wtorek, 9 lutego 2021

Wypychacz zwierząt - Jarosław Grzędowicz


Tytuł: Wypychacz zwierząt
Autor: Jarosław Grzędowicz
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 22.01.2021
Liczba stron: 480


Światy Jarosława Grzędowicza.

Znacie to uczucie, kiedy czytacie książkę i nie jesteście się w stanie od niej oderwać? "Wypychacz zwierząt" to coś właśnie z takiej półki! Zbiór opowiadań autorstwa Jarosława Grzędowicza to książkowy złodziej czasu i zestaw tekstów, które czyta się jednym tchem. Przy okazji tej lektury warto się na chwilę zatrzymać, poddać refleksji i raz jeszcze przypomnieć sobie to wszystko, za co kochamy fantastykę. A za co ją kochamy? Za alternatywne historie, za czytelnicze zaskoczenia, za świetne puenty i za samą moc opowieści, którymi jesteśmy raczeni? Za płynące z serca każdego autora piękno, którym dzieli się on z czytelnikiem, śląc owo dobro w świat? Dokładnie tak! Jarosław Grzędowicz dobitnie nam o tych walorach gatunku przypomina i nie zapomina umieścić w swoich opowiadaniach żadnego z nich.


Tekstów w książce znajdziemy trzynaście. Zawitamy w nich wraz z autorem w różne zakątki czasu i przestrzeni, a każda z tych podróży będzie osobnym, wyjątkowym przeżyciem. Wybierzemy się m.in. w prawdziwą podróż w czasie, zapukamy do drzwi okultystów, zaliczymy bliskie spotkanie z gilotyną, przekonamy się o istnieniu tunelów czasu, zatańczymy na karnawale w Wenecji, sprawdzimy jak korporacje dbają o swych pracowników, spotkamy się ze Świętym Mikołajem, a na deser - i deser ten będzie prawdziwą ucztą! - przeniesiemy się na pokład niemieckiego u-botta, który wyrusza w rejs z szaloną misją przeciągnięcia na stronę nazistów wojowników Walhalli (!!!).


Każda z opowieści to pewna zamknięta całość. Jak to w przypadku opowiadań bywa - jedne są krótsze, inne dłuższe... Nie każdemu może to odpowiadać, ja jednak osobiście wszelkie opowiadania bardzo lubię. Ta mała forma literacka to zawsze swoisty test dla autora - czy podoła on zadaniu stworzenia historii, która (posiadając ograniczenia objętości) będzie opowieścią składną, zamkniętą i obdarzoną puentą trafiającą do czytelnika? Pisanie opowiadań to dla umysłu twórcy kreatywna gimnastyka i niemałe wyzwanie. Jarosław Grzędowicz już od dawna ma mój olbrzymi szacunek, który teraz tylko się powiększył, gdyż autor podołał w książce wspomnianemu zadaniu. I wiecie co? Za kreatywną gimnastykę i jej efekty bez wahania przyznałbym Panu Jarosławowi złoty medal olimpijski i wszystkie nagrody świata :)


Na plus książce trzeba także koniecznie policzyć to, że poziom zawartych w niej tekstów jest bardzo równy. Zbiory opowiadań mają to do siebie, że nie wszystkie ujęte w nich historie stoją na tym samym poziomie. U Grzędowicza jest inaczej. Odbiór tych tekstów to oczywiście do pewnego stopnia sprawa indywidualnego gustu, jednak nawet wybredni czytelnicy powinni przyznać, że w aspekcie poziomu zaprezentowanych tutaj historii mam rację :)


Poziom jest zatem równy, ALE niektóre opowieści zdecydowanie wybijają się w "Wypychaczu zwierząt" nie tylko ponad przeciętność - niektóre ocierają się wręcz o geniusz. Jak dla mnie z czystym sumieniem można takie słowa powiedzieć o "Zegarmistrzu i łowcy motyli" (alternatywny bieg historii i podróże w czasie), czy o opowiadaniu "Buran wieje z tamtej strony" (tunele czasu i równoległe rzeczywistości, z których jedna przypomina naszą, a druga jest jej skrzywionym odbiciem). Mocno ponad przeciętność wybija się także "Nagroda" (krnąbrni pracownicy korporacji zamienieni w zombie!), "Farewell Blues" (strzeżcie się w przyszłości kosmitów!), "Weneckie zapusty" i wisienka na torcie: "Wilcza zamieć"!


"Wilcza zamieć" zasługuje na osobny zestaw uwag, to opowiadanie jest bowiem genialne! Czuć w nim trochę klimat "Pana Lodowego Ogrodu", jednak opowiadanie broni się samo, nawet i bez porównań do obsypanej nagrodami prozy. Absolutnie nie dziwi mnie fakt, że autor otrzymał za nie nagrodę Zajdla za 2005 rok :) Niemiecki u-boot przemierza Atlantyk, a znajdująca się na jego pokładzie grupka szaleńców planuje dzięki odśpiewaniu dzieł Wagnera przedostanie się bifrostem do Midgardu i Walhalli. Ten szalony wyczyn się udaje, na miejscu jednak sprawy nie do końca idą tak, jak się spodziewano: Odyn wpada w lekki szał, a załoga łodzi podwodnej będzie musiała stoczyć kilka potyczek z mitycznymi istotami (!). W całość wmiesza się później Loki, co przyniesie dość niespodziewane zakończenie :) 


"Wypychacz zwierząt" to czytelnicza uczta dla każdego miłośnika fantastyki i talentu Jarosława Grzędowicza. Żal się czasem człowiekowi robi, że Pan Jarosław tak rzadko wydaje coś nowego pod swoim szyldem... "Rzadko" to oczywiście pojęcie względne, jednak teksty Tego Pana są TAK DOBRE, że chciałoby się czytać nowe jak najczęściej :)

Gorąco polecam!

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.

#WypychaczZwierząt #JarosławGrzędowicz #FabrykaSłów #czytambolubię #lubięczytać








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz