Tytuł: Zło ze wschodu
Cykl: Światy Pilipiuka (tom 13)
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 25.10.2023
Liczba stron: 368
Złe duchy, pradawna magia i podróże w czasie.
Od ostatniego zbioru "opowiadań bezjakubowych" autorstwa Andrzeja Pilipiuka minęło ponad dwa i pół roku. Tęskniliście za Robertem Stormem i za doktorem Skórzewskim? Jeśli tak, to "Zło ze wschodu" bardzo Was ucieszy, albowiem spotkamy się tu kilka razy z przywołanymi do tablicy dżentelmenami! Na łamach książki odbędziemy pięć podróży w czasie i przestrzeni, a towarzyszyć nam w nich będą złe duchy i pradawna magia. Finalnie staniemy także oko w oko z koniecznością dokonania refleksji na temat natury zła i jego wzajemnego przyciągania się. Nowy zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka rozkręca się w biegu jak dobry koń wyścigowy, który wie, że na mecie czeka zasłużony worek owsa (względnie czytelnicza perełka - dla mnie to bez wątpienia tytułowy tekst całego zbioru)!
Twórczość Andrzeja Pilipiuka od lat zachwyca starych i nowych czytelników. Wśród książek autorstwa Wielkiego Grafomana można znaleźć różnorodną tematykę, jednak istnieją w jej ramach pewne stałe punkty programu, na które wielu czytelników czeka z utęsknieniem. Takim stałym punktem programu są z całą pewnością zbiory opowiadań bezjakubowych; gdy się ukazują, to można w ciemno zakładać, że spotkamy się znów z Pawłem Skórzewskim i z Robertem Stormem. Te postacie mają rzesze oddanych wielbicieli. Cieszy mnie więc niezmiernie, że znów się z nimi spotykamy!
W zbiorze znajdziemy pięć opowiadań. Będą to kolejno "Gladiator", "Antykwariat", "Pokusa uśmiechu", "Walizka" i tytułowe "Zło ze wschodu". Za ich sprawą przekonamy się, że podróże w czasie niekoniecznie są tylko fatamorganą zmęczonego umysłu (i dotyczy to zarówno podróżującego ze starożytności do naszych czasów roboto-kota, jak również upartych i dociekliwych poszukiwaczy, którzy znajdą w końcu bramę do przedwojennego warszawskiego antykwariatu). Sprawdzimy także, czy w wiecznej zmarzlinie Syberii kryje się jeszcze jakaś magia (a przynajmniej czy kryła się tam ona w XIX wieku) oraz co może wyniknąć ze złączenia w całość kilku pozornie niegroźnych, skandynawskich artefaktów. Na deser doświadczymy z kolei przerażającej prawdy o tym, że jeden rodzaj zła z całą pewnością może przyciągać do siebie inne...
Wnioski po lekturze? Zło z całą pewnością przyciąga (lub może przyciągać) inne zło. Jeden grzech przeciera szlak kolejnym. Każdy czas niesie własne wyzwania a każde miejsce ma swoje tajemnice - jedne fascynujące, inne groźne, niektóre niebezpieczne. A także takie, których nie warto badać, jeśli nie chce się przekroczyć granicy, za którą człowieczeństwo rozpada się niczym rozbita szklanka.
Kolejny zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka zabiera nas w podróż przez czas, przestrzeń i rozmaite odcienie ludzkich dusz i sumień. Od odległych krzyków umierających na arenach gladiatorów, przez magię wciąż tętniącą w wiecznej zmarzlinie Syberii, po enklawy dawnych tajemnic we współczesnej Warszawie. Zmieniają się dekoracje, ludzie, technologie. Jedna prawda pozostaje jednak niezmienna: nie ma ludzi jednoznacznie dobrych lub złych. Ale zawsze warto szukać tych, w których zwycięża dobro.
Zestaw nowych tekstów autorstwa Pana Andrzeja z całą pewnością co najmniej zadowala, a w niektórych momentach autentycznie zachwyca. Tytułowe opowiadanie, "Zło ze wschodu", to prawdziwa perełka! Historia wywożonych na teren III Rzeszy polskich i ukraińskich robotników przymusowych, opis nazistowskich okrucieństw wobec nich oraz spotykająca oprawców karma to istny majstersztyk! W ramach SPOILERA (WYBACZCIE, MUSZĘ!) zdradzę, że kwestią poezji sprawiedliwości zajmą się tutaj tzw. złydnie: małe skrzaty (względnie złośliwe duchy), wylęgające się z nasion skropionych krwią wroga, które po wylęgu niszczą absolutnie wszystko wokół siebie, od ludzi i zwierząt gospodarskich począwszy, na sprzętach domowych i budynkach kończąc. Według ukraińskich (i ogólnie wschodniosłowiańskich) wierzeń unicestwić może je tylko dźwięk cerkiewnego dzwonu; skąd go jednak wziąć na terenie III Rzeszy?...
"Zło ze wschodu" to zdecydowanie najlepsza część zbioru, ale tak naprawdę wszystkie zamieszczone w nim teksty są dobre, ich akcja wciągająca, przedstawione za ich pomocą historie interesujące, a ich zakończenia pozostawiające czytelnika z poczuciem nieznośnego niedosytu. Jednym słowem Pan Andrzej jest niezmiennie w fantastycznej formie!
Zbiór pełen jest nawiązań do innych tomów opowiadań Andrzeja Pilipiuka. Świetnie można to wyłapać na przykładzie "Antykwariatu" i jego nawiązania do Jakuba Wędrowycza (Stomatologiczny Batalion Karny!) - pobawcie się czasami przy okazji lektury opowiadań w zabawę w szukanie analogii do innych dzieł Pana Andrzeja :) Warto :)
Andrzej Pilipiuk raz jeszcze udowadnia, że jest znakomitym obserwatorem i znawcą ludzkiej natury. Fantastyczna jest łatwość z jaką tworzy on kolejne historie i wpasowuje je w wybrane przez siebie ramy - zarówno sytuacyjne, jak również społeczne i historyczne. Ludzie są zawsze w centrum owych historii i najnowszy zbiór nie odbiega od tej zasady.
Pilipiuka warto czytać. Rzadko kiedy można do tego stopnia wciągnąć się w czytane opowieści, nie zawsze pragnie się - tak jak tutaj - brnąć byle szybciej przez kolejne strony, a jeszcze rzadziej ma się po wszystkim poczucie tak ogromnego niedosytu i pragnienia czegoś jeszcze. Na kolejne opowieści Pana Andrzeja po prostu z utęsknieniem się czeka - to najlepszy dowód na to, że są one wyjątkowe.
Fabryko – dziękuję!
#ZłoZeWschodu #AndrzejPilipiuk #PawełSkórzewski #RobertStorm #OpowiadaniaBezjakubowe #gladiator #walizka #antykwariat #pokusauśmiechu #FabrykaSłów #cosnapolce #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #czytamfantastyke #bookstagrampolska #recommendedbooks #instabooks #instabookspoland
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz