poniedziałek, 30 listopada 2020

Alicja w krainie słów - gra planszowa


Tytuł: Alicja w krainie słów
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 18.11.2020
Wiek: 10+
Czas gry: 25 minut
Liczba graczy: 3-8


Herbatka w miłym towarzystwie!

"Alicja w krainie słów" to najnowsza gra planszowa Egmont Polska, która jest bardzo ciekawą i przyjemną planszową wariacją na temat "Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla. W trakcie gry wszyscy jej uczestnicy spotykają się na herbatce u Królowej Kier, która proponuje swoim gościom słowną rozgrywkę, w trakcie której nie będzie można wypowiadać pewnych słów ;)


O co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi? Oczywiście w pierwszej kolejności o dobrą zabawę :) A polega ona na tym, że każdy z graczy (może ich być od 3 do 8) może wcielić się w wybraną przez siebie postać znaną z bajki "Alicja w Krainie Czarów" (nie jest to oczywiście konieczne, ale to bardzo fajna opcja gry), a następnie wziąć udział w zabawie polegającej na podawaniu słów z określonej kategorii zanim upłynie przeznaczony na to czas. A wszystko bez używania wskazanych wcześniej, zakazanych liter.


Gra składa się z następujących elementów:
1 grający imbryk (do odmierzania czasu)
8 kart postaci
8 kart punktacji
60 kart tematów rozgrywki
42 żetony punktów
3 żetony czasu
1 żeton Pana Gąsienicy
25 kart zakazanych liter


Sporo tego, aczkolwiek nie ma potrzeby od razu ślęczeć jakoś bardzo wnikliwie nad instrukcją, grę można prowadzić bowiem aż w trzech trybach: podstawowym, zaawansowanym i dla dzieci. Pierwszy oraz trzeci tryb są bardzo proste i intuicyjne, a gra w zasadzie toczy się sama z siebie :)


Najprostsze warianty gry nie powinny raczej nikomu sprawić trudności. To wszystko jest naprawdę dziecinnie proste :) Rozgrywkę rozpoczyna najmłodszy gracz kartą Królowej Kier, wybierając z dwóch kart tematu rozmowy jeden (drugi jest odrzucany), a następnie dobiera dwie karty liter – niebieską i fioletową z przetasowanego stosu. W ten sposób określone zostają zakazane litery, których nie wolno używać w trakcie gry. Następnie uruchamia się przyciskiem imbryk i tym samym rozpoczyna się kolejka. Gra toczy się w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara i trwa tyle rund ilu jest graczy. Słowa w fazie rozmowy powinny być nazwami zwierząt, przedmiotów, ludzi, czynności lub nazwami własnymi, które są powszechnie znane i mogą być tym samym w drodze głosowania graczy uznane za prawidłową odpowiedź. Punktacja przyznawana jest po zakończeniu rundy, gdy wypowiedziane słowo nie posiada litery zakazanej i nie zostało już użyte przez innego gracza oraz jeśli padło przed zakończeniem odmierzania czasu przez imbryk. Punkty przyznawane są według kart
 punktacji leżących przed graczami. Zwycięzcą jest postać z największą ilością punktów.


Zaawansowany wariant gry wymaga użycia większej liczby zakazanych kart liter (z talii w pozostałych kolorach), a także pozwala na wybranie własnej postaci, w którą wciela się gracz. Każda taka postać ma własne możliwości i zdolności, warto więc zapoznać się z nimi przed startem gry. I tak na przykład Pan Gąsienica umożliwia (za pomocą dedykowanemu tej postaci żetonowi) odebranie połowy punktów z danej rundy wybranemu graczowi, Alicja może dodawać sobie połowę punktów z karty swojej punktacji, Kot z Chesire może omijać niewygodne kolejki, Bliźniacy wykorzystują żetony czasu, Biały Królik utrudnia innym zadanie dodatkową fioletową kartą z zakazaną literą, Dwójka Kier może zmuszać graczy do ponownego rozegrania kolejki, a Kapelusznik posiada przywilej restartowania imbryka i tym samym dodawania sobie czasu potrzebnego na udzielenie odpowiedzi :)


Niewątpliwie wielką frajdę sprawi każdemu zawodnikowi fantastycznie przemyślany imbryk, który odmierza czas :) Prezentuje się on bardzo elegancko - niczym na prawdziwej proszonej herbatce dla gości :) Wesoła melodyjka odmierzająca czas uatrakcyjnia rozrywkę i podnosi poziom emocji przy każdym jej uruchomieniu. Gadżety tego rodzaju zawsze podnoszą wartość całej gry i są świetnym sposobem na uczynienie rozgrywki przyjemną i wesołą - nie inaczej jest i w tym przypadku :)


Gra jest w gruncie rzeczy bardzo prosta. Wariant zaawansowany może co prawda sprawiać wrażenie, że wymaga naprawdę wnikliwego wgryzienia się w labirynt zasad określonych w instrukcji, ale to tylko pozory. Wszystko jest tutaj do opanowania, a tak naprawdę nie ma chyba takiej planszówki, której nie trzeba pod kątem zasad przestudiować w celu pełnego wyczerpania możliwości całej gry.


"Alicja w krainie słów" przeznaczona jest co prawda dla graczy powyżej 10 roku życia, jednak mogę z przyjemnością zaświadczyć, że młodsi gracze także z powodzeniem mogą w tę grę zagrać :) Gra z moją siedmioletnią córką nie była dla niej ani za trudna, ani niezrozumiała. Świetnie się przy niej bawiła, a w przypadku dzieciaków w takim wieku "Alicja..." może być także znakomitym treningiem praktycznego używania zasobów posiadanego słownictwa, jak również jest dobrym ćwiczeniem logicznego myślenia, pamięci oraz znajomości alfabetu. Tak więc absolutnie nie sugerujcie się ograniczeniami wiekowymi opisanymi na pudełku i jeśli macie dzieci młodsze niż 10 lat - grajcie z nimi śmiało! :) 


Planszówka znakomicie sprawdzi się na każdej imprezie rodzinnej oraz w gronie znajomych. Gra jest ponadto fajnym pomysłem na rodzinne spędzenie czasu, co może się przydać zwłaszcza w nadchodzące długie, zimowe wieczory. Bawić mogą się z powodzeniem zarówno dorośli, jak również dzieci :)

Gorąco polecam!


Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki!

#AlicjaWKrainieSłów #EgmontPolska #GraPlanszowa








środa, 25 listopada 2020

Mindf*ck. Cambridge Analytica, czyli jak popsuć demokrację - Christopher Wylie


Tytuł: Mindf*ck. Cambridge Analytica, czyli jak popsuć demokrację (tytuł oryginału: Mindf*ck. Cambridge Analytica And The Plot To Break America)
Autor: Christopher Wylie 
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 30.09.2020
Liczba stron: 480


Studium internetowej manipulacji.

Niniejsza książka to wstrząsająca zakulisowa historia, a jednocześnie swoisty zapis jednego z największych skandali politycznych ostatnich lat. Dotyczy on manipulacji opinią publiczną i społecznymi nastrojami, które według autora książki cynicznie wykorzystano w ramach politycznej rozgrywki w trakcie wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku oraz w związku z referendum brexitowym w Wielkiej Brytanii. Wszystko za sprawą brytyjskiej firmy doradztwa politycznego o nazwie Cambridge Analytica, która m.in. za sprawą pieniędzy Roberta Mercera zaczęła realizować kilka lat temu polityczną wizję Steve’a Bannona, którego zakulisowe manipulacje doprowadziły w efekcie do prezydentury Donalda Trumpa.

W teorie spiskowe wierzy się lub nie, jednak w tej historii jest zbyt wiele niepokojąco prawdopodobnych elementów, które w połączeniu ze znanymi powszechnie faktami tworzą ładunek polityczny o niesamowitej sile rażenia. Ta polityczna bomba wybuchła oficjalnie 17.03.2018 roku wraz z publikacją zamieszczoną na łamach „Guardiana” oraz „New York Timesa”, która była owocem ponad rocznego dziennikarskiego śledztwa obu tych redakcji. To właśnie „Guardian” i „NYT” jako pierwsze doniosły o nieprawidłowościach w zakresie referendum brexitowego oraz wyborów w USA, jak również o ich skali. A ta okazała się porażająca… Okazało się, że pewna niepozorna firma doradcza, Cambridge Analytica, dokonała za sprawą prywatnych pieniędzy manipulacji decyzjami wyborczymi milionów ludzi, co w znaczący sposób wpłynęło na wyniki tak referendum w Wielkiej Brytanii, jak i wyborów w USA. Wszystko zaś za sprawą kradzieży danych i dzięki możliwości nielegalnego śledzenia sieciowych preferencji blisko 87 milionów użytkowników Facebooka (!). 


W jaki sposób doszło do manipulacji na aż taką skalę oraz do serii tak brzemiennych w skutki działań? W tym miejscu celem wyjaśnienia sprawy głos zabiera już bezpośrednio autor książki, Christopher Wylie – twórca sieciowych narzędzi, za sprawą których dokonano opisanego dzieła dezinformacji.

Cała historia zaczyna się w momencie zlecenia Wylie’mu przez brytyjskie Ministerstwo Obrony zadania stworzenia zestawu sieciowych narzędzi mających służyć do namierzania i zwalczania radyklanego ekstremizmu w przestrzeni internetowej. Wylie stworzył je w dobrej wierze, natomiast niedługo później owoc tej pracy został wykorzystany do innych, partykularnych celów politycznych. Od tego momentu ważnym graczem staje się w tej historii Cambridge Analytica, która na prywatne zlecenie wykorzystała owoc prac Wylie’go do nielegalnego zbierania danych i do śledzenia preferencji użytkowników portali społecznościowych. Zebrane informacje przeanalizowano i wykorzystano w celu wzmocnienia zaobserwowanych antagonizmów społecznych i wywołania jak największej polaryzacji na gruncie przekonań i wyborów politycznych w odniesieniu do milionów amerykańskich wyborców.

To wszystko brzmi i wygląda jak nieprawdopodobny i nierealny przykład zastosowania nowoczesnej inżynierii społecznej. Na kilometr pachnie to Orwellem, jednak to niestety nie jest fikcja – to ponura rzeczywistość, którą ujawnił „Guardian” i „New York Times”. Przerażające w ujawnionym mechanizmie jest zaś to, że wszystkie wcześniejsze doniesienia o powiązaniach Trumpa z Cambridge Analytica, z danymi z Facebooka, z międzynarodową społecznością hakerską, z rosyjskimi służbami, czy choćby z WikiLeaks okazują się być bardziej prawdziwe niż kiedykolwiek wcześniej. Co gorsza opisane mechanizmy zostały w przypadku wyborów w USA w 2016 roku oraz przy okazji referendum brexitowego jedynie PRZETESTOWANE – ich możliwości są dużo większe i dopiero MOGĄ zostać w pełni rozwinięte… To potencjalnie grozi skutkami wręcz niewyobrażalnymi, z nowoczesną wojną psychologiczną i całkowitym zaprzeczeniem mechanizmów dojrzałej demokracji na czele. 


Rola Wylie’go w ujawnieniu opisanych procesów jest dosyć niejednoznaczna. Z jednej strony chwała mu za to, że przyczynił się do ich zdemaskowania, z drugiej jednak strony… sam te mechanizmy tworzył. Wylie przekonuje, że nie zrobił tego w złej wierze i że jego praca miała mieć zupełnie inne zastosowanie… A jednak trudno zaprzeczyć, że tworząc swoje sieciowe narzędzia WIEDZIAŁ w jaki sposób mogą one zostać użyte i jakie istnieje w związku z ich powstaniem zagrożenie. Mimo to je stworzył. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Wylie próbuje się za pomocą niniejszej książki usprawiedliwić i w jakiś sposób wybielić. Ponadto wygląda to w ten sposób, że przeszedł na stronę „tych dobrych” dopiero wtedy, gdy mleko za sprawą „Guardiana” i „NYT” już się rozlało i nie było najmniejszych szans na ukrycie jego osobistego udziału w całej tej historii. W związku z powyższym cała argumentacja Wylie’go nie do końca mnie, szczerze mówiąc, przekonuje…

Książka jest momentami wstrząsająca, jednak chyba każdy świadomy obywatel oraz użytkownik Internetu powinien ją przeczytać. Warto wiedzieć jakie mogą czyhać na nas w sieci pułapki i w jaki sposób się nami wszystkimi manipuluje. To może być bardzo praktyczna wiedza (oby tylko o charakterze anegdotycznym…).


Jeśli czegoś można w związku z tą lekturą żałować, to jej… formy. Wylie nie był, nie jest i chyba nie będzie chociażby w przybliżeniu sprawnym (by nie powiedzieć „dobrym”) pisarzem… Narracja książki jest chaotyczna, pełna logicznych niespójności, a przyjęta forma zwartej konstrukcji na dłuższą metę bardzo męczy (nie tylko oczy). Przydałaby się tutaj porządna korekta tekstu i być może jakiś porządny ghost writer – pisarzem Wylie z całą pewnością na dłuższą metę nie będzie (a przynajmniej nie z jego obecnymi umiejętnościami).

Gorąco polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Isnignis za egzemplarz recenzencki.

#Mindf*ck #JakPopsućDemokrację #CambridgeAnalytica #Insignis #wyboryUSA2016 #Brexit #Facebook #ManipulacjaOpiniąPubliczną #NielegalneZbieranieDanych #InternetowaManipulacja








Jak długo trwa teraz? Fascynujące odpowiedzi na 191 najdziwniejszych pytań - New Scientist


Tytuł: Jak długo trwa teraz? Fascynujące odpowiedzi na 191 najdziwniejszych pytań (tytuł oryginału: How Long is Now? : Fascinating Answers to 191 Mind-Boggling Questions)
Autor: New Scientist
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 14.10.2020
Liczba stron: 400


Kto pyta, nie błądzi.

„Jak długo trwa teraz?” to błyskotliwa, fantastyczna i przebogata w ciekawostki książka, na łamach której poznamy nie tylko odpowiedzi na szereg postawionych na kolejnych stronach pytań, ale będziemy się także przy tym świetnie bawić. Książka jest efektem zebrania w jednym miejscu pytań ze strony czytelników magazynu „New Scientist” oraz udzielonych im przez ekspertów odpowiedzi. Zarówno jedne jak i drugie zaskakują, uczą, ale także w niebanalny sposób bawią. Czy jesteście gotowi poznać prawdę o otaczającym nas świecie?


Idea książki jest bardzo pomysłowa, ciekawa i bez wątpienia kwalifikuje się do kategorii prawdziwie interesujących pomysłów z dziedziny publicystyki popularnonaukowej. Koncepcja przedstawienia pytań czytelników i udzielonych na nie odpowiedzi nie narzuca nikomu żadnych ram i granic, w związku z czym na łamach książki mamy do czynienia z prawdziwie przekrojowym spojrzeniem na interesujące fanów „New Scientist” kwestie.

Zaprezentowane pytania i odpowiedzi zostały pogrupowane na kilka kategorii, które można zawęzić do kwestii dotyczących królestwa zwierząt, domowych sekretów, ciała ludzkiego, życia na Ziemi, a także do dziedziny fizyki, technologii oraz do tematyki związanej z szeroko pojętymi pojazdami. Czytelnicy „New Scientist” dali dowód na naprawdę szerokie spektrum zainteresowań związanych z codziennymi zjawiskami istniejącymi wokół nas wszystkich.


Zadane przez czytelników pytania są przeróżne, a ich poziom merytoryczny cechuje się naprawdę sporym rozstrzałem. W kolejnych rozdziałach zamieszczono pytania zaiste mądre, ciekawe, jak również trywialne i po prostu śmieszne :) 

Najlepszym dowodem na niesamowitą rozpiętość tematyczną zadanych przez czytelników pytań będzie chyba przytoczenie kilku przykładów – oto one :) :


Czy zanim powstały ryby istniał już ich zapach?
Czemu lód jest śliski?
Dlaczego Pluton nie jest planetą?Po co zebrze paski?
Dlaczego siła ziemskiej grawitacji to za mało aby zerwać magnes z lodówki?
Skąd bierze się głos słyszany przez nas w głowie?
Czy można wyspać się na zapas?
Od jakiego wieku począwszy można powiedzieć, że umiera się ze starości?
Jak daleko poza widmo widzialne rozciąga się światło tęczy?

To tylko kilka z zamieszczonych w książce pytań i bardzo niewiele przykładów. Łącznie pytań takich czytelnicy zadali ekspertom aż 191 – w kolejnych rozdziałach poznamy odpowiedź na każde z nich :)


Odpowiedzi udzielili czytelnikom eksperci związani z magazynem „New Scientist”. W związku z zakładanym w stosunku do odpowiadających niewątpliwie wysokim poziomem ich wiedzy można byłoby zakładać, że udzielone odpowiedzi każdorazowo będą obszerne i wyczerpujące temat. Tak jednak nie zawsze na łamach książki jest… Nie do końca jestem w stanie stwierdzić, z czego to wynika, jednak fakt jest faktem: udzielone czytelnikom odpowiedzi nie zawsze w pełni wyczerpują dany temat i można wśród nich zaobserwować różny stopień złożoności. Zapewne po części wynika to czasami z charakteru samych pytań – zwłaszcza tych trywialnych i nieco zabawnych :) – można niemniej jednak odnieść wrażenie, że w niektórych przypadkach można było pokusić się o udzielenie bardzie obszernych wyjaśnień…


Szkoda też troszeczkę, że książki nie wzbogacono o ilustracje, grafiki, czy chociażby o kilka rozrysowanych schematów… Coś takiego bez wątpienia wzbogaciłoby zawartość i merytorykę lektury. No a samą książkę niewątpliwie przyjemniej by się czytało… No cóż – szkoda.

Reasumując mamy do czynienia z arcyciekawą książką, która nawet pomimo pewnych mankamentów jest bez wątpienia godną uwagi lekturą popularnonaukową. „Jak długo trwa teraz?” to interesujący wybór na kilka wieczorów w towarzystwie książki – przede wszystkim dla tych z nas, którzy są niezmiennie ciekawi świata :)


Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.

#JakDługoTrwaTeraz #NewScientist #Nauka #Insignis #Popularnonaukowe








poniedziałek, 23 listopada 2020

Trudna miłość. Mama i ja - Regina Brett


Tytuł: Trudna miłość. Mama i ja (tytuł oryginału: Loving Broken. Mom and Me)
Autor: Regina Brett
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 30.09.2020
Liczba stron: 304


Miłość nieodwzajemniona.

Najnowsza książka autorstwa Reginy Brett to w pewnym sensie lektura autobiograficzna, w której autorka w przejmujący - ale i budujący! - sposób nawiązuje do własnych trudnych relacji z matką. "Trudna miłość. Mama i ja" to opowieść o żalu, o depresji, o braku miłości, a także o wybaczaniu oraz o sztuce skutecznego odnalezienia w sobie siły do tego, aby nie tylko przetrwać wewnętrzny ból, ale także przekuć go w coś dobrego i wartościowego.

Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że Regina Brett - autorka znakomitych książek, które z jednej strony są poradnikami, a z drugiej wartościowymi drogowskazami w zakresie tego jak powinno się w życiu postępować - sama była kiedyś osobą potrzebującą pomocy oraz kimś skrzywdzonym przez los, i to za sprawą jednej z najważniejszych osób w jej życiu: własnej matki. Ten fakt nadaje nowego wymiaru wszystkim jej książkom. Stają się one w efekcie jeszcze bardziej wiarygodne.


Dzieciństwo Reginy Brett nacechowane było rodzinnymi problemami z depresją matki i jej nieczułością wobec dzieci na czele. Niniejsza książka jest świadectwem najmłodszych lat życia Reginy, a także późniejszego okresu jej życia, w którym odnalazła ona sposób na poradzenie sobie z traumą dzieciństwa i spróbowała wybaczyć, a następnie pojednać się z matką, która padła niestety ofiarą choroby - wyniszczającego Alzheimera... Z kolejnych stron książki przekonujemy się dobitnie o tym, że ludzkie życie może być pełne smutku, bólu oraz nieprzyjemnych niespodzianek, na które rzadko kiedy możemy mieć jakiś wpływ. Możemy jedynie spróbować dobrze wykorzystać dany nam czas i przeżyć wszystko w godny sposób. A po drodze możemy spróbować odnaleźć w sobie siłę oraz pomóc - sobie i innym.


Poza trudnymi emocjami i przeżyciami książka pełna jest budujących świadectw tego, że nawet w najczarniejszych chwilach życia nie wszystko może być tak do końca stracone. Zawsze istnieje nadzieja na to, że nasz los może się polepszyć - trzeba jednak mocno w to wierzyć i nie poddawać się w poszukiwaniu rozwiązań. One zawsze istnieją i nie ma nigdy sytuacji, z której nie byłoby wyjścia.

Regina Brett jest niezwykle popularną autorką w naszym kraju. Autorka bestsellerów odwzajemnia te ciepłe uczucia i stara się często gościć nad Wisłą. Jestem pewien, że za sprawą niniejszej książki jej popularność tylko wzrośnie. Książka ta jest bowiem naprawdę godna uwagi i niesie ze sobą ciepłe, pozytywne przesłanie. Takie lektury często pomagają zrozumieć różne rzeczy i przetrwać wiele trudnych chwil - stąd ich popularność. "Trudna miłość..." nie jest na tym polu wyjątkiem.


Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.

#TrudnaMiłośćMamaIJa #ReginaBrett #LovingBrokenMomAndMe #Insignis








niedziela, 22 listopada 2020

Lego Explorer. Magazyn 5/2020 - praca zbiorowa


Tytuł: Lego Explorer. Magazyn 5/2020
Seria: Lego Explorer (nr 5/2020)
Autor: praca zbiorowa
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 17.11.2020
Liczba stron: 36


Lot w kosmos!

Ulubiony magazyn fanów klocków LEGO znów w sprzedaży ;) Jego tegoroczna piąta odsłona to wszystko o podróżach w kosmos - zarówno w kwestii czysto teoretycznej, jak i praktycznej. Młodzi adepci duńskich klocków znajdą w środku mnóstwo porad dotyczących tego jak budować własne kosmiczne sety, a na deser znajdą bardzo fajną niespodziankę: zestaw klocków, z których do złożenia będzie własny lądownik księżycowy! :)


Ideą magazynu jest chęć inspirowania dzieci do rozwijania tzw. kompetencji STEM, z wykorzystaniem w tym celu zabawy uwielbianymi przez dzieci klockami LEGO. STEM to skrót od angielskiego Science, Technology, Engineering, Mathemathics, czyli nauka, technologia, inżynieria i matematyka.


W najnowszym numerze będzie - jako się rzekło - wszystko o kosmosie i o podróżach międzygwiezdnych. Na kolejnych stronach można będzie znaleźć szereg porad dotyczących twórczego, kosmicznego budowania (udzielają ich projektanci LEGO). W efekcie dzieciaki będą mogły zbudować nie tylko załączony zestaw z księżycowym lądownikiem, ale także nauczą się jak projektować i tworzyć własne konstrukcje statków kosmicznych, robotów oraz... kosmitów :)


"LEGO Explorer" to nie tylko zabawa, w związku z czym w numerze sporo miejsca poświęcono historii, w tym misjom kosmicznym oraz dziejom podboju kosmosu przez ludzkość. Wewnątrz można będzie znaleźć informacje poświęcone kontroli lotów, grawitacji, czy też inżynierii kosmicznej.


W ramach utrwalenia zdobytej wiedzy i umiejętności będziemy mogli sprawdzić się w kosmicznym teście, a poza tym rozwiążemy kilka łamigłówek, zagadek i spróbujemy przeprowadzić parę interesujących doświadczeń (w tym również destrukcyjnych :) ).


Zapewne największą atrakcją numeru będzie - jak zawsze :) - dołączony do niego zestaw klocków LEGO :) Będzie to wspomniany już przeze mnie dwukrotnie model lądownika księżycowego. Załączona instrukcja bez wątpienia pomoże w jego zbudowaniu, jednak warto także pogłówkować samemu i spróbować... złożyć model na swój sposób ;) Dobra zabawa gwarantowana!

Polecam :)

Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki.

#LegoExplorer #Magazyn #EgmontPolska #LEGO








piątek, 20 listopada 2020

Kobe Bryant. Showman - Roland Lazenby


Tytuł: Kobe Bryant. Showman (tytuł oryginału: Showboat: The Life of Kobe Bryant)
Autor: Roland Lazenby
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 07.10.2020
Liczba stron: 616


Koszykarski samiec alfa.

Koszykarski geniusz, boiskowy wirtuoz, legenda Los Angeles Lakers, a jednocześnie wyalienowany, zamknięty w sobie indywidualista ogarnięty chorobliwym dążeniem do perfekcji. Kobe’ego można kochać lub nienawidzić, jednak postać ta nikogo nie pozostawia obojętnym. Niniejsza biografia autorstwa Rolanda Lazenby’ego jest odważną próbą pokazania Bryanta jako koszykarza i człowieka, o którym nie wiemy jeszcze wszystkiego. Smutną okazją do tego wznowienia jest styczniowa śmierć Mamby, która zostawiła świat sportu w głębokim smutku i szoku.


Kobe Bryant to postać, którą bez wątpienia można nazwać koszykarskim idolem początków XXI wieku. Przez wielu porównywany do Jordana, przez samego Jordana nazywany młodszym bratem – takie słowa i porównania robią wrażenie i są wymiernym dowodem na jakość boiskowych dokonań Mamby. Jeśli mam być szczery, to ja osobiście nigdy Kobe’ego nie lubiłem – wydawał mi się być zbyt arogancki i sztuczny, a w konflikcie na linii Bryant-Shaq zawsze stałem po stronie tego ostatniego.. Niezależnie jednak od tego nigdy nie kwestionowałem skali talentu Bryanta i jego dokonań. Budzą one wielki szacunek, i to nawet jeśli nigdy nie byłem jego fanem. Stąd właśnie pomysł na przeczytanie niniejszej książki.


Autor „Showmana”, Roland Lazenby, to dla mnie niekwestionowany (obok Marka Vancila, którego książki także zawsze ceniłem) autorytet jeśli chodzi o opisywanie NBA oraz przybliżanie czytelnikowi sylwetek jej najlepszych graczy. Ten znakomity dziennikarz oraz reportażysta zawsze stara się ukazać możliwie najbardziej szeroki i bogaty obraz danej sytuacji, problemu, czy przedstawianej sylwetki zawodnika. Lazenby ma przy tym znakomity zmysł obserwacyjny oraz dar ciekawego opowiadania, co czyni zeń pożądanego autora wszelakich sportowych biografii. Niezwykle go za to cenię i staram się sięgać możliwie po jak największą ilość jego książek (w tym po znakomite „Chicago Bulls. Krew na rogach”, i wznowienie bestsellera „Michael Jordan. Życie”, które ukazały się całkiem niedawno nakładem SQN). Lazenby opowiada świetne historie i zawsze czerpie informacje z wielu weryfikujących się nawzajem źródeł – nie inaczej jest i tym razem.


Na potrzeby niniejszej biografii Lazenby tradycyjnie zasięgnął mnóstwa opinii i przeprowadził dziesiątki rozmów z otoczeniem Bryanta, w tym z członkami jego rodziny, trenerami, boiskowymi kolegami (co do których niektórzy złośliwie twierdzą, że ich na parkiecie i w szatni nigdy nie miał) i rywalami. Co ciekawe, Lazenby z samym Bryantem odbył co prawda szereg rozmów, ale żadna z nich nie została przeprowadzona stricte na potrzeby tej książki. 


Lektura jest dogłębną analizą przebiegu kariery Kobe’ego, a także jego charakteru i stosunku Bryanta do ludzi. Pod kątem czynników kształtujących Kobe’ego jako człowieka patrząc, Lazenby sięga bardzo daleko w przeszłość, a mianowicie aż do historii rodzinnych ojca i dziadka Mamby, a wszystko to w celu ukazania procesów oddziałujących na tle rodzinnym na Bryanta już od najmłodszych lat. Autor „Showmana” nie pomija przy tym ani dzieciństwa Bryanta w Filadelfii, ani okresu zamieszkiwania rodziny Bryantów we Włoszech. Wszystko jest tutaj jak puzzle – każdy epizod ma znaczenie i każdy jest częścią pewnej większej całości.


Później Lazenby płynnie przechodzi do NBA, do ominięcia przez Bryamta w 1996 etapu collage’u, do pierwszych lat w Lakers w czasie których wszyscy byli głodni sukcesu, a następnie mamy chronologiczne przejście do potrójnej mistrzowskiej korony z lat 2000-2002, do rozpadu drużyny targanej wewnętrznymi konfliktami, do chudych lat, których zwieńczeniem była większa paradoksalnie dojrzałość Mamby i dwa kolejne (i ostatnie dla Bryanta) mistrzostwa z lat 2009-2010. Lazenby przytacza także historię nietrafionych projektów, których częścią był Dwight Howard i Steve Nash, a całość wieńczy smutny rozdział kariery Kobe’ego obarczony poważnymi kontuzjami, który Bryant zakończył jednak w 2016 roku iście po królewsku, dając w swym ostatnim meczu pamiętny popis zwieńczony 60 punktami (wszystko to w wieku 37 lat!). 


Obraz jakiego koszykarza otrzymujemy na podstawie rozważań autora? Z całą pewnością wyjątkowego wirtuoza, nacechowanego dużym etosem pracy i wręcz chorobliwym dążeniem do perfekcji (Bryant potrafił godzinami analizować zapisy video z poszczególnych meczów). Widzimy tu także momentami egoistycznego indywidualistę, który przejawiał czasem objawy arogancji (za którą to właśnie arogancję nie zdobył on mojej sympatii). W bardzo ciekawy sposób współgra to z wnioskami na temat charakteru Bryanta, a wiodą one do konkluzji, iż w dużym stopniu był on osamotniony i wyalienowany. Lazenby nie stawia na tym polu jednoznacznej diagnozy i pozwala on czytelnikowi na samodzielne wyrobienie sobie opinii zarówno o całokształcie charakteru Kobe’ego, jak również o pojedynczych epizodach z jego życia i kariery, jak choćby o potężnym konflikcie z O’Nealem, o utarczkach z Philem Jacksonem (który nazywał Bryanta zawodnikiem „nietrenowalnym”), o popsuciu się relacji z Malone’m, czy też o późniejszych tarciach na linii Bryant-Dwight Howard (o którym to konflikcie, co z żalem stwierdzam, Lazenby napisał najmniej). Ocena pozostawiona jest odbiorcy książki i nawet jeśli będzie ona subiektywna, to w świetle przytoczonych faktów nie może ona być chyba jednak całkowicie jednoznaczna. Warto owe fakty poznać – zarówno z perspektywy fana, jak również z pozycji przeciwnika Bryanta.


Niesamowicie smutną puentą książki są wydarzenia ze stycznia 2020 i brzemienna w tragiczne skutki katastrofa helikoptera z Bryantem i jego córką na pokładzie… Co by o Kobe’m nie mówić, był on (i nadal jest) legendą tego sportu. Takie sławy jak on nie zasłużyły na odejście w taki sposób.

Lektura jest jak najbardziej godna uwagi, a dla fana Bryanta i Lakers jest wręcz pozycją obowiązkową. Uczciwie przyznaję, że książka mi się podobała, ale nie byłem po lekturze aż tak bezgranicznie zachwycony jak choćby po przeczytaniu biografii Jordana. Proszę to oczywiście potraktować jako całkowicie subiektywną uwagę ;) 


Tak czy inaczej – gorąco polecam!

Dziękuję SQN za egzemplarz recenzencki.

#KobeBryant #LosAngelesLakers #24 #8 #RolandLazenby #Mamba #SQN








Michael Jordan. Życie - Roland Lazenby


Tytuł: Michael Jordan. Życie (tytuł oryginału: Michael Jordan. The Life)
Autor: Roland Lazenby
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 30.09.2020
Liczba stron: 680


Ikona.

„Michael Jordan. Życie” autorstwa Lazenby’ego to uznawana w zasadzie powszechnie za najlepszą biografia Jordana. Legenda Chicago Bulls doczekała się tylu książek sobie poświęconych, że śmiało można by z nich stworzyć sporych rozmiarów biblioteczkę, dzieło Lazenby’ego jest jednak książką na tle innych wyjątkową. Dlaczego? Przede wszystkim z uwagi na sposób, w jaki autor pisze o Jordanie, o jego karierze, o jego życiu prywatnym i biznesowym – każdy aspekt jest za sprawą researchu autora szalenie rozbudowany, bogaty w anegdoty, mało znane fakty i detale, których próżno szukać gdzie indziej. Książka przedstawia przy tym mnóstwo punktów widzenia na wiele rozdziałów życia Jordana i nie unikano w niej tematów trudnych, z których wyłania się czasem gorzka prawda na temat nieśmiertelnego numeru „23”. Przede wszystkim jednak jest to pozycja wyjątkowa z uwagi na fakt, iż traktuje ona o pewnym – nie tylko sportowym – fenomenie Jordana, który trwa już od ponad 35 lat! I to nawet w obliczu faktu, że MJ odwiesił ostatecznie buty na kołku już ponad 17 lat temu (!).


Roland Lazenby to dla mnie niekwestionowany (obok Marka Vancila, którego książki także zawsze ceniłem) autorytet jeśli chodzi o opisywanie NBA oraz przybliżanie czytelnikowi sylwetek jej najlepszych graczy. Ten znakomity dziennikarz oraz reportażysta zawsze stara się ukazać możliwie najbardziej szeroki i bogaty obraz danej sytuacji, problemu, czy przedstawianej sylwetki zawodnika. Lazenby ma przy tym znakomity zmysł obserwacyjny oraz dar ciekawego opowiadania, co czyni zeń pożądanego autora wszelakich sportowych biografii. Niezwykle go za to cenię i staram się sięgać możliwie po jak największą ilość jego książek (w tym po znakomite „Chicago Bulls. Krew na rogach”, które ukazało się nakładem SQN raptem kilka miesięcy temu). Lazenby opowiada świetne historie i zawsze czerpie informacje z wielu weryfikujących się nawzajem źródeł – nie inaczej jest i tym razem.


Książka to przekrojowe (i przebogate!) spojrzenie na życie i karierę Michaela Jordana. Lektura jest owocem dziesiątek wywiadów przeprowadzonych przez autora z samym Jordanem, a także z jego przyjaciółmi, członkami rodziny, boiskowymi kolegami, rywalami oraz trenerami. Materiał do książki Lazenby zebrał w okresie 2010-2013, a zatem można powiedzieć, że opisywana historia została przedstawiona z bardzo zasadnego i zdroworozsądkowego dystansu czasowego w stosunku do końca kariery MJ-a. To nie jest książka pisana „na chybcika” z okazji odwieszenia butów na kołek, ani nie jest to pozycja wydana w trakcie trwania czyjejś kariery sportowej (za czymś takim szczerze mówiąc nie przepadam – nie widzę większego sensu w pisaniu biografii kogoś, kto jako czynny sportowiec nie powiedział jeszcze ostatniego słowa). Książka jest sensowna, dobrze przemyślana i przebogata w smaczki, które z wielu perspektyw oddają chyba najlepiej to, kim MJ był i jest po dziś dzień – zarówno jako człowiek i sportowiec.


Pewnym zaskoczeniem może  być to, od czego Lazenby rozpoczyna tę opowieść. Ktoś średnio zorientowany mógłby sądzić, że historia o MJ-u rozpocznie się np. wraz z opisami uczelnianej kariery na uniwersytecie North Carolina, a tymczasem opowieść rozpoczyna się duuuużo wcześniej – Lazenby sięga do korzeni rodziny Jordanów nawiązując nawet do Michael’owego pradziadka żyjącego w XIX wieku (!). Wszystko po to, aby móc prześledzić procesy, które ukształtowały młodego Jordana, a wśród nich wymienić trzeba właśnie ową historię całej rodziny, a także realia bezpośredniego otoczenia, w którym dorastał młody Michael. Z pozoru takie sięganie do rodzinnej „prehistorii” może wydawać się nudne, jednak w istocie jest to jeszcze jeden dowód na profesjonalizm autora książki: mało który biograf do tego stopnia kompleksowo i rzetelnie zbiera materiały w celu ukazania całokształtu procesów, które wpłynęły na ukształtowanie się charakteru konkretnej osoby.


Po „prehistorii” jedziemy już z górki dobrze znaną trasą ;) : North Carolina, draft, początki w Chicago, kontuzja stopy, legendarna seria play-off przeciwko Bostonowi, w której MJ prawie pokonał Celtów w pojedynkę, batalie z Pistons, pierwsze trzy mistrzostwa, śmierć ojca, baseball, powrót do NBA i kolejna potrójna korona, drugie odejście, udziałowy romans z Wizards zakończony kolejnym powrotem na boisko, definitywny koniec kariery w 2003, Charlotte i powrót w roli właściciela. Tę drogę zna każdy fan MJ-a; Lazenby uatrakcyjnia ją o mało znane fakty i anegdoty, a komuś kompletnie nie znającemu Jordana (o ile ktoś taki się jeszcze uchował ;) ) pomaga jako biograf poznać od podstaw sylwetkę koszykarskiego geniusza, który stał się w oczach fanów nieomal bogiem tego sportu.


Jaki obraz Jordana wyłania się z książki? Na pewno niejednoznaczny i wielowymiarowy. Z jednej strony Lazenby pokusił się o zanalizowanie swoistego fenomenu Jordana i w związku z tym podkreśla jego sukcesy, żądzę zwycięstw, boiskową wirtuozerię, wyjątkowe poświęcenie oraz etos pracy, którym Jordan zawsze się charakteryzował. Z drugiej strony Lazenby nie stroni od wybuchowego charakteru MJ-a, od jego problemów z hazardem oraz od trudności w prawidłowym kształtowaniu kontaktów międzyludzkich. Z książki wyłania się obraz koszykarskiego geniusza, którego tłumy po prostu uwielbiają (zasłużenie), który jednak bywa ofiarą samego siebie. Blask i cień łączą się w tej książce w sposób nierozerwalny; z połączenia tego czasem wychodzi gloria i chwała, a czasem gorzka prawda o trudnym człowieku.


„Życie” nie pomija także kwestii biznesowych i ogromnych kontraktów reklamowych Jordana, z legendarną historią kontraktu z Nike włącznie. MJ jest uznawany za sportowego geniusza, jednak jego biznesowe dokonania są jakby trochę zapominane. Szkoda, bo to także ciekawy temat – Lazenby o nim pamięta i stara się go nam możliwie dokładnie przybliżyć.


Książka należy zdecydowanie do tego gatunku lektur, które każdy fan koszykówki po prostu musi przeczytać. Nie mówię tylko o fanach Chicago Bulls, czy NBA – moje słowa dotyczą każdego fana koszykówki pojmowanej jako dyscyplina sportowa, historia Jordana jest bowiem idealnym zobrazowaniem marzeń każdego młodego chłopaka kozłującego swojego Spaldinga i dowodem na to, że marzenia mogą się spełniać. A takie historie lubi chyba każdy z nas.


Dziękuję SQN za egzemplarz recenzencki.

#MichaelJordanŻycie #Jordan #23 #ChicagoBulls #WashingtonWizards #NBA #GOAT #RolandLazenby #SQN








środa, 18 listopada 2020

Family Guy. Za kulisami - Frazier Moore, Seth MacFarlane


Tytuł: Family Guy. Za kulisami (tytuł oryginału: Inside Family Guy: An Illustrated History)
Autor: Frazier Moore, Seth MacFarlane
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 30.09.2020
Liczba stron: 256


Rodzina Griffinów od kuchni!

„Family Guy. Za kulisami” to istna wydawnicza perełka, dzięki której możemy przenieść się wprost do kultowego miasteczka Quahog w stanie Rhode Island i choć przez chwilę stać się częścią życia rodziny Griffinów, która w skali Stanów Zjednoczonych jest zdecydowanie unikalną jednostką społeczną :) Ten serial pokochały miliony i stało się tak nie bez przyczyny – mało kiedy można bowiem zobaczyć na ekranie do tego stopnia prześmiewczy i cudownie nonsensowny obraz społeczeństwa, w którym na pierwszy plan wysuwają się rozdmuchane do monstrualnych rozmiarów ludzkie wady, przywary i słabości. Śmiejemy się z tego wszystkiego już od ponad 20 lat – zajrzyjmy więc teraz za kulisy całej produkcji! :)


„Family Guy” miał swoją premierę 31.01.1999 roku – to już ponad 21 lat! Przez ten czas powstało 19 sezonów (19-ty w trakcie) czegoś, co stało się już de facto dziełem kultowym i ponadczasowym. Mało która produkcja jest emitowana przez tyle lat i cieszy się do tego stopnia niesłabnącą popularnością. „Family Guy” jawi się w tym kontekście jako pozytywny ewenement, który nieustannie bawi (a najczęściej rozśmiesza!) do łez :)


Dla porządku przypomnijmy, że produkcja opowiada o losach amerykańskiej rodziny Griffinów o korzeniach irlandzko-żydowskich. Głowa rodziny, Peter, to nieokrzesany i ograniczony umysłowo dowcipniś oraz katolik, który uwielbia bez pamięci zespól Kiss. Jego żona, Lois, to protestantka żydowskiego pochodzenia, która wydała na świat trójkę dzieci: będącego kopią ojca Chrisa, przepełnioną kompleksami i wyśmiewaną przez brak urody Meg oraz małego Stewiego – demoniczne niemowlę, którego tajnym planem jest zamordowanie matki i przejęcie władzy nad światem. Obraz tej wesołej rodzinki uzupełnia ulubiony miś Stewiego, Rupert (miś jest homoseksualistą) oraz uczłowieczony, inteligentny i obdarzony ludzką mową pies Brian – modelowy przykład uzależnienia od alkoholu i marihuany :) Sąsiedzi i najbliżsi znajomi Griffinów to galeria oryginałów, wśród których znajdziemy nierzadko seksoholików oraz paranoików :) I jak tu takiej wesołej gromadki bohaterów nie pokochać? No nie da się! 


Główną siłą uderzeniową i motorem napędowym serialu jest znakomity humor pełen gagów, nonsensów, retrospekcji, a także nawiązań do historii oraz do szeroko pojętej popkultury. Znakiem rozpoznawczym produkcji są także od zawsze specyficzne, powtarzane regularnie sytuacje i żarty, jak choćby cyklicznie odbywające się walki Petera z Wielkim Kurczakiem, krzyki prezentera pogody, czy Zła Małpa wychodząca z szafy Chrisa :) Dzięki niniejszemu, przepięknemu albumowi mamy niepowtarzalną okazję prześledzić krok po kroku całą historię sukcesu serialu, wgłębić się w proces jego produkcji oraz przekonać się, w jaki sposób powstawały pomysły na przeróżne serialowe wątki i na fabułę poszczególnych odcinków (!).


Znakomitą wiadomością dla fanów produkcji jest fakt, że jednym z autorów niniejszej książki jest jego twórca, Seth MacFarlane. To on do spółki z Frazierem Moore’m wiedzie nas za rękę za serialowe kulisy i zdradza nam związane z nim anegdoty. Zobaczymy dzięki temu na własne oczy unikalne storyboardy, fotografie źródłowe, projekty rysunków i grafiki koncepcyjne. Przeczytamy także notatki scenarzystów, wywiady z twórcami serialu, z ekipą produkcyjną, a także poznamy całą i można śmiało powiedzieć, że kompletną historię powstania produkcji i poszczególnych pomysłów fabularnych, które ukształtowały i wyznaczyły kierunek ewolucji całego serialu. To prawdziwa perełka dla wszystkich fanów!


Nie sposób nie powiedzieć przy okazji albumu o tym, jak PRZEPIĘKNIE jest on wydany. Duży, wygodny format, twarda okładka i całe multum zdjęć, rysunków, grafik – wszystko to składa się na całość, która jest naprawdę wyjątkowym kompendium wiedzy o „Family Guy’u”. Strona graficzna albumu robi niekłamane wrażenie – widziałem w życiu już wiele albumów, ale rzadko kiedy widziałem pozycję do tego stopnia naładowaną zdjęciami, rysunkami i grafikami, że odgrywają one w książce taką samą (jeśli nie większą!) rolę od treści pisanych. To się po prostu jednocześnie świetnie czyta i ogląda zarazem. Dla fanów to bezdyskusyjne „must have”! :)


„Family Guy” to fenomen, który trwa już ponad 21 lat. Dzięki tej książce zrozumiemy przyczyny tego stanu rzeczy i zagłębimy się w fascynujący świat serialowej produkcji, która ma mocną i liczną grupę fanów. Wiedzę zebraną w albumie można chłonąc jak gąbka i nie dotyczy to tylko fanów serialu – przedstawione w kolejnych rozdziałach techniczne opisy, grafiki i rysunki mogą z powodzeniem stać się źródłem bezcennej wiedzy dla każdego studenta animacji. Idę o zakład, że niejeden zechce mieć niniejszy album na swojej półce.


Gorąco polecam!

Dziękuję SQN za egzemplarz recenzencki.

#FamilyGuy #SethMacFarlane #SQN #Griffinowie