środa, 29 czerwca 2022

Magia ognia. Żywioły - Josephine Winter


Autor: Josephine Winter
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 15.06.2022
Liczba stron: 328


Ogień kiedyś i dziś.

Płomienie i ich blask towarzyszą ludzkości od chwili, w której rozpaliliśmy pierwsze ognisko. Potężny i przez długi czas niezrozumiały dla naszych przodków żywioł ognia w naturalny sposób prowokował do przemyśleń, prób zrozumienia, a także do wykształcenia się pewnych obrzędów oraz do personifikacji ognia jako bóstwa, z którym powiązana jest magia. To dziedzictwo wielu kultur z całego świata, które w niniejszej książce zostanie nam (choć trochę) przybliżone.

Nowości Księgarni Tania Książka to zawsze tytuły ciekawe, intrygujące, wychodzące poza dobrze znane schematy. Bardzo często towarzyszy im powiew świeżości, intrygująca zapowiedź czytelniczej przygody, lub też - tak jak w tym przypadku - dawka zmieszanych z magią tajemnic i tradycji, które są w stanie rozpalić wyobraźnię i zaintrygować od pierwszej do ostatniej strony. Na takie historie warto się skusić, zapewniają one bowiem nie lada rozrywkę i są szansą na całkiem nowe czytelnicze doznania.


"Magia ognia” to trzecia, po "Magii wody” i "Magii powietrza”, książka z serii poświęconej potędze żywiołów. Jej autorka, Josephine Winter, przygląda się magii ognia w historii i w mitologii, a także opisuje wierzenia i praktyki magiczne pochodzące z różnych kultur i z różnych części świata. Bada współczesne i historyczne zastosowania ognia w społecznościach czarownic, w tradycjach pogańskich, a także w okultyzmie. Wyniki tych badań są bardzo ciekawe i - o ile potraktujemy je jako pewną ciekawostkę - mogą być one naprawdę zajmujące.


O praktykach magicznych najczęściej zwykło się myśleć w kategoriach szarlataństwa i bajek dla dzieci, w których złe wiedźmy warzą coś po nocach w bulgoczących kociołkach lub dają niewinnym dzieciom  zatrute jabłka do jedzenia. Magię jako taką często przedstawia się w odniesieniu do jej mrocznego i złego, czarnego aspektu, istnieje jednak jeszcze jej aspekt historyczny i kulturowy, niekiedy bardzo mocno zakorzeniony w lokalnych tradycjach. Na tym właśnie aspekcie magii (w tym konkretnym przypadku - magii ognia) skupia się Josephine Winter.

Dzięki lekturze uzyskamy dość dokładny obraz fascynującego żywiołu, jakim jest ogień. Na kolejnych stronach odkryjemy jego tajemnice i poznamy praktyczne przepisy, zaklęcia oraz rytuały, które przez wieki pozwalały magii ognia płonąć jasnym i bujnym płomieniem.


Odwiedzimy w tej książkowej podróży różne kontynenty i zajrzymy do świata bardzo wielu kultur. W efekcie dowiemy się zarówno czegoś o historii, jak również czegoś o związanej z ogniem mitologii, wierzeniach, rytuałach, a ponadto poznamy sekrety ujarzmiania ognistego żywiołu za pomocą m.in. kadzideł, świec, ziół oraz... tańca! To wszystko (i o wiele więcej!) znajdziemy na kolejnych stronach tej niesamowicie ciekawej i wciągającej lektury.

Książek tego rodzaju nie warto brać dosłownie i śmiertelnie poważnie. Moim zdaniem najlepiej jest traktować je jako poszerzającą horyzonty ciekawostkę, która jest w stanie przybliżyć nam dawne wierzenia, kultury, obrzędy i kulturę z czasów, które minęły i już nigdy nie powrócą ( i które mają w związku z tym realną wartość historyczną oraz kulturową). Jeśli spojrzymy na tę (i na inne, tematycznie pokrewne) książki właśnie w taki sposób, to okaże się ona niezwykle wartościową lekturą.


Zapraszam raz jeszcze do sekcji Nowości Księgarni taniaksiazka.pl

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Księgarni taniaksiazka.pl


#magiaognia #josephinewinter #bloggujezTK #taniaksiazka #ksiegarniataniaksiazka #cosnapolce #magia #ogień #bookstagram #bookstagrampolska #bookreview #recommendedbooks












Dłoń Króla Słońca - J.T. Greathouse


Tytuł: Dłoń Króla Słońca (tytuł oryginału: The Hand of the Sun King)
Cykl: Kroniki Olchy (tom 1)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 29.06.2022
Liczba stron: 496


Cudze marzenia vs. własna droga.

Magia to niewyczerpane źródło inspiracji, czarów i życiowej filozofii. A także planów. Planów, które mogą być z jednej strony naszym wyborem, albo też ścieżką, którą zaplanują dla nas (a nierzadko także za nas) inni. Którą drogą lepiej jest w takiej sytuacji podążyć? Tą łatwą, która wytyczona jest prosto jak strzała, lecz która nie do końca jest czymś "naszym"? Czy może warto jest jednak wybrać coś trudniejszego w ramach ścieżki, na której prawdopodobnie będziemy sami, opuszczeni, a do tego spotkają nas szykany, represje i totalny (nie tylko towarzyski) ostracyzm? A może ten wybór jest tylko pozorny? Może istnieje jakaś trzecia, nieodkryta dotąd droga do tego, aby odkryć, kim tak naprawdę jesteśmy - i kim chcemy być? Pierwszy tom cyklu "Kroniki Olchy" to mnóstwo pytań, ale także sporo odpowiedzi. A także wyborów - wyborów, które po prostu muszą zostać dokonane... Jakie będą to wybory i co one wraz ze sobą przyniosą - tego dowiecie się po lekturze :) J.T. Greathouse to nowa twarz w gronie autorów Fabryki Słów - przyjmijmy nowego autora i jego opowieść ciepłymi brawami!


"Dłoń Króla Słońca" to historia o zawiłościach świata magii oraz o związanych z posługiwaniem się nią dylematach. Doświadcza ich główny bohater powieści, którego - w gruncie rzeczy - bardzo trudno jest jednoznacznie przedstawić, albowiem nosi on niejedno imię, a po drugie... jest on po prostu chodzącą sprzecznością. To dosyć zawiłe, zacznę więc może od szczypty faktów na temat realiów świata, do którego przyszło nam zawitać.


Jesteśmy w Cesarstwie Sieneńskim. Dowiadujemy się o nim pewnych rzeczy stopniowo, po kolei, jednak na początek wiemy jedno: niegdyś cały istniejący w tym uniwersum świat tworzyły osobne i suwerenne krainy (z których każda władała swoją magią), a na końcu wszystko i wszystkich podbili Sieneńczycy oraz ich cesarz - zdobywcy pozornie pragnący zaprowadzić ład, porządek i sprawiedliwe rządy, lecz tak naprawdę zdobywcy okrutni, nieznoszący sprzeciwu i rządni jednej rzeczy: NIEOGRANICZONEJ WŁADZY. A władzę w tym świecie zapewnia nie tylko potęga armii, ale także magia.


Pragnący rządzić tym wszystkim niepodzielnie cesarz musiał jakoś ową magię - różnorodną w każdej krainie - w pewien sposób zagospodarować. Narzucono jej więc na początek pewne ograniczenie (zwane Kanonem), które obowiązują każdego, kto po magię sięgnie (niezależnie od jej rodzaju). W celu zagospodarowania magii stworzony został także cały system magicznej nauki, magicznych ograniczeń oraz powołano do życia biurokratyczno-polityczną machinę złożoną z ludzi, którzy całemu temu systemowi służą. Mowa o Dłoniach Cesarza: władających bojową (i nie tylko) magią cesarskich doradcach, których zadaniem jest służenie radą, administrowanie oraz dbanie o to, aby podbite ludy także służyły - zamiast się buntować. W tym celu spośród najbardziej obiecujących młodzieńców każdej prowincji wybierani są adepci, którzy mają dostąpić zaszczytu przejścia cesarskich egzaminów; najlepsi z nich sianą się kandydatami do tytułu Dłoni Cesarza (a w przyszłości, być może, także pełnoprawnymi Dłońmi).


Bunt wobec obcej zwierzchności jest jednak w zaistniałych realiach ucisku rzeczą naturalną. Cesarstwo jest potężne, a jednak w każdej z jego prowincji tli się zarzewie gniewu, które łatwo może przerodzić się w otwartą rewoltę. Taki bunt trwa już w północnej prowincji: Nayen. I tam właśnie skierujemy swoje kroki na początku tej historii, to tam bowiem spotkamy najważniejszą w tej historii postać.

Główny bohater powieści to Nayeńczyk, który zwie się (początkowo w każdym razie) Wen Olcha. Miano oryginalne i... musimy do tego przywyknąć, albowiem w tym świecie to norma i spotkamy się z tą oryginalnością jeszcze niejeden raz. Wen Olcha to młodzieniec rozdarty między wieloma powinnościami i oczekiwaniami. Przede wszystkim między tym, czego oczekuje od niego ojciec (a widzi on przyszłość syna w elitarnym gronie Sieneńczyków służących cesarzowi - najlepiej jako przyszła Dłoń, co byłoby wielkim zaszczytem), a tym, czego pragnęłaby jego babka (to adeptka nayeńskiej magii, która sama porzuciła wszystko i dołączyła do nayeńskiego ruchu oporu - przewodzi mu wuj chłopaka). Babka przygotowywała Olchę do walki z cesarskim imperium, jednak zniknęła. Pozostawiła wnuka w napomnieniach, aby nie zapomniał on o jej naukach i dołączyła do walczących. Odchodząc naznaczyła prawą dłoń Olchy, nadając mu nayeńskie, magiczne imię, brzmiące nie mniej, ni więcej... "Głupi Kundel".


Trwający dotąd w stanie rozerwania Olcha traci babcine oparcie i... cóż mu pozostaje? Jest zaledwie wyrostkiem, który nie może o sobie w pełni decydować, jego kroki kierują się więc w stronę spełnienia ambicji ojca. Zdaje egzaminy i zgodnie z oczekiwaniami staje się kandydatem na cesarskiego doradcę. Nauki babki odchodzą w umyśle Olchy w cień...

Chłopak w trakcie najbliższych lat pomyślnie przejdzie państwowe egzaminy, stanie się kandydatem na cesarską Dłoń, pozna prawdziwych przyjaciół, straci ich, zawiedzie zwierzchników, zostanie przeniesiony do innej prowincji, zakocha się, padnie ofiarą spisku... Sporo tego. A jakby tego wszystkiego było mało, przez cały czas będzie musiał udawać, kłamać, kluczyć i nie dać poznać po sobie, że posiada wiedzę o nayeńskiej magii ognia (jest to bowiem niezgodne z tym, czego życzy sobie cesarz)...


"Dłoń Króla Słońca" to fascynująca powieść o potędze potencjału, który nawet stłamszony ograniczeniami wciąż ma szansę się uwolnić. Nigdy nie jest na to za późno! I kompletnie nieważne jest, czy zerwanie kajdan będzie oznaczało rozwój bojowej magii Sieneńczyków, niszczycielskiej magii ognia Nayenu, czy też pięknego, magicznego tańca wiatru wprost z prowincji An-Zabat. Uśmiercające w mgnieniu oka błyskawice, kule ognia, czy niszczycielska moc wichury to jedynie pewne środki wyrazu. Liczy się to, że bez narzuconych przemocą kajdan owe środki wyrazu mogą zostać uwolnione, a to oznacza, że będzie mógł dokonać się rozwój. Powieść J.T. Greathouse'a to nic innego, jak historia o tym, że zerwanie kajdan, uwolnienie potencjału i rozwój zawsze mają szansę na to, aby się dokonać.


Każdy, kto chce iść naprzód, musi wybrać własną drogę. I mowa tu nie tylko o tych, którzy władają magią. Mowa tu o każdym z nas. J.T. Greathouse przypomina nam o tym w tej urzekającej historii, która nie tylko zapewnia mnóstwo frajdy i wciąga na długie godziny, ale która skłania także do bardzo wielu przemyśleń, dla których magiczna przygoda jest tylko pretekstem. Brawo! Pierwszy tom "Kroniki Olchy" wypadł znakomicie - po lekturze nie pozostaje nic innego, jak czekać niecierpliwie na ciąg dalszy!

Fabryko - dziękuję!

#dłońkrólasłońca #kronikiolchy #jtgreathouse #fabrykasłów #cosnapolce #fantastyka #dobraksiazka #czytamksiazki #fantastyka #magiaognia #magiabojowa #magiawiatru #bookreview #bookstagram #bookstagrampolska












niedziela, 26 czerwca 2022

Rytm Harlemu - Colson Whitehead


Tytuł: Rytm Harlemu
Autor: Colson Whitehead
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 01.06.2022
Liczba stron: 480


W mrokach Harlemu.

Colson Whitehead to nazwisko jak najbardziej znane i godne zapamiętania. Patrząc na książkowe portfolio tego autora nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w złoto zamienia się wszystko, czego się on pisarsko tknie. Już samo za siebie mówi to, ile facet zgarnął w ostatnich latach nagród! Mówimy bowiem o laureacie National Book Award i (dwukrotnie!) Nagrody Pulitzera. Pisarski geniusz, głos sumienia współczesnej Ameryki - te epitety nie wzięły się znikąd i mają one swoje głębokie uzasadnienie. Przed nami kolejna znakomita powieść Whiteheada: "Rytm Harlemu".


O czym będzie ta historia? W wielkim skrócie mówiąc, będzie to błyskotliwa i trzymająca w napięciu powieść o szemranych interesach, o barwnym nowojorskim półświatku i o zwyczajnym facecie, który po prostu pragnie szczęścia. A także o problemach rasowych, o władzy i o burzliwych wczesnych latach 60-tych ubiegłego wieku.

Dla swoich klientów i sąsiadów ze Sto Dwudziestej Piątej Ulicy w Harlemie Ray Carney jest uczciwym sprzedawcą niedrogich mebli, prowadzącym przyzwoite życie i dbającym o żonę, która właśnie spodziewa się drugiego dziecka. I nawet jeśli zamożni rodzice Elizabeth nie akceptują ani zięcia, ani jego ciasnego lokum naprzeciw stacji metra, on właśnie tutaj czuje się jak w domu. Niewiele osób jednak wie, że Ray trzyma sztamę z grupą bandytów i oszustów z przedmieścia. Czasy są trudne, z kasą jest cienko, interes z sofami na raty kręci się raczej niemrawo, więc jeśli jego kuzyn Freddie od czasu do czasu podrzuca mu jakiś pierścionek czy naszyjnik, Ray nie wnika, skąd się one wzięły. Zna dyskretnego jubilera, który też nie zadaje pytań... i tak się to wszystko kręci.


Książka to nie tylko pełna autentyczności historia sprzed ponad półwiecza, ale także swoisty literacki hołd autora dla Nowego Jorku, a w szczególności dla Harlemu. Owa nowojorska dzielnica przypomina mroczny zaułek, w którym każdy kombinuje, jak tylko może (często nie do końca zgodnie z prawem), a jednak jest to miejsce pełne swoistego uroku i ducha dawnych czasów, którego można się bać, a z drugiej strony... można to miejsce autentycznie polubić. I to nawet jeśli jego mieszkańcy to postacie totalnie nieoczywiste i nieszablonowe, w których jest tyle samo dobra, co zła.


Kimś takim jest właśnie główny bohater powieści, Ray. Facet prowadzi swój mały biznes, zmaga się z przeciwnościami losu i z trudnościami ekonomicznymi i pomaga sobie, jak tylko może. A że dzieje się to za sprawą brudnych interesów? No cóż... Można to potępiać, wytykać gościa palcami, jednak jeśli zagłębimy się w sytuację Ray'a oraz w obiektywne uwarunkowania świata, w którym przyszło mu żyć, to owo potępienie nie będzie już takie oczywiste. Może w tamtym świecie i w tamtych czasach po prostu nie dało się inaczej?

Inna sprawa to jednak fakt, że nawet przy najlepszych intencjach i chęciach coś z otaczającego człowieka na Harlemie zła jest jednak w stanie przeniknąć do ludzkiej duszy. Widzimy to na przykładzie Ray'a - to, co zaczął robić chcąc utrzymać rodzinę i zapewnić jej w ten sposób godny byt, powoli wchodzi mu w krew i na końcu opowieści nie jest już z całą pewnością tym samym, chcącym tylko godnie przetrwać, facetem, co na początku całej tej historii. A to z kolei rodzi pytanie, czy egzystując tuż obok zła naprawdę nieuchronnym jest to, że staje się ono częścią nas samych? Ot - temat do przemyślenia.


Whitehead jak zwykle czaruje, wciąga czytelnika w swój świat i sprawia, że wsiąkamy po uszy w opowiadaną historię. Autor potrafi przy okazji także porządnie wstrząsnąć czytelnikiem i uświadomić mu, że na świecie istnieją nie tylko dobre chęci i złe okoliczności (w których nie ma dobrego wyboru, a jedynie mniejsze i większe zło), lecz w którym istnieje także ZŁO przez duże "Z", któremu czasem nie sposób się oprzeć. I to pomimo najlepszych chęci. Co wtedy dzieje się z człowiekiem, kim się on w efekcie staje i dokąd może go to zaprowadzić? O tym właśnie jest ta wciągająca, nieoczywista i pełna tematów do rozważań książka.


Powieść godna polecenia. Sądzę, że nie będzie żadnej przesady w stwierdzeniu, że "Rytm Harlemu" to absolutne "must read" jeśli chodzi o książki 2022 roku - i to z wielu powodów. Zarówno jako pewne świadectwo prawdy, jako swoisty literacki głos sumienia Ameryki, ale także przez wzgląd na walory samej książki - a tych bynajmniej nie brakuje.

Albatros - dziękuję!

#rytmharlemu #colsonwhitehead #albatros #wydawnictwoalbatros #harlem #głossumieniaameryki #usa #dobraksiazka #czytamksiazki #cosnapolce #bookstagram #bookstagrampolska #bookreview












Jej ostatnie wakacje - C.L. Taylor


Autor: C.L. Taylor
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 01.06.2022
Liczba stron: 416


Zniknięcie (nie)doskonałe.

Szukacie dobrej książki na rozpoczynające się właśnie wakacje? Świetnie! Trafiliście znakomicie - a jeśli na dodatek bliskie są Wam opowieści utrzymane w konwencji thrillera, pełne napięcia, tajemnic i sensacyjno-kryminalnych zwrotów akcji, to po prostu nie mogliście trafić lepiej. Oto bowiem dobrze znana publice C.L. Taylor powraca do swych wiernych czytelników za sprawą "Jej ostatnich wakacji".


Przed nami thriller psychologiczny, który być może nie powali nikogo na kolana, nie będzie w perspektywie przyszłości całego gatunku odkrywczy ani przełomowy, ale za to w fantastyczny sposób odda nam to z nawiązką za sprawą wykreowanej przez autorkę atmosfery strachu, niepewności i tajemnic. Wszystko kręci się tutaj wokół pewnych wakacyjnych wyjazdów, jednak daleko im będzie do atmosfery pełnej relaksu, odpoczynku i beztroskiego wygrzewania się w promieniach słońca...


Dwa lata temu siostra Fran, Jenna, wyjechała na małą wyspę w pobliżu Malty, na obóz dla osób z problemami psychicznymi. Zaginęła. Dwoje innych uczestników straciło życie w nieszczęśliwym wypadku, a organizator wyjazdu, charyzmatyczny mówca motywacyjny Tom Wade, trafił do więzienia jako człowiek pośrednio odpowiedzialny za ich śmierć. Po wakacjach, które przeistoczyły się w koszmar, pozostało jednak wiele pytań…


Teraz okryty niesławą Lekarz Duszy wychodzi na wolność, a jego przedsiębiorcza i apodyktyczna żona Kate usiłuje za wszelką cenę pomóc mu wznowić działalność i odzyskać dawną renomę – oraz pieniądze. Tymczasem bliscy zaginionej Jenny nadal szukają odpowiedzi. Fran, zdeterminowana, by poznać prawdę, zapisuje się pod fałszywym nazwiskiem na pierwszy po dłuższej przerwie organizowany przez Lekarza Duszy wyjazd i staje oko w oko z mężczyzną, który jako jedyny może wiedzieć o losie jej siostry coś więcej. Tylko czy Fran, która szybko zwraca uwagę bezwzględnej Kate, uda się w ogóle przetrwać ten obóz? A może są na nim osoby, które wolą, żeby nikt nigdy nie odkrył, co tak naprawdę stało się z Jenną?


Fabuła autentycznie wciąga i trzyma w napięciu aż do samego końca. Przez cały czas jesteśmy świadkami gry, w której potwór w ludzkiej skórze gra nieczysto i ma dzięki temu od samego początku ogromną przewagę, a jego przeciwnicy rozpaczliwie walczą nie tylko o prawdę, ale także o życie. Taylor skupiła się tutaj głównie na emocjach i poniekąd spycha to trochę w cień istotę okropności o których tutaj mowa, jednak zabieg ten był chyba dobrym wyborem. Gra emocjami zawsze działa na czytelnika i przyciąga go jak magnes. Jeśli są emocje, to prawie zawsze jest dobrze. Tutaj emocji z całą pewnością nie brakuje!


C.L. Taylor po raz kolejny bardzo mnie do siebie przekonała swoją prozą i pomysłem na skonstruowanie całej historii, która z jednej strony szalenie wciąga, a z drugiej potrafi chwilami przerazić. Brawo! Oby tak dalej.

Albatros - dziękuję.

#jejostatniewakacje #cltaylor #albatros #wydawnictwoalbatros #sensacja #kryminał #thriller #cosnapolce #dobraksiazka #ksiazkanawakacje #czytamksiazki #bookstagram #bookstagrampolska #bookreview












Z pamiętnika początkującego psychiatry - Adam Stern


Autor: Adam Stern
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 29.06.2022
Liczba stron: 368


Staż pełen emocji.

Psychiatria. Dziedzina medycyny, która jest z jednej strony totalnie niezrozumiała dla społeczeństwa, a z drugiej kompletnie niedoceniana i obarczona całą toną szkodliwych stereotypów, które nie tylko umniejszają jej znaczenie, ale które godzą także w pacjentów oraz (niestety - często) w ich fundamentalną i niezbywalną godność. Niniejsza książka to próba pokazania psychiatrii poniekąd "od kuchni", dzięki czemu otrzymujemy niepowtarzalną szansę na to, aby przekonać się, że zawód psychiatry (a także psychologa) to wcale nie jest łatwy kawałek chleba, a problemy pacjentów to nie jest żaden "wymysł nierobów" (spotkałem się kiedyś, niestety, z taką właśnie ogólną "interpretacją" czyichś problemów psychicznych), lecz realne i bardzo poważne problemy wymagające interwencji.


Na lekturę składają się pasjonujące, przejmujące zapiski młodego psychiatry ze stażu w Harvard Medical School. Treść książki to dramatyczne, pełne emocji, ale podane z humorem historie z oddziału psychiatrycznego. Portrety pacjentów i opisy intrygujących przypadków. Trudne do rozwiązania problemy natury mentalnej, z którymi boryka się każdy lekarz... Ta książka odczarowuje bardzo wiele z tego, co stereotypowo myślimy na temat problemów psychicznych i tego, co dzieje się na szpitalnych oddziałach psychiatrycznych.


Morał płynący z książki jest bardzo prosty, ale dobitny: WSZYSCY JESTEŚMY TYLKO LUDŹMI. I to zarówno ci, którzy wymagają pomocy (i, co ważne, niezależnie od natury gnębiących ich problemów), jak również ci, którzy owej pomocy - pod kątem medycznym - udzielają. Być może ten mentalny aspekt problemów jest w konfrontacji z aspektem fizycznym nawet ważniejszy; w przypadku np. złamania nogi diagnoza jest bowiem zdecydowanie prostsza, niż choćby w przypadku pacjenta z poczuciem chronicznego lęku, którego przyczynę trzeba wskazać, zdefiniować, zdiagnozować, i (dopiero potem) skutecznie leczyć...


Warto także nadmienić, że problemy mentalne pacjentów wpływają także na stan i formę samych lekarzy - czego świadectwem jest ta właśnie książka. Psychiatra, czy psycholog, to nie jest cyborg, który wychodząc z pracy zostawia wszystko za sobą. To każdorazowo istota z krwi i kości, na którą bardzo mocno oddziałują problemy tych, którym ten ktoś udziela pomocy. Pamiętajmy o tym i miejmy trochę szacunku dla specjalizacji niosących pomoc na gruncie psychiki i jej zaburzeń. Ta książka może nam w tym nabraniu owego szacunku tylko i wyłącznie pomóc.


Adam Stern – student psychiatrii państwowej uczelni medycznej – został zakwalifikowany do jednego z najbardziej prestiżowych programów rezydenckich w kraju. „Złoty rocznik” – tak nazwano grupę wybrańców, wśród których znalazł się Adam. Wydział pokładał w młodych psychiatrach olbrzymie nadzieje, i nie bez powodu: rekrutowali się oni z elitarnych uczelni i już na tym etapie kariery mogli pochwalić się znaczącymi osiągnięciami. Co więcej, Adam wychowywał się w rodzinie lekarskiej. Onieśmielony młody stażysta staje więc przed trudnym zadaniem: musi udowodnić – sobie i innym – że jego obecność w harwardzkim kampusie nie jest jedną wielką pomyłką.


Wydawnictwo Insignis - dziękuję.

#zpamiętnikapoczątkującegopsychiatry #adamstern #psychiatria #psychologia #problemymentalne #wewnątrzinazewnątrz #cosnapolce #bookstagram #bookstagrampolska #dobraksiazka #czytamksiazki











Moje ciało jest okej! - Aleksandra Górecka, Anna Natasza Górecka


Autor: Aleksandra Górecka, Anna Natasza Górecka
Wydawnictwo: Znak Emotikon
Data wydania: 01.06.2022
Liczba stron: 256


Zaakceptować siebie.

Dojrzewanie, kompleksy, fizyczne zmiany, problem samoakceptacji. Książka autorstwa Pań Góreckich porusza wszystkie powyższe tematy, próbuje je usystematyzować i sprawić, że staną się one zrozumiałe dla każdego młodego czytelnika, którego udziałem mogą się one - prędzej, czy później - stać. To bardzo dobra książka. Ważnych lektur tego pokroju stale przybywa i wypada się z tego tylko cieszyć!

Kiedy ma się 9 czy 12 lat, nie jest łatwo dogadać się z własnym ciałem. Może nogi wydają się za długie? Włosy są mysim kolorze lub zbyt kręcone? Uśmiech nie tak ładny jak u innych? Dopadają nas kompleksy, możemy doświadczyć hejtu czy poczucia inności. Jak w takim wypadku zaakceptować siebie i poczuć się dobrze w swoim ciele? Jak ogarnąć wszystkie emocje, które pojawiają się, gdy o nim myślę? Co zrobić z tym, czego w sobie nie lubię? Mnóstwo pytań... Niniejsza książka może być na nie odpowiedzią.


Co robić, gdy nie rozumiemy tego, co się z nami dzieje? Przede wszystkim - uspokoić się. Poszukać właściwych informacji. Zrozumieć problem. Jego istotę. I poświęcić trochę czasu dla samego/samej siebie tak, aby wyjść z burzliwego okresu zmian nie tylko obronną ręką, ale także będąc silniejszym. To nie będzie łatwe, ale nie ma innej drogi. Niniejsza książka może ją wskazać.

Oprócz konieczności zrozumienia samego siebie w trudnym okresie dojrzewania autorki bardzo podkreślają także, że istotnym elementem całej tej układanki jest również potrzeba zrozumienia, że wcale nie jesteśmy gorsi od innych. Jesteśmy po prostu indywidualni i wyjątkowi - w żadnym razie "gorsi". Zrozumienie tej prawdy i odnalezienie w oparciu o nią własnej drogi jest równie ważne, co zrozumienie zachodzących w naszym wyglądzie i wnętrzu zmian.


Lektura pełna jest zrozumienia i tolerancji. Autorki tłumaczą wkraczającym w dorosłość nastolatkom, co w procesie dojrzewania jest normalne, co jest odstępstwem od normy, czego należy się spodziewać, na co trzeba się przygotować, a także co powinno nas zaniepokoić. Książkę napisano językiem przyjaznym i w pełni zrozumiałym, dzięki czemu chyba każdy jej odbiorca będzie zadowolony i pełny otuchy po lekturze.


Książki takie jak ta powinny znaleźć się na półce każdego nastolatka. Moim skromnym zdaniem powinny zagościć także w szkołach jako oficjalne podręczniki, jednak znając nasze, polskie realia… nic z tego nie będzie. Tolerancja i zrozumienie nie są dziś w tych kwestiach w cenie i – co chyba najbardziej przykre – w efekcie dojrzewanie to wciąż zbyt często temat tabu. Tym bardziej polecam niniejszą książkę. Za pośrednictwem takich właśnie lektur można złamać owo tabu, a to posłuży wszystkim.

Znak Emotikon - dziękuję.

#mojeciałojestokej #aleksandragórecka #annanataszagórecka #znakemotikon #dojrzewanie #samoakceptacja #cosnapolce #emocje #dorastanie #dobraksiazka #czytamksiazki #bookstagram #bookreview #bookstagrampolska











sobota, 25 czerwca 2022

Forsa. Jak ją zarabiać, oszczędzać, wydawać, pomnażać i dawać innym - Rashmi Sirdeshpande


Autor: Rashmi Sirdeshpande
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 01.06.2022
Liczba stron: 160


Kasa w kieszeni.

Pieniądze - coś, co żywotnie interesuje każdego z nas (zwłaszcza w dobie inflacji). Coś, co chcielibyśmy stale mieć i nie musieć się o to martwić. KASA. Jak ją skutecznie zarabiać, rozsądnie wydawać, efektywnie oszczędzać i pożytkować? Tego dowiecie się z niniejszej książki, która jest co prawda dedykowana raczej młodszym czytelnikom, lecz ci starsi także wyniosą z niej sporo wiedzy.


Niniejsza lektura to sześć wciągających rozdziałów, z których dowiecie się jak zarabiać pieniądze i co dalej z nimi zrobić. Poznacie historię pieniądza: od starożytnych form płatności, po kryptowaluty. Zakumplujecie się z odsetkami i z podatkami, a także opanujecie skuteczne sposoby oszczędzania i tworzenia prostego domowego budżetu. W tej zwięzłej, bogato ilustrowanej książce, znajdziecie całą wiedzę potrzebną do tego, by zrozumieć świat finansów i nabrać zdrowych nawyków w zarządzaniu pieniędzmi. Ta książka to inwestycja na całe życie.


Pieniądze szczęścia niby nie dają (tak wszak twierdzi znana, ludowa mądrość), jednak zdecydowanie lepiej jest je mieć - niż ich nie mieć... "Forsa..." to bardzo dobry przewodnik po świecie pieniądza, który może bardzo wiele nas wszystkich nauczyć. I to zwłaszcza najmłodszych, im bowiem w pierwszej kolejności dedykowana jest ta książka.

Zawarta na kolejnych stronach wiedza to tak naprawdę podstawy ekonomii, które powinny być nieobce żadnemu z nas. Liczyć wszak potrafimy wszyscy, a jednak... nie każdy z nas potrafi gospodarować tak, aby nie tylko dawać sobie radę "do pierwszego", ale także aby zrobić z pieniędzy jakiś efektywny użytek pod kątem przyszłości (nie tylko swojej). Ta książka pomoże wszystkim na polu nie tylko zdobycia podstawowej, ekonomicznej wiedzy o pieniądzu, ale także na polu czynienia dalekosiężnych inwestycji, które pomnożą posiadane zasoby.


Cóż tu dodać? Ta pozycja to książka przystępna i napisana z humorem, która pomoże wielu młodym czytelnikom nabrać pewności siebie i wykształcić pozytywne nastawienie do pieniędzy. To lektura dla całej rodziny! Chcielibyście założyć kiedyś BIZNES? Mądrze robić ZAKUPY? Myślicie o OSZCZĘDZANIU? A może chcecie WYDAĆ większą kwotę na coś fajnego? W środku znajdziecie odpowiedzi na wszystkie powyższe pytania. Tak czy owak - z pewnością przyda się Wam FORSA w kieszeni!

Insignis - dziękuję.

#forsa #biznes #zakupy #oszczędzanie #zarabianie #kasa #RashmiSirdeshpande #insignis #wydawnictwoinsignis #cosnapolce #dobraksiazka #czytamksiazki #bookstagram #bookstagrampolska











Już wkrótce od Insignis!


Już niebawem będziemy mogli powrócić (za sprawą niezawodnego Wydawnictwa Insignis!) do uniwersum Warcrafta!

29 czerwca do polskich księgarń trafi kolejny tytuł z serii Blizzard Legends – Dzień smoka pióra Richarda A. Knaaka. Ten prawdziwy klasyk lata temu dla wielu polskich graczy był okazją do pierwszego spotkania z literacką stroną uniwersum. Nowe tłumaczenie to prawdziwa gratka dla osób chcących poznać jego starsze dzieje i dowiedzieć się więcej o jednym z ważniejszych wydarzeń Drugiej Wojny. W ślad za Dniem smoka, 27 lipca, ukaże się długo wyczekiwana Sylwana autorstwa Christie Golden.











środa, 22 czerwca 2022

Żeglarze i Jeźdźcy - Feliks W. Kres


Tytuł: Żeglarze i Jeźdźcy
Seria: Księga Całości (tom 8)
Autor: Feliks W. Kres
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 03.06.2022
Liczba stron: 440
 

Wyznania Kresoholika: odcinek 8-my!

Pod niebem Szereru wiele się dzieje. I to nawet jeśli pozornie nie jest to nic ważnego. Jednak każdy element układanki Feliksa W. Kresa ma swój (i to dogłębnie przemyślany!) sens. Każda istota ma tutaj swoje miejsce. Swoje przeznaczenie, cele, marzenia... Swoje żale i pragnienia. Wszystkie one składają się na ciąg opowieści, których możemy posłuchać przy ogniskach tej krainy. Ile z tego wszystkiego jest prawdą, a ile kłamstwem? Ile jest w tym wszystkim legendy, a ile brutalnej rzeczywistości, będącej świadectwem prawdziwych wydarzeń? Niewielu jest to w stanie stwierdzić i zawyrokować o tym w sposób jednoznaczny. Pewne jest jedno - każda z tych opowieści, tak jak każdy człowiek (i tak jak każdy kot!) ma swoje miejsce pod niebem Szereru. Przed Państwem "Żeglarze i jeźdźcy" - ósmy już tom "Księgi Całości"!


Wierni fani Kresa czekali na ten tom z wielką ciekawością i niecierpliwością. I mogę zapewnić: WARTO BYŁO! Lata czekania opłaciły się i z satysfakcją mogę powiedzieć, że Kres nie tylko znakomicie nawiązuje w "Żeglarzach..." do tego, co już w ramach "Księgi Całości" stworzył, ale także świetnie to rozwija i pokazuje nam w sposób, którego otwarcie być może się nie spodziewaliśmy, ale jednak sposób ten jest logiczną konsekwencją tego, jak Kres buduje cały cykl. Naprawdę WARTO BYŁO CZEKAĆ NA TEN TOM! 


Na tle znanych nam już odsłon "Księgi Całości" i dotychczas wydanych części 1-7 "Żeglarzy i jeźdźców" wyróżnia przede wszystkim jedna rzecz: tym razem nie jest to powieść! Kres raczy nas bowiem przy podejściu numer osiem zbiorem opowiadań o ludzkim (i o kocim) losie, o naszych wyborach, o ich konsekwencjach, a także o żalu, o smutku i o targających nami emocjach, które, choć czasem są skryte i niewidoczne, to jednak ciągle nami kierują. I najczęściej są one jak jeden z ostatnich zrywów serca, które z tęsknoty rwie się do tego, co dawno temu zostało utracone... I za czym bardzo często ciągle gonimy - nawet jeśli jest to beznadziejna i z góry skazana na przegraną sprawa...


Co może być tym "czymś"? Tak naprawdę bardzo wiele rzeczy. Może to być pragnienie wolności, pragnienie zemsty, nienawiść, tęsknota, miłość... Do wyboru - do koloru. Ludzkie namiętności są pod niebem Szereru takie same, jak wszędzie indziej. Jednak potężna różnica między Szererem, a owym "wszędzie indziej" polega na tym, że mało kto potrafi tak jak Kres żonglować losem bohaterów oraz ich sentymentami w taki sposób, że nie wiadomo jak i kiedy stają się one także naszymi sentymentami, tęsknotami i pragnieniami. Oto co znaczy siła przekazu!


Wspomniane opowieści (a jest ich pięć - z czego dwie publice są już znane, a trzy zupełnie nowe) to kwintesencja talentu Kresa, który choć opowiada przede wszystkim o ludzkim losie, to jednak zakorzenia owe opowieści w fantastycznym świecie Szereru, który może przybrać tyle obliczy, ile tylko można sobie zamarzyć. Główna historia cyklu - a więc zmagania Szerni i Aleru - schodzi w tym tomie nieco na drugi plan (choć w tle jest ona cały czas obecna), a pierwsze skrzypce grają tym razem właśnie ludzkie losy. A także związane z nimi wzloty, upadki i dokonywane przez bohaterów wybory.


Owe pięć opowieści to "Miód dla Emiry", "Jeźdźcy Równin", "Armektańska nienawiść", "Gówno (Piratka i żołnierz)" oraz "Siedmiu najemników". Trzy pierwsze teksty można odnieść bardziej do tytułowych "jeźdźców", dwa ostatnie - do "żeglarzy". Jest to jednak bardzo umowne, świat Kresa zawsze bowiem jest na tyle złożony, że sprowadzanie go (zarówno w całości, jak i w pojedynczych jego aspektach) do jakiegoś jednego mianownika nie ma sensu. Głębia treści to od zawsze znak rozpoznawczy autora. Nie inaczej jest i tym razem.


Trzy pierwsze opowiadania, tak jak i dwa ostatnie, są ze sobą w pewien sposób powiązane. Pierwsze trzy to zestaw historii odchylonych w stronę armektańskich opowieści o jeźdźcach równin, których los bywa tyleż awanturniczy, co okrutny i pełen niesprawiedliwości. Co prawda nikt z przywołanych przez Kresa bohaterów nie jest tutaj niewiniątkiem, które nie ma nic za uszami, jednak przedstawione przez autora historie to coś, w czym jest tyle samo fikcji, co znaczącej prawdy o tym, że świat i los nie są sprawiedliwe, a ludzkiemu życiu zawsze było, jest i będzie daleko do sielskiej opowiastki, w której wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Wprost przeciwnie - ciosy zadane nam przez życie to prosta droga do wybuchów żalu, nienawiści, a często także pragnienia zemsty, która nie tylko nie przywróci nam tego, co stracone, ale która może także stać się (na zasadzie domina) przyczyną kolejnych łez i powiększających się stale żalów... Z tymi łzami i z tym żalem trzeba jednak żyć. Tak jak ze stratą tego, co jest nam drogie. Jak to jednak zrobić?... Chyba się nie da... Można tylko próbować nosić to jakoś w sercu i iść dalej...


"Gówno..." i "Siedmiu najemników" (co do których słuszne są podejrzenia, że tekst ten jest wariacją na temat dzieła Kurosawy - aczkolwiek w żadnym razie nie jest on plagiatem!) łączy ze sobą morze, pewna dobrze nam znana kobieta z przepaską na oku i jeszcze jedna awanturnicza historia o słodko-gorzkim zakończeniu, jakie najczęściej może nas spotkać pod niebem Szereru. U Kresa każdy ma swoje racje, motywacje i nikt nie jest czarno-biały. I to zarówno piraci pełną gębą, jak i mieszkańcy pewnej regularnie napadanej wioski. Każdy pragnie być wolny i chce móc robić swoje. Co to jednak oznacza? Prosta sprawa: nieunikniony konflikt interesów... A gdy nie można pogodzić swoich racji, wtedy zwykle trzeba wystawić sobie nawzajem rachunek krwi. Nierzadko bardzo wysoki...


Feliks W. Kres zachwyca po raz kolejny! "Księga Całości" zaiste wiele ma obliczy - poznając jej kolejne odsłony poznaliśmy już to, z czym walczą ludzie na północnej granicy cesarstwa, widzieliśmy prawdziwe dziwy żeglując po Bezmiarach, staliśmy się świadkami doniosłych zdarzeń w Grombelardzie, obserwowaliśmy jak sytuacja zmienia się w Dartanie, po czym raz jeszcze wróciliśmy do górskiej krainy deszczu, a teraz... bierzemy oddech, robimy krok do tyłu i patrzymy na ten świat raz jeszcze, z nieco innej perspektywy i przez pryzmat pojedynczych ludzkich losów, które same w sobie może i niewiele znaczą, a jednak ujrzane z bliska są one czymś doniosłym, a nawet czymś bardzo nam bliskim. I przede wszystkim zrozumiałym, Kres bowiem jeszcze bardziej niż dotąd odwołuje się do tego, czym stale nas zachwyca: do pokazywania nam, niczym w lustrze, nas samych. Czyni to za sprawą swoich bohaterów, których losy i namiętności są do tych naszych bardziej podobne, niż chcielibyśmy to otwarcie przyznać.


Im bardziej brnę w "Księgę Całości", tym bardziej myślę, że cała siła tej opowieści bierze się tak naprawdę właśnie z jej podobieństwa do nas samych i do naszego świata. To nie jest wprawdzie (zarówno jako cała seria, jak również jako jej pojedyncze tomy) lektura dla każdego bez wyjątku, jednak jeśli coś się już w życiu przeżyło, zobaczyło, osiągnęło i straciło, to nie ma siły, żeby nie odnaleźć w którejś z ksiąg cyklu czegoś na temat nas samych. Prawda jest bowiem taka, że śmiało możemy przeglądać się z zwierciadle Szereru jak w lustrze i jeśli będziemy wpatrywać się w nie uważnie, to dostrzeżemy bardzo wiele z naszych dawnych lub obecnych namiętności, żalów, pragnień i marzeń. Feliks W. Kres wziął sobie na warsztat naszą ludzką naturę i ubrał ją w szaty fantastycznego świata, w którym dwie potęgi toczą ze sobą odwieczną walkę, wobec której losy pojedynczych śmiertelników są nic niewarte. To trochę tak, jak z nami wszystkimi - wobec ogromu otaczającego nas świata jesteśmy niczym pyłek. A jednak każda z dotyczących nas historii może być jak dobra opowieść, która ma znaczenie. A z naprawdę dobrą opowieścią, tak jak z tą, mało co ma szansę się równać.


Wniosek po lekturze jest jeden i jest on oczywisty: Feliks W. Kres mistrzem jest i basta. Jeśli o ów wniosek chodzi, to pozwolę sobie stwierdzić stanowczo (i pójdę tutaj w ślady Arkadego Saulskiego), że nie podlega on dyskusji - nie zapraszam zatem do niej, bo i nie ma o czym dyskutować.

Fabryko - dziękuję!

#żeglarzeijeźdźcy #nadchodziKres #felikswkres #księgacałości #nadciągaKres #fabrykasłów #cosnapolce #szerń #aler #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #dobraksiazka #fantastyka #bookstagrampolska #mióddlaemiry #jeźdźcyrównin #armektańskanienawiść #gówno #piratkaiżołnierz #siedmiunajemników