czwartek, 26 marca 2020

Turbulencja - Dariusz Kulik


Tytuł: Turbulencja
Autor: Dariusz Kulik
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 25.03.2020r.
Liczba stron: 360


!!! PREMIERA !!!


Proszę zapiąć pasy!

Lubicie latać samolotami rejsowymi? Chcielibyście zostać zawodowymi pilotami? A może do tego stopnia boicie się latania, że ani Wam w głowie myśl o postawieniu stopy na pokładzie samolotu? Dariusz Kulik odpowiada zarówno na pytania i wątpliwości, jak również tonuje obawy i cierpliwie wyjaśnia wszystko, co dotyczy latania i samolotów. A wniosek płynie z tych rozważań taki, że w przestworzach może nas spotkać o wiele więcej niż tytułowa „Turbulencja” :)


Takiej książki poświęconej lataniu i samolotom, przyznam szczerze, w rękach jeszcze nie miałem :) Lektura w bardzo przystępny, łopatologiczny wręcz sposób tłumaczy krok po kroku jak działają i funkcjonują lotniska, jak przebiega proces pilotowania samolotu, a wreszcie jak można zostać pilotem oraz z czym się to wiąże i jakich wymaga to wyrzeczeń oraz poświęceń. Wszystko zaś opisuje kapitan Dariusz Kulik – zawodowy pilot, a także popularny youtuber.


Lektura jest niesamowicie zajmująca. Do tego urozmaicona, na kolejnych stronach pełno jest bowiem grafik, schematów oraz zdjęć – w tym również tych wykonanych z kokpitu z wysokości, które przyprawiają o zawrót głowy! To z całą pewnością uatrakcyjnia czytanie oraz zrozumienie zawartych w książce treści.


Jeśli książka ma jakieś wady, to na pewno trzeba wśród nich wymienić pewien narracyjny... chaos. W jednym miejscu autor wyjaśnia wszystko w tak łopatologiczny sposób, że bardziej już wytłumaczyć danego zjawiska się po prostu nie da, w innym miejscu zaś nie rozwija nawet użytych skrótów (lub rozwija je w niepełny sposób, albo też stosuje polskie rozwinięcia dla skrótów angielskich). Szkoda, brakuje tu bowiem ewidentnie pewnej konsekwencji…


Nie jest to jednak wada z rodzaju tych, które przekreślają frajdę z czytania ;) Na w/w mankamenty można śmiało przymknąć oko, poza nimi bowiem lektura jest naprawdę ciekawa, interesująca i wciągająca. To książka z rodzaju tych, które uchylają nieco rąbka tajemnicy w stosunku do spraw, na temat których zwykły zjadacz chleba ma wiedzę szczątkową lub wręcz żadną. A takie książki zawsze były, są i będą w cenie :)


Polecam!

Dziękuję Wydawnictwu SQN za egzemplarz recenzencki.

#turbulencja #dariuszkulik #sqn #samoloty #latanie #pilot






Wszystkie jasne miejsca - Jennifer Niven


Tytuł: Wszystkie jasne miejsca (tytuł oryginału: All the Bright Places)
Autor: Jennifer Niven
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 12.02.2020r.
Liczba stron: 424



Miłość na krawędzi.

Książka z jednej strony piękna, z drugiej zaś szalenie trudna… Przy tym wszystkim bardzo ważna przez wzgląd na poruszaną tematykę. Ale także pełna ciepła, zabawna… budująca :) Pełna światła i jasności. Ale jako że światło bez ciemności nie istnieje i istnieć nie może, to mamy tutaj także mrok… A w owym mroku znajdzie się miejsce na osobiste, wewnętrzne i potencjalnie tragiczne w skutkach dramaty młodych ludzi.

Główni bohaterowie książki to Finch i Violet. Finch jest zafascynowany śmiercią. Wyszukuje sposoby na popełnienie samobójstwa i je zapisuje. Otoczenie uważa go za świra i psychola… A chłopak po prostu potrzebuje wsparcia, uwagi i miłości; nie jest żadnym świrem, tylko kimś, kto czasem przegrywa w starciu ze swoją prywatną ciemnością… Kiedy ta go ogarnia wszystko wygląda inaczej i stąd takie a nie inne stany emocjonalne będące jego udziałem. Violet z kolei boryka się ze stratą starszej siostry. Ewidentnie nie umie pogodzić się z jej śmiercią, w efekcie czego ucieka od wszystkiego wokół – śmiało można powiedzieć, że dziewczyna ślizga się po powierzchni życia zamiast żyć. Pewnego dnia Finch i Violet spotykają się przypadkiem na szczycie szkolnej wieży. Każde z nich przyszło tam po to, żeby skoczyć…


Żadne z nich tego nie robi. Kto kogo uratował? To pytanie otwarte, dużo jednak ważniejsze od odpowiedzi na nie jest to, co dzieje się z naszymi bohaterami później. Otóż… zaczynają oni odkrywać (dzięki sobie nawzajem), że życie może być piękne. Że czasem nie warto jednak myśleć o wyłączaniu światła, lecz cieszyć się nim i żyć w jego blasku. Finch i Violet dają sobie nawzajem nadzieję, uśmiech i radość. Jednak… czy to wystarczy?

Finał tej historii może być zaskakujący… W jaki sposób? Tego nie powiem… Warto go jednak poznać i choć na chwilę się nad pewnymi sprawami zadumać, zastanowić. I przemyśleć sobie, czy wokół nas nie ma przypadkiem kogoś, kto rozpaczliwie potrzebuje naszej pomocy, a my tego nie zauważamy. O tym bowiem jest w gruncie rzeczy ta książka – o braku uwagi otoczenia, o ludzkiej znieczulicy i o ich tragicznych w skutkach efektach dla kogoś, kto zostaje sam ze swoimi problemami. Historia taka jak opisana przez Jennifer Niven mogła wydarzyć się naprawdę - i to właśnie jest chyba najbardziej w tej historii przerażające…


Love story w świecie nastolatków bywa cukierkowe, jednak taka ocena w żadnym razie nie dotyczy „Wszystkich jasnych miejsc”. To bardzo mądra, dojrzała książka. Z całą pewnością godna uwagi.

Dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las za egzemplarz recenzencki.

#wszystkiejasnemiejsca #allthebrightplaces #jenniferniven #bukowylas







Autorka - Traci Chee


Tytuł: Autorka (tytuł oryginału: The Storyteller)
Cykl: Morze Atramentu i Złota (tom 3)
Autor: Traci Chee
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 26.02.2020r.
Liczba stron: 576



Finał trylogii.

Traci Chee serwuje nam zakończenie trylogii „Morze Atramentu i Złota”. Po „Czytelniczce” i „Mówczyni” przyszedł czas na „Autorkę”. Jak potoczyły się losy Sefii i Łucznika? Czy uda(ło) im się pokonać bezwzględną Straż i uchronić krainę Kelanny przed rozpadem? Przekonajmy się…

Poprzednie części cyklu pełne były magii, tajemnic i sekretów. Nie inaczej jest i tym razem. Jednakże w „Autorce” można wyczuć pewną fabularną zmianę, o ile bowiem wcześniejsze części cyklu skupiały się na ucieczce głównych bohaterów przed przeznaczeniem, to teraz miejsca i czasu na ucieczkę już nie ma… Nadszedł czas na konfrontację z losem. Jak Sefia i Łucznik wyjdą z tego starcia? Czy przeznaczenie można w ogóle w jakikolwiek sposób zmienić, pokonać je? Wygrać z nim? Czy Sefia dysponuje już tak wielką mocą, że jest w stanie zmienić to, co zostało zapisane w Księdze? Czasu jest mało, Straż bowiem robi wszystko aby pchnąć to przodu kwestię eskalacji działań wojennych, a Kelanna już zaczyna rozpadać się na kawałki…


Mam wrażenie, że w ostatniej części tej trylogii akcja nabiera wreszcie oczekiwanych rumieńców i tempa. Prócz magii i tajemnic – które jak dotąd niepodzielnie grały w cyklu pierwsze skrzypce – w „Autorce” dochodzą do głosu wewnętrzne dylematy głównych bohaterów i konieczność dokonywania przez nich trudnych wyborów (i to nie tylko tych życiowych w odniesieniu do nich samych, ich wybory mają bowiem doniosłe znaczenie dla wszystkich wokół). Taki zabieg przydaje książce i wiodącym postaciom realizmu i człowieczeństwa, ze wszystkimi mogącymi miotać człowiekiem rozterkami włącznie.

Co do zwieńczenia trylogii i zakończenia… Jest dobre. Naprawdę dobre. Słodko-gorzkie można powiedzieć, nawet jeśli nie brzmi to zbyt dobrze. No ale takie właśnie to zakończenie będzie: z jednej strony będą w nim akcenty pozytywne, z drugiej będą i negatywy oraz pewien smutek. Jak w życiu… :)


Polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las za egzemplarz recenzencki.

#autorka #thestoryteller #morzeatramentuizłota #tracichee #bukowylas







środa, 25 marca 2020

Ja, inkwizytor. Przeklęte kobiety - Jacek Piekara


Tytuł: Ja, inkwizytor. Przeklęte kobiety
Cykl: Cykl Inkwizytorski (tom 15)
Autor: Jacek Piekara
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 25.03.2020r.
Liczba stron: 512


!!! PREMIERA !!!


Bagnista Ruś…

Mordimer Madderdin powraca wraz z najnowszą częścią cyklu inkwizytorskiego. Zastajemy go dokładnie tam, gdzie rozstaliśmy się z nim pod koniec „Przeklętych krain” – w ruskim księstwie Peczora rządzonym przez księżnę Ludmiłę. Bagnista Ruś wrasta w naszego inkwizytora coraz bardziej, przez co chwilami z trudem rozpoznajemy w nim wiernego sługę Świętego Officjum, ale tak to już jest z Rusią: jest mroczna, surowa i nieprzyjazna, a jednak z czasem staje się coraz bliższa sercu każdego swojego mieszkańca. Tyle o Rusi… Pozostaje wobec tego pytanie, jaką rolę w tej ruskiej historii odegrają tytułowe „Przeklęte kobiety”?


Ruś… Mordimer, pozostawiony samemu sobie przez współtowarzyszy wyprawy za Kamienie (o czym szerzej w „Przeklętych krainach”), jest na łasce i niełasce księżnej Ludmiły. Po prawdzie to bardziej cieszy się jej łaską, zasłużył bowiem na nią. Wobec braku widoków na powrót do Cesarstwa Mordimer, jako wierny sługa, staje się czynnym uczestnikiem politycznych gierek, machinacji, a jeśli trzeba – walk. A walki na Rusi bywają krwawe i brutalne. Jaki kraj taki obyczaj – a o prawach człowieka i o Konwencji Genewskiej w czasach istnienia Peczory bynajmniej nie słyszano. Tak więc nasz inkwizytor bierze udział w wyprawie przeciw zbuntowanemu wasalowi księżnej, który zebrawszy zbrojną bandę łupi, pali, morduje i otwarcie uwłacza zarówno zwierzchności, jak i książęcemu majestatowi. Walkę z buntownikiem – tutaj zaspoileruję ;) – uda się wygrać, jednak… nie będzie to wcale koniec zbrojnych starć. Do Ludmiły docierają bowiem wieści o tym, że podczas jej nieobecności w Peczorze jej siedziba została zdobyta przez jej stryja, Izajsława… Hufiec księżnej i naszego inkwizytora czeka zatem w krótkiej perspektywie czasu kolejna walka. Na horyzoncie pojawia się jednak pewien problem: na drodze peczorskich wojsk pojawia się moskiewskie poselstwo, a wraz z nim Hildegarda Reizend… afrykańska piękność i ważna figura w strukturach Officjum, a jednocześnie członkini wyprawy za Kamienie - a więc jedna z tych, którzy pozostawili Mordimera w Peczorze na łasce księżnej… Po co przybywa? Oficjalnie po to, żeby uwolnić Mordimera i w jego miejsce zostawić księżnej do dyspozycji wołcha z Nowogrodu. Jednak to tylko oficjalna wersja…


Książka wciąga. Lektura jest szalenie ciekawa, nawet jeśli fabuła nie gna w tej części cyklu jakoś szczególnie naprzód. Tak to trochę wygląda, jakby akcja cyklu inkwizytorskiego utknęła poniekąd na ruskich bagnach ;) Nie oznacza to jednak, że nic się nie dzieje. Powyżej co nieco z fabuły zdradziłem i, jak widać, jakoweś wydarzenia mają miejsce… Choć nie są to wydarzenia, na jakie wielbiciele cyklu czekają najbardziej. W „Przeklętych kobietach” nie uświadczy się inkwizytorskich przesłuchań, knowań Świętego Officjum, czy niebezpiecznych misji odbywanych w imieniu Chrystusa i wiary. Nie tym razem. Będą za to potyczki między ruskimi władykami, będzie magia czarownic i… sporo intryg.


Owe intrygi są, zdaje się, przyczyną takiego a nie innego tytułu książki. „Przeklęte kobiety”… No tak, trochę się ich tutaj znajdzie – zarówno w dosłownym, jak i w przenośnym znaczeniu tych słów. Za „przeklęte” można bowiem w pewnym stopniu uznać zarówno Nataszę, partnerkę Mordimera, jak również jej patronkę, wiedźmę Olgę z bagien – wszystko zaś z racji parania się przez obie niewiasty czarami i magią. Za przeklętą można także uznać Hildegardę Reizend, albowiem jej pojawienie się na scenie zdarzeń nie jest powodowane czystymi intencjami (o tych Jacek Piekara nie wspomina w książce nic, jednak wierni czytelnicy cyklu „Płomień i krzyż” mogą się domyślić dlaczego Hildegarda wraca akurat po Mordimera i nie waha się przy tym ryzykować, kłamać i fałszować książęcej dokumentacji). Tak więc – zgodnie z podejrzeniami powziętymi przed lekturą – tytuł można śmiało interpretować jako metaforę kobiecych machinacji, gierek i typowego dla płci pięknej sprzeniewierzania się przysięgom i rozkazom, przez co niejeden mężczyzna położył głowę na szafocie lub pod toporem ;)
\


Książka jest do pewnego stopnia takim trochę… przerywnikiem fabularnym w cyklu inkwizytorskim. Coś się tutaj dzieje, to prawda, lecz nie są to wydarzenia, na które wierni czytelnicy czekają. Akcja nie jest jakoś przesadnie szybka (by nie powiedzieć wolna), a my posuwamy się niewiele naprzód w całej historii… To może przeszkadzać, jednak moim zdaniem takie książki w ramach cyklów literackich są potrzebne. Osobiście traktuję „Przeklęte kobiety” jako ciszę przed burzą i rozpęd przed właściwym skokiem autora w wir wydarzeń, na które czekają wierni czytelnicy. Miejmy nadzieję, że nie będziemy na owe fabularne rozwiązania czekać zbyt długo – tak jak i na kolejną część tej opowieści.

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.

#jainkwizytor #przeklętekobiety #jacekpiekara #cyklinkwizytorski #mordimermadderdin #peczora #ruś






wtorek, 24 marca 2020

Dylemat - B.A. Paris

Tytuł: Dylamet (tytuł oryginału: The Dilemma)
Autor: B.A. Paris
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 11.03.2020r.
Liczba stron: 352


Rodzinne sekrety.

B.A. Paris powraca z kolejnym psychologicznym thrillerem - czyli z tym, w czym jako autorka jest zdecydowanie najlepsza. Tym razem będzie to opowieść o rodzinnych sekretach, które ukrywane przez lata znajdą swój punkt kulminacyjny w trakcie szczególnie podniosłej uroczystości rodzinnej... Czy mogą się one stać przyczyną rodzinnej tragedii? Czy warto ukrywać prawdę w imię dobra ukochanej osoby? "Dylemat" to mała metaforyczna próba odpowiedzi na te pytania.

Livia jest w przededniu swoich 40 urodzin. Z tej okazji urządza wraz ze swym mężem, Adamem, huczne przyjęcie. Jego pewnym mankamentem jest fakt, że nie weźmie w nim udziału Marnie, córka Livii - niestety nie zdąży dotrzeć na czas... Poza tym jednak ma to być podniosła uroczystość. Czy rzeczywiście jednak taka będzie?


Już od pierwszych chwil z lekturą możemy się przekonać, że każdy ma w tej książce swoje sekrety. Livia ukrywa przed Adamem wiele spraw, w tym jedną dość pokaźnego ciężaru gatunkowego... Nosi się z zamiarem wyjawienia mężowi prawdy, jednak dopiero po przyjęciu. Adam z kolei szykuje żonie urodzinową niespodziankę, która jednak przez splot tragicznych okoliczności zmienia się w makabryczną do przekazania żonie wiadomość - kiedy ją jednak przekazać? W środku podniosłej uroczystości?...

Przyznam Wam od razu szczerze, że akcji w tej książce znajdziecie jak na lekarstwo... Paris skupiła się w "Dylemacie" tak na dobrą sprawę tylko na portretach psychologicznych głównych bohaterów, które - skądinąd świetne! - nie przysłonią jednak prawdy o fabularnych brakach książki. No niestety... Można się poczuć zawiedzionym kiedy czyta się nieco jałowe opisy, sztuczne dialogi i kiedy jest się świadkiem celowego przeciągania w czasie pewnych fabularnych rozwiązań. Proporcje między kreacją bohaterów, a akcją są w "Dylemacie" niestety zachwiane...


W dużej mierze wynagradza to jednak czytelnikowi fantastyczna sfera psychologiczna lektury. Adam i Livia to postacie pełne głębi, niesamowicie realne i ludzkie - a jak to w ludzkiej naturze bywa, mnóstwo i w jednym i w drugim sprzeczności, a także dobra i zła. No i przemilczeń, zaniechań oraz dawnych błędów - na tym zbudowano całą oś zdarzeń "Dylematu". Pod tym kątem patrząc książka jest po prostu fenomenalna.

Jak jednak ostatecznie ocenić lekturę, która ma elementy genialne i jednocześnie fatalne? Ciężki to orzech do zgryzienia... Sprawy nie ułatwia także to, że B.A. Paris na własne życzenie bardzo wysoko podniosła sama sobie poprzeczkę książkami, które do tej pory napisała. Tak więc chyba nie podejmę się ostatecznej oceny... Aczkolwiek nie omieszkam zapewnić, że tego, za co całe rzesze czytelników pokochały tę autorkę jest w "Dylemacie" aż nadto - książka jest istną psychologiczną ucztą pełną trudnych wyborów i jeszcze trudniejszych decyzji. Niestety jeśli liczyliście na błyskotliwą akcję i olśniewającą fabułę... to będzie zawód.


PS. Przed lekturą ZA ŻADNE SKARBY ŚWIATA nie czytajcie okładkowego opisu! Delikatnie rzecz ujmując... ujawnia on stanowczo zbyt wiele.

Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.

#dylemat #baparis #albatros #thedilemma






Poznaj swoje bakterie - Nicola Temple, Catherine Whitlock


Tytuł: Poznaj swoje bakterie (tytuł oryginału: Meet Your Bacteria)
Autor: Nicola Temple, Catherine Whitlock 
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 26.02.2020r.
Liczba stron: 192



Niech żyją bakterie!

Lektura tej książki zdecydowanie MOŻE OTWORZYĆ CZŁOWIEKOWI OCZY. Na co? Otóż na to, że nawet egzystując w samotności nie jesteśmy bynajmniej sami, nasze ciało zamieszkują bowiem biliony drobnoustrojów :) Człowiek ma pewną szczątkową świadomość, że "zamieszkuje" go mnóstwo różnorakich mikroorganizmów, bakterii i tym podobnych, ale żeby było ich aż tyle? A jednak... Cóż – po lekturze niniejszej pozycji mamy szansę poznać je wszystkie nieco bliżej ;)

Biorąc pod uwagę liczbę zamieszkujących nas drobnoustrojów (z bakteriami na czele) nieuniknione staje się pytanie: czy "my" jako ludzie to wciąż jeszcze "my"? Haha, to nawet z pewnej perspektywy zabawne ;) Ale dość żartów. Do tematu wypada podejść na poważnie.


Książka krok po kroku przybliża nam naszych bakteryjnych „gości”. Po sensownym i treściwym wprowadzeniu autorzy przedstawiają nam kolejno bakterie zamieszkujące naszą skórę, oczy, jamę ustną, a następnie układy: oddechowy, pokarmowy i moczowo-płciowy. Omówiono także drobnoustroje koegzystujące z płodem, a następnie z noworodkiem. Autorki książki przybliżyły nam ponadto cały szereg procesów i zjawisk, za które nasi wewnętrzni współlokatorzy odpowiadają: od naszej wagi, poprzez działanie układu odpornościowego, na funkcjonowaniu psychiki skończywszy. Zawierzając autorom zdobywamy w dodatku wiedzę o tym, że nasi mali goście mogą mieć nawet wpływ na podejmowane przez nas działania i decyzje (!).

Lektura zwraca uwagę bardzo dużą liczbą diagramów, schematów, ilustracji oraz zdjęć. Szata graficzna jest przebogata, a przy tym bardzo sugestywna i obrazowa – to bez wątpienia ułatwia lekturę oraz zrozumienie poruszonych przez autorki kwestii.


Pomimo całej złożoności tematyki zawartej w książce, język lektury jest wyjątkowo przystępny, a zawarte na kolejnych stronach wywody są w pełni zrozumiałe – nawet jeśli chwilami są one trochę zawiłe. Wartość lektury leży w tym, że jest ona próbą innego spojrzenia na człowieka jako takiego. Próba ta jest bez wątpienia udana, a uwaga czytelnika zwrócona jest po lekturze na cały szereg spraw, z których wcześniej czytający niekoniecznie zdawał sobie sprawę.

W dobie panującej obecnie pandemii takie lektury mogą – tak myślę – zdziałać wiele dobrego. Jak? Poprzez rolę edukacyjną książek takich jak ta. Po skończonej lekturze człowiek jest mądrzejszy o wiedzę na temat tego, kto jest jego wrogiem, a kto przyjacielem. W odniesieniu do naszych niewidzialnych „współlokatorów” jest to w obecnych czasach szczególnie ważne.

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.

#poznajswojebakterie #meetyourbacteria #nicolatemple #catherinewhitlock #insignis







Księżniczka incognito - Connie Glynn


Tytuł: Księżniczka incognito (tytuł oryginału: Undercover Princess)
Cykl: Kroniki Rosewood (tom 1)
Autor: Connie Glynn 
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 26.02.2020r.
Liczba stron: 392


Ogień i woda.

„Księżniczka incognito” to historia o przyjaźni, o przeciwieństwach, a także (i być może przede wszystkim) o dorastaniu. Wszystko zaś w ramach konwencji z jednej strony przypominającej bajkowy świat Disneya, z drugiej zaś (po części) łudząco przypominającej szkolne lata nauki Harry’ego Pottera. Panie i Panowie – oto pierwszy tom serii „Kroniki Rosewood”.

Główne bohaterki książki to Lottie Pumpkin i Ellie Wolf. Trudno o dwie bardziej od siebie odmienne osobowości, które jednak niesamowicie się przyciągają, co skutkuje zawiązaniem się zaskakująco silnych więzów przyjaźni między dziewczynami. Na czym polegają owe odmienności?


Lottie to zwyczajna dziewczyna, która marzy o zostaniu księżniczką. To postać w iście disneyowskim stylu: porządna, uczciwa dziewczyna z głową pełną marzeń, która po śmierci mamy wychowywana jest przez macochę. Brzmi znajomo, prawda? ;) Ellie z kolei jest księżniczką Maradawii, ma jednak serdecznie dosyć zarówno swojego pochodzenia, jak związanych z nim obowiązków. Dziewczyna ma wybitnie buntowniczą naturę i rogatą duszę. Uwielbia też czarny kolor ;)

Obie dziewczyny trafiają do Rosewood Hall – prestiżowej szkoły, w której aż nadto spraw przypomina organizację potterowskiego Hogwartu (pałac, szkoła podzielona na domy, prefekci). Dziewczyny na starcie trafiają do jednego pokoju i… zamieniają się tożsamościami ;) Ich sekret ma jednak nikłe szanse na pozostanie sekretem… Co z całej tej historii wyniknie?

Wyniknie z niej sporo spraw… przewidywalnych. I to w bardzo cukierkowo-disneyowskim stylu. No cóż, takie są założenia książki i taki jej urok… Lektura może być interesująca w odbiorze, ale na brak lukru się nie nastawiajcie ;) - trochę go będzie.


No ale cukierkowa konwencja a’la Disney to nie wszystko. „Księżniczka incognito” to przede wszystkim opowieść o narodzinach przyjaźni oraz o jej sile w obliczu przeciwieństw i wyzwań, które stają na drodze głównych bohaterek. To także opowieść o dorastaniu – z wszystkimi jego blaskami i cieniami. Czego jest w książce więcej – cieni czy blasków? Oceńcie sami :)

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.

#księżniczkaincognito #undercoverprincess #connieglynn #insignis






niedziela, 22 marca 2020

Kolejne upiorne opowieści po zmroku. Historie, które mrożą krew w żyłach - Alvin Schwartz


Tytuł: Kolejne upiorne opowieści po zmroku. Historie, które mrożą krew w żyłach (tytuł oryginału: Scary Stories 3: More Tales to Chill Your Bones)
Autor: Alvin Schwartz 
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 11.023.2020r.
Liczba stron: 144


Do czytania po zmroku!

Jesteście żądni dreszczyku grozy? Macie ochotę się czegoś wystraszyć? Może do tego (momentami) także pośmiać? Lubicie ludowe podania, miejskie legendy i historie przekazywane z pokolenia na pokolenie? Bardzo dobrze trafiliście :) Alvin Schwartz zabiera nas bowiem w podróż przez strach, którą najlepiej jest odbyć... po zmroku :)

Bać można się wielu rzeczy: ciemności, śmierci, nienazwanego potwora w szafie, złych omenów, ziszczenia się niekorzystnych wróżb... Można się wreszcie bać wszelkich "strachów", nazwijmy to, odziedziczonych z pokolenia na pokolenie. Szeptanych po kątach, przekazywanych sobie po cichu historii, których faktycznego wydarzenia się (o ile miało ono miejsce) nikt już wprawdzie nie pamięta, a jednak żyją one w zbiorowej świadomości. Na takich właśnie opowieściach skupia się Alvin Schwartz.


Książkę podzielono na kilka rozdziałów. Poświęcono je śmierci, dziwnym zjawiskom, zdziczałym ludziom, koszmarom, a także zjawiskom a'la poltergesit oraz historyjkom nieco lżejszym, humorystycznym. Wśród nich znajdziemy opowiastkę o ożywionym strachu na wróble, o podanej na obiad wątróbce (która bynajmniej nie była pochodzenia zwierzęcego), a także historię o podarowanym w prezencie, zarażonym wścieklizną szczurze (pomylonym z bezwłosym psem), o nawiedzającym pewnego jegomościa (nieistniejącym?) czarnym psie, czy też o kobiecie, która każdego dnia podwożona z przystanku okazuje się być duchem. A także o ulubionej klaczy, która spowoduje po swej śmierci zgon byłego właściciela. Wybór jest zatem spory :)

Wspólnym mianownikiem każdej zawartej w książce historii jest jej... szalenie krótka forma :) To w znakomitej większości dosłownie kilkustronicowe historyjki / anegdotki. I tu mogą się zacząć schody w ocenie, albowiem nie każdemu taka forma odpowiada. Mi podobało się szalenie, jednak nawet ja przyznać muszę, że owe króciutkie formy mogą dla pewnych czytelników być minusem. Dlaczego? Otóż dlatego, że każda historyjka kończy się zanim zaczniemy się tak naprawdę bać... ;) Mi, jak wspomniałem, w ogóle to nie przeszkadza - traktuję tę książkę jako miłą odmianę, a skrótowość zawartych w niej historyjek jako okraszoną dreszczykiem emocji rozrywkę. Jeśli liczyliście na jakieś opowiadania lub na sążnisty horror... No nie, to nie ten adres ;)


Forma przyjęta przez Schwartza jest - jak dla mnie - zaiste fascynująca. Wszystkie zawarte tu opowieści są albo zasłyszane, albo wydobyte na światło dzienne z bibliotecznych annałów, albo też zaczerpnięte z ludowych przekazów czy podań. To fascynujące, pokazuje to bowiem jak bardzo strach zakorzeniony jest w ludzkiej świadomości - siedzi on w niej tak głęboko, że jego powody są przekazywane z pokolenia na pokolenie (jedna z zawartych tu historii korzeniami sięga starożytnego Rzymu!). Poza tym wszystkim jeśli przypomnimy sobie, że w każdym przekazie czy historii tkwi zazwyczaj ziarno prawdy... wtedy dreszczyk emocji tylko wzrasta :) 

W książce zwracają także uwagę ZNAKOMITE ilustracje. Są naprawdę pierwsza klasa - bardzo fajnie uzupełniają one treść książki, a do tego ogląda się je z prawdziwą przyjemnością; widać, że rysownik zna się na rzeczy :)


Jak dla mnie pozycja świetna - koniecznie jako lektura do poduszki!

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Księgarni taniaksiazka.pl

Więcej o książce:
https://www.taniaksiazka.pl/kolejne-upiorne-opowiesci-po-zmroku-historie-ktore-mroza-krew-w-zylach-tom-3-alvin-schwartz-p-1346037.html

#kolejneupiorneopowieścipozmroku #alvinschwartz #scarystories #taniaksiążka #groza #horror #legendy #podanialudowe









Piętno - Przemysław Piotrowski


Tytuł: Piętno
Autor: Przemysław Piotrowski
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 25.03.2020r.
Liczba stron: 464


!!! PREMIERA !!!

Piętno zbrodni i przeszłości.

Po lekturze, tak na gorąco, wniosek jest jeden: nazwisko autora warto sobie zapisać, zapamiętać i śledzić (koniecznie!) premiery jego kolejnych książek. "Piętno" to fantastyczny kryminał, w którym nie przewidzicie NICZEGO, a niejedno po drodze Was zaskoczy. Wszystko zaś zepnie klamrą zbrodnia, mroczna przeszłość i niesamowicie realnie przedstawiona historia wprost z Zielonej Góry.


Główny bohater, Igor Brudny, to twardy warszawski glina. Co łączy go z Zieloną Górą? Przeszłość, o której woli on nie pamiętać, a tym bardziej nie chce on o niej mówić. Niestety ta o sobie przypomni, a to za sprawą makabrycznego morderstwa, w którym wszystkie tropy prowadzą właśnie do Brudnego. A także do łudząco doń podobnego osobnika, który może (?) mieć ze sprawą zaskakująco wiele wspólnego. Brudny nie ma za bardzo wyjścia - wraca po latach do Zielonej Góry aby oczyścić się z zarzutów. Na miejscu działa już zespół śledczy pod dowództwem inspektora Czarneckiego, który odnosi się do Brudnego cokolwiek nieufnie... Co będzie dalej?


Dalej będzie sporo retrospekcji, a także szalony pościg za niezrównoważonym psychicznie zabójcą. A w owym pościgu niejedno może czytelnika zaskoczyć :) Ciężko jest uchylić tutaj rąbka tajemnicy nie zdradzając jednocześnie treści książki, ale musicie mi zaufać na słowo: fabuły raczej nie przewidzicie :) I to jest największa zaleta tej książki!


Czytało się znakomicie. A także niesamowicie szybko; 464 strony to może nie jest jakaś "cegła", ale i tak lekturę da się połknąć raz-dwa. Wszystko za sprawą świetnego tempa akcji i wciągających zwrotów fabularnych. Okazuje się przy tym wszystkim, że polskie zielonogórskie realia mogą być równie ciekawe co niejedna fabuła rodem z USA ;) To tylko jeszcze jeden dowód na to, że kiedy widzimy rubrykę "sensacja" i książkę polskiego autora, to warto jednak się przy takim stoisku zatrzymać.


Sporo dobrego robi dla książki GENIALNA wręcz okładka. Mocna, sugestywna, działająca na wyobraźnię - zdecydowanie może się ona podobać :) 

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.

#piętno #przemysławpiotrowski #czarnaowca #zielonagóra #igorbrudny #kryminał #sensacja






Książka bez obrazków - Benjamin Joseph Novak


Tytuł: Książka bez obrazków
Autor: Benjamin Joseph Novak
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 11.03.2020r.
Liczba stron: 48


Bez obrazków też się da!

Książka-złoto :) I to nie tylko dlatego, że potrafi rozbawić i znakomicie poprawić humor, ale także dlatego, że jest pewną szansą na to, ażeby dzieciaki zauważyły w książkach nie tylko obrazki, ale także słowo pisane - a to może być niewyczerpalnym źródłem radości i uśmiechu :) A także ważnych treści - ale do ich zauważenia konieczna jest uwaga im poświęcona; "Książka bez obrazków" może być fajną okazją do nakłonienia najmłodszych do poświęcenia książkom owej uwagi.


B.J. Novak to znany scenarzysta, reżyser i komik (szersza publika może go kojarzyć dzięki serialowi "The Office"). Profesje tego pana są aż nadto widoczne w treści książeczki :) Lektura jest pełna humoru, a kolejne strony prześcigają się w chęci wywołania uśmiechu na twarzy czytelnika. Całość jest zaś cudownie absurdalna i pozornie pozbawiona sensu :)


Ale to tylko pozory braku sensu. W rzeczywistości treści zamieszczone na kolejnych stronach (poza efektami humorystycznymi w rodzaju np. zmuszenia dorosłego do udawania w trakcie czytania małpy-robota) mają na celu pokazanie, że w książkach ważne są nie obrazki, ale treść. To szalenie istotne w erze triumfu szeroko pojętej kultury obrazkowej - zwłaszcza w odniesieniu do literatury dziecięcej i młodzieżowej.


"Książka bez obrazków" jest szansą wyjścia poza obowiązujący trend czytelniczy każący skupiać się nie na słowie lecz na obrazie - szansa ta może okazać się korzyścią dla wszystkich, a szczególnie dla najmłodszych. Czy to się uda? To zależy już tylko od nas, czytelników. Oraz od tego, co czytamy Naszym Pociechom ;)


Gorąco polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.

#książkabezobrazków #czarnaowca #bjnovak






Odświeżone "Toy Wars" już 15 kwietnia :) :) :)


Fabryka Słów szykuje nam powtórkę z "Toy Wars" Andrzeja Ziemiańskiego :) :) :)

Premiera już 15 kwietnia!




#toywars #andrzejziemiański #fabrykasłów







"Przeklęte kobiety" już 25 marca!


Życie warto poświęcać tylko dla Boga. Bo kiedy Bóg woła, to odpowiadam: "jestem!", nie zważając czy wzywa mnie dla chwały czy dla męczeństwa.

Inkwizytor walczy z pogaństwem i herezją na barbarzyńskiej Rusi!
Ludzie chcący wykorzystać Mordimera Madderdina są zbyt liczni i bezwzględni, by inkwizytor nawet przez chwilę czuł się bezpiecznie. W jaki sposób zakończą się sprawy na Rusi? Kto wróci z tarczą, a kogo zaniosą na tarczy? Czy wrogowie zamienią się w przyjaciół, a przyjaciele we wrogów? Co okaże się silniejsze: miłość czy śmierć?

Umierają idee i marzenia, umierają wrogowie i przyjaciele. Ci którzy przeżyli, żałują że również nie umarli. A w ostatecznym efekcie, w tej wszechogarniającej pustce, pozostaje miłość do Boga i wierność Świętemu Officjum. To one wypełniają serce na tyle, by chciało jeszcze bić..

PREMIERA 25 MARCA!!!
Oczywiście nakładem Fabryki Słów :)

#jainkwizytor #przeklętekobiety #fabrykasłów #jacekpiekara #mordimermadderdin





środa, 18 marca 2020

Lista Schindlera - Thomas Keneally


Tytuł: Lista Schindlera (tytuł oryginału: Schindler's List)
Autor: Thomas Keneally 
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 26.02.2020r.
Liczba stron: 480


Lista... życia.

Głośna historia dokonań Oskara Schindlera została rozsławiona filmem w reżyserii Stevena Spielberga - czy pamięta się jednak o książkowym pierwowzorze tej historii? Film z Liamem Neesonem zgarnął siedem Oscarów. Książka nie jest wcale gorsza, Thomas Keneally otrzymał bowiem za nią jedną z najbardziej prestiżowych literackich nagród: Nagrodę Bookera. No i bez książki z całą pewnością nie byłoby filmu.

O fabule słów kilka... Oskar Schindler to niemiecki przedsiębiorca pochodzący z Sudetów. W ideologii faszystowskiej nie widzi żadnych negatywów i gorliwie ją popiera upatrując w działaniach NSDAP i Hitlera znakomitą okazję do zrobienia dobrego interesu. Wojenna przemysłowa prosperita podbija licznik w kasie Schindlera - i w to mu graj. Im więcej tym lepiej, a Oskar Schindler to kobieciarz, pijak i lekkoduch pełną gębą. Pieniądze się zatem przydadzą... Wszystko zmienia się jednak w podejściu Schindlera zarówno do faszystów jak i do faktu zatrudniania w jego fabrykach Żydów w momencie, gdy styka się on z realnymi konsekwencjami działań Hitlera i obozów śmierci takich jak Auschwitz-Birkenau. Schindler totalnie przewartościowuje swoje podejście do tych kwestii i postanawia uratować jak najwięcej istnień ludzkich. Lista pracowników jego fabryki sporządzana wśród żydowskich więźniów staje się swoistą "listą życia". Sam Schindler zaryzykuje zaś wszystko w chwili, gdy transport 1200 Żydów zamiast do pracy w jego fabryce zostaje skierowany prosto do bram Auschwitz...


Historia jest zaiste nie byle jaka. Ostatnimi czasy rynek literacki pełen jest wszelkiej maści literatury obozowej (wyższych i niższych lotów), to jest jednak absolutny klasyk gatunku (dodajmy też, że powstały na długo przed obecnym zalewem rynku tego rodzaju książkami, niniejsza lektura miała bowiem swoją premierę w 1982 roku). To klasyk, z którym warto się zapoznać, historia opisana w książce oparta jest bowiem o rzeczywiste wydarzenia. To tylko przydaje tej opowieści tak potrzebnego prawdzie o II Wojnie Światowej realizmu. O Holokauście i Zagładzie powiedziano i napisano już (niemal) wszystko, "Lista Schindlera" jest jednak na tle wszystkich tego rodzaju historii (autentycznych lub nie) wyjątkowa, pokazuje ona bowiem, że w obliczu zła człowieczeństwo może odnaleźć drogę na powierzchnię dosłownie w każdym z nas. Nawet w Niemcu, który wcześniej był de facto zdeklarowanym poplecznikiem faszyzmu.


Książka w dużej mierze pokrywa się z fabułą filmu - od tego porównania uciec nie sposób. Moim zdaniem jednak Spielberg wiele książkowych spraw przemilczał. Dla fabuły filmu to chyba dobrze (to co widzimy na ekranie jest w efekcie bardziej spójne), jednakże Keneally znalazł na łamach książki miejsce na wiele brutalnych opisów będących studium utraty człowieczeństwa, których w filmie brak... To nie jest jakiś zarzut dla dzieła Spielberga żeby była jasność. To jedynie stwierdzenie faktu, który ma zazwyczaj miejsce jeśli porównujemy film do jego książkowego pierwowzoru. Fabuła w formie pisanej ma zawsze większe pole manewru jeśli chodzi o ilość wątków pobocznych oraz o ilość detali. Jeśli film nie oddał w Waszym poczuciu całego realizmu tej (prawdziwej skądinąd) opowieści - przeczytajcie koniecznie książkę.


"Lista Schindlera" to absolutna klasyka, którą po prostu wypada znać. Niniejsze nowe wydanie książki to dobra okazja do tego, aby tę historię poznać. Idę o zakład, że lektura będzie prawdziwą przyjemnością (pełną rzecz jasna zadumy) - i to tym bardziej, że wydanie jest przepiękne (a do tego opatrzone na okładce nie dającym się pomylić z niczym innym kadrem z filmu).

Gorąco polecam.

Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.

#listaschindlera #albatros #schindlerslist #oskarschindler #historia #holokaust #auschwitz #thomaskeneally






Orkan. Depresja - Ewa Nowak


Tytuł: Orkan. Depresja
Seria: NOWAK 16+
Autor: Ewa Nowak
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 11.03.2020r.
Liczba stron: 304


Podstępny wróg.

Depresja nastolatka to temat tak samo trudny jak... bagatelizowany. Czasem niedostrzegany przez otoczenie - łatwo bowiem objawy depresji pomylić z typowymi dla okresu dorastania wahaniami nastrojów, sennością, zmęczeniem... Niniejsza książka to literacka fikcja, jednak fikcja ta (w innych nieco konfiguracjach zdarzeń) mogła się rzeczywiście wydarzyć. A co takiego mogło się stać? Przeczytajcie.

Szesnastoletni Borys Orkan cierpi na depresję. Otoczenie zdaje się tego nie dostrzegać, jednak choroba powoli wysysa z chłopaka siły, energię, a w końcu chęć do życia. Borys zaczyna postrzegać rzeczywistość w kompletnie wypaczony sposób, a wszystko przez pogłębiający się chroniczny smutek, który trawi jego umysł i duszę. Paradoks całej sytuacji polega zaś na tym, że ten młody człowiek z pozoru nie ma żadnych powodów do popadania w takie stany jak wyżej opisano - ma szczęśliwy dom, brak podstaw do zachwiania poczuciem bezpieczeństwa, jest otoczony miłością... A jednak, jak się okazuje, to nie wystarcza.


Historia skręca stopniowo w dramatyczne rejony. Borys poznaje na oddziale psychiatrycznym Miszę, przez którego zaczyna fascynować się tematem samobójstwa. Chłopak zaczyna coraz bardziej odpychać wszystkich wokół siebie - choć w gruncie rzeczy wszystkich odepchniętych rozpaczliwie potrzebuje. W końcu na horyzoncie zaczyna coraz wyraźniej majaczyć tragiczny wybór i jeszcze bardziej tragiczna decyzja, ku której podjęciu zaczyna skłaniać się Borys...

Lektura to świetne studium potencjalnych problemów dzisiejszej młodzieży. Wewnętrzny świat nastolatka został przez Ewę Nowak bardzo dobrze odmalowany, ze wszystkimi jego blaskami i cieniami. Cieni w tej opowieści jest wprawdzie więcej, ma to jednak swój konkretny cel - jest nim ukazanie tego, co może się stać jeśli dorastający "(już prawie nie) dzieciak" popadnie w problemy z samym sobą. O to wcale nie jest tak trudno w dzisiejszych czasach, w związku z czym "Orkan. Depresja" zasługuje na szczególną uwagę z punktu widzenia pewnej prewencji w stosunku do dorastającej młodzieży.


Na czym taka prewencja miałaby polegać? Przede wszystkim na poświęcaniu dorastającemu dziecku własnego czasu. Na rozmowach, na budowaniu poczucia bezpieczeństwa i przeświadczenia, że nastolatek może z każdym problemem przyjść do dorosłego - w końcu zaś na sukcesywnym obalaniu przekonania, że dorosły nie rozumie nastolatka i jest jego wrogiem. Obalanie takich mitów jak te powyższe to podstawa, bez której wychwycenie niepokojących sygnałów może okazać się bardzo trudne (a wręcz niemożliwe).

"Orkan. Depresja" to także zamknięty w pigułce świat dzisiejszego wyobcowania każdego z nas, a nastolatków w szczególności - niby bowiem żyjemy zawsze w ramach pewnej zbiorowości i nie jesteśmy sami, lecz gdy przychodzi co do czego, to nie mamy się nieraz do kogo zwrócić. Właśnie w takiej sytuacji znajdzie się Borys w jednej z najbardziej dramatycznych scen tej książki - rozpaczliwie będzie potrzebował kontaktu z kimś z najbliższych mu osób, będzie tego kontaktu szukał, ale każdy będzie zajęty... Niech to będzie pewien punkt do przemyślenia w ramach refleksji po lekturze - czy zawsze jesteśmy do dyspozycji tych, którzy nas potrzebują?


Bardzo mądra i bardzo potrzebna książka. Dotyka ona tematów trudnych, ale mówienie o nich jest konieczne. Lepiej nie zamiatać ich pod dywan.

Polecam.

Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki.

Więcej o książce:
https://egmont.pl/Orkan.-Depresja,20918278,p.html

#orkandepresja #ewanowak #egmontpolska #depresja #samobójstwo #nastolatkowie #dorastanie