niedziela, 11 września 2022

Płonąca wieża. Beniamin Ashwood Tom 5 - A. C. Cobble


Cykl: Beniamin Ashwood (tom 5)
Autor: A. C. Cobble
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 02.09.2022
Liczba stron: 568


Demoniczne starcie tytanów!

Na bardzo dobre kontynuacje świetnych książkowych serii (i to nie tylko spod znaku fantastyki) bardzo nie lubię czekać, a zatem z prawdziwą przyjemnością sięgnąłem (i to mocno niecierpliwie!) po piąty tom przygód Beniamina Ashwooda, na który - na szczęście! - przyszło nam wszystkim czekać tylko niecałe cztery miesiące. I powiem tyle: WARTO BYŁO CZEKAĆ! Tom numer pięć to bez wątpienia najbardziej - jak dotąd, a może być tylko lepiej! - emocjonujący i trzymający w napięciu tom cyklu, w którym demoniczna nawała dosłownie zwali się na głowy głównych bohaterów! Powstaje pytanie, czy uniosą je oni z tej matni w całości i czy uda się to wszystkim z nich...


Znany nam doskonale młody piwowar (który jednak, i to już od jakiegoś czasu, ma poważniejsze sprawy na głowie i w efekcie - początkowy plan był taki, że będzie tak tylko chwilowo, ale wychodzi na to, że ten stan rzeczy utrzyma się jeszcze przez dłuuugi czas - nie para się swym piwnym fachem) w dalszym ciągu stawia czoła serii niebezpieczeństw, wprawia się we władaniu mieczem, poznaje czym jest magia, chcąc nie chcąc nabiera zdolności przywódczych, a w wolnych chwilach próbuje ocalić swoją skórę i znaleźć sposób na powstrzymanie demonicznych hord, które coraz bardziej zagrażają całemu światu. Stawka w tej walce nieustannie wzrasta... Jednak do tego stopnia, co teraz, nie urosła ona jeszcze nigdy!


Owa stawka w tomie numer pięć wzrośnie do poziomu, którego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy w tej serii. Roje demonów, z którymi Benek i spółka radzili sobie do tej pory, to pikuś w porównaniu z tym, co wylazło właśnie z kolejnej Szczeliny i zmiotło z powierzchni ziemi Północną Bramę (którą Benek i s-ka obronili jakiś czas temu - jednak nie tym razem...). Teraz przeciwnikiem jest nie tylko wielotysięczny rój demonów, ale także ich przywódca: prawdziwy Demoniczny Król, który potrafi władać własną magią, umie przeciwdziałać tej, którą stosuje się wobec niego, a na dodatek takie z niego wielkie bydlę, że swobodnie przerasta on swą posturą dziesięciopiętrową kamienicę (!). I co teraz?... Takiego potwora nie zatrzyma żadna konwencjonalna broń, żadne fechmistrzowskie umiejętności, a nawet magia, którą towarzysze Beniamina władali do tej pory. Benkowi rozpaczliwie potrzeba nowych sprzymierzeńców, a jedyną bronią, jaka może potencjalnie zatrzymać wspomnianą demoniczną pokrakę jest potężny artefakt, Kostur Wiwerny, który Benek co prawda odnalazł... ale mu go wykradziono. Nie ma co owijać w bawełnę: jest kiepsko...


Ale czy to pierwsze tak kiepskie położenie, w jakim znalazł się Ashwood i jego ekipa? Bynajmniej :) Może więc Benek coś wymyśli... Trzeba też przyznać, że Ashwood nowych sprzymierzeńców szuka bardzo usilnie. Do tego skutecznie! Fascynujące jest to, jak pozornie łatwo mu to przychodzi, oto bowiem będziemy świadkami tego, jak we względnie krótkim czasie Benek zjednoczy pod swym przywództwem poznanych z poprzednich tomów magów: Jaspera, Gantera, ich akolitów, a także uciekinierki z Sanktuarium (które przejdą na benkową stronę), leśnych magów-wojowników, strzegących tajemnic Pierwszych Magów oraz mistrzów z Akademii Miecza z Venmoru i inne tamtejsze wojska, które razem wzięte nie będą może przytłaczająco wielką ilościowo siłą, jednak siłą jedyną, która może stawić czoła demonicznej nawale, nadciągającej na Venmor ze strony obróconej w perzynę Północnej Bramy. Szanse nie są duże, ale są. Tylko czy to wystarczy...


Ta historia jest z tomu na tom coraz lepsza i jeśli jeszcze nie dołączyliście do benkowej ekipy, to możecie tego tylko i wyłącznie żałować! Dołączcie więc czym prędzej, bo to prawie ostatni dzwonek i bardziej emocjonującego momentu na dołączenie prawdopodobnie już nie będzie. Jeśli nie teraz, to dołączycie co najwyżej po fakcie - to nie będzie to samo, więc spieszcie się, póki jest jeszcze szansa być wraz z Benkiem w samym oku cyklonu!


Piąty tom przygód Benka to jeszcze więcej tego, za po polubiliśmy tę serię. Dostaniemy więc jeszcze więcej walk, przygód, magii, a także kolejne rozdziały podróży piwowara i jego przyjaciół, która to podróż jest w tym wszystkim najważniejsza - to bowiem w jej toku każdy, z Benkiem na czele, coraz lepiej poznaje swoje możliwości i ograniczenia, ale także szanse, które może wykorzystać. Powieść drogi to wyjątkowy gatunek, dzięki któremu z każdą chwilą poznajemy lepiej nie tylko nasze ulubione postacie, ale także - kto wie? - być może i samych siebie.


Ciągła ewolucja bohaterów to bardzo ważny element tego rodzaju opowieści. Możemy być więc pewni, że staniemy się świadkami kolejnych przemian centralnych postaci, które zmierzają... no właśnie - w stronę czego? W przypadku Benka można śmiało powiedzieć, że w stronę stania się przez niego prawdziwym przywódcą i liderem, któremu jednak nieobce są rozterki, wątpliwości i momenty zwątpienia, wywołane przez popełnione przezeń czyny.


Tych wątpliwości Benek ma jednak z biegiem czasu coraz mniej. Powoli widać, że akceptuje błędy i wynikające z nich konsekwencje. Akceptuje je i idzie - mimo nich - wciąż dalej. A w stronę owego "dalej" nieustannie popychają go inni - przede wszystkim Towaal i Rhys (choć także i nowo poznani sprzymierzeńcy akceptują to przywództwo i zachęcają Benka do dalszego stania na ich czele). Biorąc pod uwagę tytuł kolejnego tomu cyklu (znany już od dawna, więc spoilerem to bynajmniej nie będzie), "Ciężar korony", możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa podejrzewać, dokąd to wszystko ma Beniamina docelowo zaprowadzić.


Wszystko wskazuje na to, że szósty tom serii (i do tego chyba finałowy, więcej nie zapowiedziano - Boże!, ależ to będzie smutek, kiedy ta książkowa przygoda się skończy!...) będzie jedną wielką rozgrywką pomiędzy Benkiem i siłami, które zebrał, a (z jednej strony) Sanktuarium oraz (na drugim froncie, żeby nie było nudno) z potęgą Koalicji, Przymierza i pożogą rozpalonego pomiędzy nimi konfliktu. Czuję bardzo mocno (i Wy chyba też) gdzie to Benka zaprowadzi, jednak podejrzewać finał, a go przeczytać, to dwie różne rzeczy. Tak więc czekajmy cierpliwie na finał! I pamiętajcie jeszcze o tym, co w tego typu "cyklach drogi" jest najważniejsze: nie o to chodzi, żeby złapać króliczka... ;)

Polecam soczyście i gorąco!

Fabryko - dziękuję jak zawsze :) :) :)

#beniaminashwood #accobble #płonącawieża #fabrykasłów #fantastykadrogi #cosnapolce #bookreview #bookstagram #recenzjaksiazki #dobraksiazka #kochambenka #benek #fantastyka #benek5












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz