niedziela, 7 października 2018

"Dusza nie ma wieku. Starzenie się jako wędrówka ku spełnieniu i radości" - Thomas Moore


Tytuł: Dusza nie ma wieku. Starzenie się jako wędrówka ku spełnieniu i radości (tytuł oryginału: Angless Soul: The Lifelong Journey Toward Meaning and Joy)
Autor: Thomas Moore
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 01.08.2018r.
Liczba stron: 448


Starość i wiodąca ku temu droga...

Hmm... Jakby tu potraktować tę książkę... Jako swoisty podręcznik pt. "Jak przygotować się na to, co nieuchronne"? :) ... Trochę tak... Ale to już totalnie demotywujące do czytania postawienie sprawy :) ... Warto więc skupić się na innym jej aspekcie: skoro starzy (jeszcze) nie jesteśmy, zobaczmy, że może to być... ciekawe? ;) ... Ech... to też brzmi groteskowo :) ... No ale... wszystkich nas to czeka, prawda? :) Może więc zobaczmy jednak "z czym się to je"? ;)

Starość to, w gruncie rzeczy, nie jest wyrok... Zdaję sobie sprawę, że wszystko co mogę napisać w tej recenzji może nie podziałać w żaden sposób motywująco do przeczytania tej pozycji (no bo jak to?, czytać o starości, za progiem której czeka KONIEC?). Mam tego pełną świadomość. No ale na całość tego tematu można spojrzeć trochę inaczej ;) ... 

Jak? Otóż TAK :) : starość to pewien etap, moment, w którym zbiegają się w jeden punkt wszystkie nasze doświadczenia życiowe; etap, w którym osiąga się jakiś punkt doświadczenia życiowego, które daje spokój, a także (na przekór schyłkowi życia) radość z dokonań własnych przy pełnym oglądzie ich efektów. Moore na to właśnie stara się kłaść nacisk, mając (również) pełną świadomość, że czytelnicy mogą omijać jego książkę szerokim łukiem. Cóż... warto się przemóc, książka bowiem jest bardzo mądra.

Starość kojarzy się z samotnością, brakiem sił, poczuciem (nieraz) opuszczenia, samotności, pozostania w tyle, oderwania od rzeczywistości w tym kontekście, że nie jest się już "na czasie" ze wszystkim wokół. To poniekąd, przykra i trochę nieunikniona, prawda... Ale nawet w takim stadium życia można być na swój sposób szczęśliwym. Można tego nie rozumieć, zwłaszcza jeśli czyta się tę książkę z poziomu sporej czasowej odległości od własnej starości. Moore to rozumie, przedstawia więc mechanizmy, które na przestrzeni lat rządzą człowiekiem, jego przemianą w trakcie trwania życia... Prawda jest taka, że i tak się tego nie pojmie w pełni będąc młodym, ale idea samej książki jest słuszna i naprawdę mądra. 

Schyłek życia, jak już wspomniałem, nie musi być wyrokiem. Co jest więc kluczem?.... Chyba tytułowa "dusza"... Nie wchodźmy może w mniej lub bardziej teologiczne kwestie wiary ;) , tutaj chodzi o "duszę" pojmowaną jako coś, co rządzi naszą świadomością i zbiera wszystkie doświadczenia na przestrzeni lat... W takim ujęciu ma to sens. Istotne są oczywiście pewne założenia, jak np. to, żeby zachować pełną sprawność umysłu, później umieć pogodzić ją ze zmniejszającą się sprawnością ciała... Pewien samorozwój jest tutaj również konieczny, ale jeśli się go dokonuje, to - naprawdę - treści zawarte w tej pozycji nabierają, myśląc perspektywicznie, autentycznego sensu.

Ech... Nie omijajcie tej książki w księgarniach ;) ... Serio - parafrazując tytuł pewnego filmu :) - "TO NIE JEST RZECZ (TYLKO) DLA STARYCH LUDZI" :) ... To mądra lektura pokazująca, jak człowiek może się zmieniać na przestrzeni lat - idąc ciągle we właściwą (choć nieuniknioną, w kontekście pewnego "końca") stronę... :) 

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz