym jest prawdziwa miłość. Gdybym spróbowała o nas zawalczyć, dziś byłbyś moją siłą."

Wracając do samych listów... jaki sens ich pisania? Hm... czytając można wyczytać, że chęć wytłumaczenia się, wyjaśnienia... Tak naprawdę chyba jednak chodziło o to, żeby rozprawić się z własną rozpaczą. Samotnością. Konsekwencją własnych wyborów. Wyborów bowiem dokonujemy zawsze. I robimy to my, nie nikt inny. Z ich konsekwencjami zaś trzeba żyć... A czasem, jak widać, żeby poczuć się lepiej - trzeba opisać to w listach.

Co do spoilera... Życie w śmieszny sposób splata ludzkie losy, żeby więc ta recenzja nie była tak mglista, powiem tylko, że spotkała go po latach - to był właśnie ten impuls do pisania listów. Nie był jednak sam - wtedy gdy go spotkała... wokół niego było mnóstwo cierpienia, nieszczęścia i namacalnej śmierci. Chcecie się dowiedzieć więcej? - przeczytajcie ;) ...

Nie wiem szczerze mówiąc, czy ta książka oparta jest na jakichś faktach, czy to czysta literacka fikcja, ale tak naprawdę... chyba nie chcę tego wiedzieć. Treść wystarczająco przemawia sama za siebie, bez otoczki ewentualnego oparcia się na faktach. Jest i bez tego wystarczająco smutna. Prawda jest bowiem taka, jak napisałem na wstępie - złych wyborów żałuje się zawsze. To niesamowite, jak ludzie czasem sami zabierają sobie to, co dobre. Po latach może nie być odwrotu i zostaje tylko kilka rzeczy: rozpacz, samotność, żal do samego siebie. A przepaści lat nie da się zasypać. 

Książka z całą pewnością daje masę powodów do refleksji. Wnioski są chyba proste... Nie warto tracić czasu i marnować szans na to, co dobre. Nie warto uciekać. Warto decydować mądrze, nawet i ryzykując, ale nie warto zamiast tego uciekać w strachu. To zawsze będzie powód do tego, żeby żałować.

Polecam ;)

Dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za egzemplarz recenzencki.



"Żyć szczęśliwie, czyli jak kreować swoją przyszłość" - Wioletta Wilczyńska


Tytuł: Żyć szczęśliwie, czyli jak kreować swoją przyszłość
Autor: Wioletta Wilczyńska
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: 19.06.2018r.
Liczba stron: 30


Przepis na szczęście?

Jeśli tak, to króciutki ;) ... Książka ma tylko 30 stron, więc treści w niej zbyt wiele, siłą rzeczy, nie ma... No ale tak do końca źle to książce nie robi, nieważna jest bowiem ilość, lecz jakość - prawda?

Na upartego można powiedzieć, że Wioletta Wilczyńska powtarza dobrze znane prawdy, by nie rzec: banały... Co bowiem oferuje książka? Podkreślenie wagi wybaczania, sobie i innym, znaczenie zaprzestania narzekania na wszystko wokół, potrzebę zmiany myślenia na pozytywne, zdefiniowania własnych potrzeb, a do tego siłę wiary w samego siebie, w Boga, w moc którą daje dzielenie się dobrem z innymi... Banały? Troszkę tak... 

Czy to jednak oznacza, że w żadnych książkach banałów nie należy powtarzać? Jakby się uprzeć, całe życie człowieka obraca się wokół banałów... Są to jednak banały istotne, nie sposób bez nich funkcjonować. Trochę podobnie jest z "Żyć szczęśliwie..." - treść dobrze znana z innych pozycji, ba!, z samego życia, jednak czasem nie ma nic złego w tym, że się o czymś takim poczyta. Może nawet taka książkowa pigułka o życiowych banałach okaże się w czymś pomocna? ;)

Mimo krótkiej treści, może troszkę banalnej formy - polecam. Te 30 stron to niewiele, więc nie stracicie zbyt wiele czasu ;) A może jednak będzie to czas fajnie spędzony.

Dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za egzemplarz recenzencki.


"Poszukiwacz marzeń. Z kamerą wśród kobiet Iranu" - Karolina Kozioł


Tytuł: Poszukiwacz marzeń. Z kamerą wśród kobiet Iranu
Autor: Karolina Kozioł
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: 21.05.2018r.
Liczba stron: 102


Kobiety Iranu...

Iranu, a tak naprawdę, w szerszej perspektywie, całego Bliskiego Wschodu - oto temat tej książki. Temat ciekawy, kontrowersyjny, mocno na czasie... Autorka ciekawie dobrała tematykę, przy okazji zaś, wizytą w Iranie, spełniając jedno ze swoich podróżniczych marzeń ;)

Jak to więc jest z tymi kobietami w Iranie? Z ich prawami, z ich codziennością, rzeczywistością? Kontrowersji w odbiorze treści uniknąć tutaj nie sposób... Lektura potwierdza wiele z tego, co fragmentarycznie wiemy na ten temat. Rzeczywistość Iranek nie jest łatwa ani przyjemna... i czasem jest to dość ogólnikowe i zdawkowe stwierdzenie. Przynajmniej dla Europejczyka, dla kogoś z Bliskiego Wschodu bowiem to wszystko jest całkowicie normalne. Hm... Na płaszczyźnie praw kobiety w Iranie z całą pewnością mocno odstają od mężczyzn. Same kwestie poniżania w majestacie prawa, dopuszczania w tymże majestacie do wydawania za mąż nieletnich dziewczynek, trudności rozwodowe, ideologia zgodnie z którą "kobieta ma wartość połowy mężczyzny" - europejski krąg kulturowy nigdy tego nie pojmie i zawsze będzie to budzić skrajne oburzenie... Taka jest jednak tamtejsza rzeczywistość.

Karolina Kozioł bardzo fajnie ujmuje temat o którym mowa, omawia go bowiem z kilku perspektyw, o których zwykle zapominamy. Mianowicie mowa o perspektywie historycznej oraz o innych płaszczyznach życia, takich jak gospodarka na przykład i rola kobiet w tejże. Historycznie rzecz ujmując, prawa kobiet na Bliskim Wschodzie, w Iranie w tym przypadku, choć może tego nie zauważamy, ale jednak - mimo wahań w jedną bądź w drugą stronę - zmierzają stale, choć powoli, w stronę polepszenia całości prawnych perspektyw i możliwości. W tym miejscu, nie bez przyczyny, przywołajmy przykład gospodarczy - kobieta prowadząca w Iranie własną działalność gospodarczą jest nie tylko obrazkiem spotykanym, ale i normalnym. Swoją drogą pokazuje to skalę sprzeczności irańskiego prawodawstwa (jak ma się to bowiem do, dajmy na to, odebrania kobiecie praw rodzicielskich jeśli wnosi o rozwód?).

Z całą pewnością przyznać trzeba, że książka jest bardzo rzeczowa. Na przykładach z życia wziętych pokazuje prawdziwe realia. Autorka starała się do tego pokazać wszystko naprawdę obiektywnie. To ma swoją wartość. Temat jednak... jest, był i zawsze będzie chyba kontrowersyjny (czyż nie?).

Polecam.

Dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za egzemplarz recenzencki.



czwartek, 5 lipca 2018

"Jadowity Miecz" - Rafał Dębski


Tytuł: Jadowity Miecz
Autor: Rafał Dębski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 15.06.2018r.
Liczba stron: 400


Średniowieczne mroki... i strachy.

Uff... po lekturze ;) Brakowało mi czegoś takiego, choć chyba nie do końca zdawałem sobie z tego faktu sprawę. Czego? Jakiejś fajnej książki o średniowieczu, ale nie historycznego manuskryptu ;) , lecz prozy właśnie... :) Dostałem - dziękuję! :)

"Jadowity Miecz" cofa nas do czasów Bolesława Krzywoustego (okres dziejowy, skądinąd, rzadko spotykany w prozie - i chyba nie tylko w prozie) i do jego, bynajmniej nie usłanych różami, rządów. Oś fabuły = bunt palatyna władcy, Skarbimira Adwańca, w tle zaś, równie ważny, bunt hydry nienasyconej, nieubitej, w postaci pogańskiego czynu zbrojnego "ludzi dawnej wiary"... Wiem, nieco chaotycznie to brzmi. Więc może po kolei ;)

Bolesław Krzywousty - postać historycznie w sumie pozytywna (może poza dyskusyjnymi decyzjami co do kwestii dziedziczenia po jego śmierci, wszak rozbicie dzielnicowe nie posłużyło polskiej koronie bynajmniej). Lecz czy na pewno postać to tylko pozytywna? Autor przypomina tezę (podnoszoną tu i ówdzie), iż przydomek "Krzywousty" nie odnosi się bynajmniej tylko do zasłanianej wąsem rany / blizny na twarzy władcy, lecz również (przede wszystkim?) do jego nie do końca szczerego charakteru i nie zawsze dotrzymywanego słowa... Hm... Dawać temu wiarę? Ta przywara wszak miała być, idąc tropem fabuły, przyczyną buntu dostojnika przeciw tyranii władcy, bez miary karającego, a w swym karaniu bez miary okrutnego. Cóż... ze średniowieczem jest ogólnie rzecz biorąc ten problem, że źródeł wiarygodnych albo brak, albo ich mało... Coś tam można by na ten temat wynaleźć, lecz czy to prawda absolutna? Ciężko stwierdzić... Dla potrzeby tej książki jednak jest to rzecz wygodna, zatem nie dyskutujmy - bo dobrze się czyta ;)

Mamy więc bunt przeciw tyranii. Z, nawet jakimiś w teorii, szansami powodzenia - gdyby nie działania władcy i... bunt pogan. Zręcznie bowiem wykorzystane przez kapłanów (vel żerców) dawnej pogańskiej wiary wydarzenia sprawiają, że ciągną oni za sobą masy zbrojnego chłopstwa, a mając ludzki oręż w rękach - pragną przywrócić pogańskie obyczaje i zawładnąć krajem... Lecz nie tylko ludzki oręż znajduje się w rękach żerców. I tutaj dochodzimy do... hm... małego spektaklu szaleństwa autora ;) , do poniesienia się wyobraźni, ale ta fantazja... MÓWI DO MNIE :) :) Cóż bowiem wymyślili żercy dawnej wiary? Otóż wymyślili przywołanie na swą stronę strzyg, leszych, wilkołaków, gizdrów i wszelkiego pomiotu :) :) (tak Panie Sapkowski, Wiedźmin nie ubił wszystkich ;) ).

Za dużo naraz w jednej książce? Może ;) ... Dla mnie jednak w sam raz! :) Fajne :) , naprawdę FAJNE połączenie :) Tytułowy Jadowity Miecz ma w tej historii do odegrania swą rolę, jednak... raz, że nie zdradzę jaką, a dwa - w sumie to rola marginalna... a szkoda, bo opisy i sam tytuł mogły sugerować coś innego... Ale finalnie rozczarowania książką NIE MA :)

Cóż... Autor i jego nazwisko zdecydowanie do zapamiętania :) Oby tak dalej!

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.



środa, 4 lipca 2018

"Dziecko w czasie" - Ian McEvan RECENZJA WKRÓTCE!!!

"Całe życie może się zmienić w ciągu jednej sekundy"...

Strata dziecka, podróż ku granicom obłędu... Recenzja "Dziecka w czasie" - już wkrótce.


Więcej na: http://www.wydawnictwoalbatros.com/




"Kirke" - Madeline Miller

Tytuł: Kirke (tytuł oryginału: Circe)
Autor: Madeline Miller
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 13.06.2018r.
Liczba stron: 416



Mitologiczna powtórka z rozrywki.

Książka zapowiadała się świetnie już przed premierą. Sama premiera, okładka, opisy - to wszystko tylko rozbudziło apetyty ;) I słusznie! Madeline Miller ożywia mitologię i to w sposób, który trafi współcześnie do niejednego z nas :)

Tytułowa Kirke to córka Heliosa i Perseidy. Córa bóstw, można by rzec, jednak cech bóstw tak jakby pozbawiona... Odstająca od wszystkich wokół wręcz... Efekt? Córa bóstw doświadcza wyśmiewania, szykanowania, upokarzania... Zdecydowanie nie czuje się wśród "swoich" na miejscu. Wszyscy wokół też bynajmniej jej jako "swoją" nie postrzegają, z rodziną włącznie. Czara goryczy przelewa się po incydencie ze Scyllą, kiedy to Kirke puszczają nerwy. Musi udać się na wygnanie. Cóż na nim znajdzie? Zaskakujące podobieństwo własne do... śmiertelników. Zaskakujące zwłaszcza jak na boginię... Tak całkiem pozbawiona boskich mocy, jak się okaże, Kirke też nie jest... Jak użyje wiedzy o sobie i o swoich możliwościach?

Każda kolejna strona tej książki jest w stanie zauroczyć całością lektury :) Być może, w moim na ten przykład przypadku, dlatego, że od zawsze uwielbiam mitologię ;) No ale czymże są mity? :) ... Zbiorem ponadczasowych i uniwersalnych opowieści, które nie bez powodu przetrwały w ludzkiej świadomości. Przetrwały w niej dlatego, że trafiają do ludzkich serc, odwołują się bowiem do głębokich podstaw ludzkiej natury. Nie inaczej jest z tą książką ;) ... Można kręcić nosem, że autorka na potrzeby fabuły pozmieniała co nieco w oryginalnych mitach, ale można jej to wybaczyć według mnie, całość bowiem dzięki tym małym korektom wygląda spójnie i... po prostu fajnie :)

"Kirke" to nie tylko mitologiczna powtórka z rozrywki. To opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, a także o konieczności zdecydowania, czy lepiej dać się ponieść tej lepszej, czy tej bardziej mrocznej, wiodącej ku zemście, części swojej natury. To także historia o tym, że ofiarą można się stać zawsze, lecz zawsze ma się w takiej sytuacji wybór: poddać się, lub też walczyć o swoją godność. No i na koniec, "Kirke" to także mała refleksja na temat nie poddawania się żadnym przeciwnościom losu oraz na temat tego, że warto walczyć o swoje - nieważne, czy mówimy o miłości, o godności, czy o szeroko pojętym dobru własnym i ogółu. Po prostu warto podnieść rękawicę. Zawsze.

Gorąco polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.