Tytuł: Pierzasty Wąż
Cykl: Świat we krwi (tom 1), Zahred (tom 6)
Autor: Michał Gołkowski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 03.11.2023
Liczba stron: 512
Moc, która pochłonie (Nowy) Świat.
Wyobraźcie sobie piękny, słoneczny poranek. Słońce nie świeci jeszcze zbyt mocno, a jednak stojąc na szczycie schodkowej piramidy odczuwacie już powoli działanie jego promieni na Waszej zbroi. Tuż obok Was kapłan podnosi ceremonialny, krzemienny nóż, który za moment posłuży do sprawnego wykrojenia serca ofiary złożonej ku czci bogów... Czujecie to? - ten klimat, realia i powiew wielkiej przygody, w której i Wy możecie poczuć się jak XVI-wieczny konkwistador? Michał Gołkowski przenosi nas w "Pierzastym Wężu" prosto do 1519 roku, zapraszając do odbycia trasy podboju dzisiejszego Meksyku w towarzystwie samego Hernana Cortesa! Poza pogromcą Montezumy będzie nam jednak towarzyszył w tej wyprawie ktoś jeszcze. Ktoś, kogo nie mieliśmy okazji spotkać już od dobrych czterech lat, a konkretnie od pożegnania pod murami Konstantynopola. Zahred jednak zawsze powraca i tym razem wybierze się z nami na krwawą wycieczkę do Nowego Świata.
Koncepcja nieśmiertelnego bohatera, który odradza się w różnych miejscach, czasach i epokach to niesamowicie pojemna konwencja, w ramach której danego bohatera można rzucić w zasadzie w dowolne miejsce i czas. Michał robił coś takiego z Zahredem już kilka razy - tym razem padło na prekolumbijską Amerykę Środkową i na czasy Cortesa, co uważam za świetny ruch z kilku powodów. Po pierwsze: tam Zahreda jeszcze nie było :) Po drugie: hiszpański motyw podboju Nowego Świata to wprawdzie żadna nowość z literackiego punktu widzenia, a jednak wciąż książkowy ląd nie do końca odkryty. Ergo: czeka nas mnóstwo atrakcji i frajdy!
Kastylijscy konkwistadorzy pod wodzą Hernana Cortesa lądują na wybrzeżu Nowego Świata. Pchani żądzą złota, prą coraz głębiej w nieznany ląd, ogniem i mieczem torując sobie drogę pośród zamieszkujących obcą krainę półdzikich plemion. Pośród nich kroczy na czele swej kompanii ubrany na czarno człowiek o wytatuowanych rękach. Człowiek, o którego przeszłości, pobudkach czy myślach nie wiadomo dosłownie nic... Zahred... W rytmie dudniących bębnów, w oparach dymu unoszącego się z Kamiennego Zwierciadła, wśród szaleńczych pląsów kapłanów, w pierwszych promieniach wschodzącego słońca rodzi się Pierzasty Wąż. Moc, która pochłonie świat...
Nowy tom przygód Zahreda to ciekawa sprawa - z jednej strony można czytać go w oderwaniu od ewentualnej znajomości tomów 1-5 (a były to, tak z kronikarskiego obowiązku wspominając: "Spiżowy gniew", "Bogowie pustynie", "Świątynia na bagnach", "Złote miasto", "Zmierzch bogów"), jako całkowicie osobną opowieść (zaplanowaną na trzy odsłony, z których niniejsza jest pierwsza), z drugiej jednak strony "Pierzasty Wąż" to bardzo fajna kontynuacja tego, co na temat Zahreda już wiemy.
A wiemy na ten temat dość dużo. Przeklęty za sprawą zsyłanej nań przez bogów po każdym kolejnym wcieleniu nieśmiertelności wojownik wędruje na naszych oczach przez tysiąclecia i epoki, żyjąc w czasach tak diametralnie od siebie odmiennych (dość porównać starożytny Egipt z dziką północą Europy wczesnego średniowiecza), że nie ma w nich z pozoru wspólnego mianownika. To jednak tylko pozory: wojownik zawsze bowiem znajdzie jakiś powód do walki, a ludzka natura zawsze stworzy do takiej walki warunki. Stanie się tak zwłaszcza wtedy, gdy ktoś ma konkretny cel - tak jak Zahred. Nic nie rozpala ludzkich serc tak jak spory religijne, a te Zahred zawsze skwapliwie wykorzystywał na swej drodze do spotkania bogów, to z nimi bowiem pragnie on od zawsze konfrontacji (przede wszystkim po to, aby prośbą lub groźbą wymusić na nich odebranie mu przekleństwa nieśmiertelności).
W "Pierzastym Wężu" drogi Zahreda prowadzą do XVI-wiecznego Nowego Świata. Czy i tutaj będzie on poszukiwał swoich bogów? Znajomość poprzednich tomów cyklu wskazuje na to, że tak, jednak zaskakuje nieco fakt przeniesienia tychże poszukiwań na zupełnie nowy kontynent. Czy w Starym Świecie moc bogów już się wyczerpała (co tłumaczyłoby fakt, że Zahred - zawsze odradzający się w kwiecie sił i wieku - ma tym razem siwą brodę?) i dlatego trzeba ich szukać gdzie indziej? Czy Zahreda trawi jakieś (trwające już kilka tysięcy lat) zmęczenie Europą i Azją, przez co szuka on czegoś nowego i z tego powodu nachodzą go z biegiem czasu wątpliwości, wahania i myśli o porzuceniu sprawy konkwistadorów na rzecz interesu rdzennych mieszkańców Nowego Świata? Ciekawe pytania. Mam nadzieję, że poznamy na nie odpowiedzi (jednak prawda jest taka, że bez znajomości wcześniejszych przygód Zahreda stawianie takich pytań mogłoby nawet nie przyjść czytelnikowi do głowy).
Pierwszy tom "Świata we krwi" to opowieść zgrabna, składna i przyjemna. To jednak coś więcej. Michał Gołkowski czyni z tej historii małe studium moralne na temat tego, co jest dobre i złe, a także na temat tego, jak łatwo człowiek ulega żądzy władzy, daje się jej opanować i w jej imię manipuluje innymi oraz popełnia zbrodnie. Jedna zbrodnia pociąga zaś zwykle za sobą kolejne, grzecznie zatem na kolejnych stronach na pewno nie będzie!
Bo też nie może być w tych tematach "grzecznie": XVI-wieczny podbój dzisiejszego Meksyku przez konkwistadorów to historia pisana ogniem, żelazem i krwią. Autor nie ucieka bynajmniej od prawdy historycznej na ten temat i chwała Mu za to. Wierność realiom historycznym to wielki plus tej książki.
Michale - czekamy na więcej!
Fabryko - dziękuję!
#pierzastywąż #światwekrwi #zahred #michałgołkowski #nowyświat #konkwistadorzy #hernancortes #montezuma #tenochtitlan #fabrykasłów #cosnapolce #bookstagram #bookreview #fantastyka #czytamksiazki #czytamfantastyke #bookstagrampolska #recommendedbooks #instabooks #instabookspoland
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz