wtorek, 23 października 2018

"PISANIE MNIE URATOWAŁO" - WYWIAD Z ANKĄ MRÓWCZYŃSKĄ :) :) :)


Z OKAZJI PREMIERY DRUKIEM "BORDERLINE: AUTOTERAPII, CZYLI O SPRAWACH POWAŻNYCH Z SOLIDNĄ DAWKĄ AUTOIRONII" COŚ NA PÓŁCE MIAŁO WIELKĄ PRZYJEMNOŚĆ PRZEPROWADZIĆ MAŁY WYWIAD Z AUTOREM - ANKĄ MRÓWCZYŃSKĄ :) :) :) 





PISANIE MNIE URATOWAŁO


Coś Na Półce: Jak się czujesz tuż po premierze "Autoterapii" drukiem? :) Dużo emocji? :)

Anka Mrówczyńska: O, tak! Emocji jest co niemiara. Przede wszystkim dlatego, że spełniłam swoje największe marzenie - wydanie książki na papierze. Zdradzę Ci, że jeden egzemplarz leży na kanapie i zerkam na niego co chwilę, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, że po tylu latach doczekałam się papieru.


CNP: To duża różnica?, być autorem książek w wersjach, jak dotąd, elektronicznych, a teraz - w wersji tradycyjnej?

AM: Tak, dla mnie jest to wielka różnica. Przede wszystkim dlatego, że sama wolę książki papierowe od e-booków. Nie ma to jednak, jak wziąć do ręki książkę. Pod palcami czuć jej papierowe ciało, przewracać kartki, móc powąchać. Poza tym udział e-booków w rynku wydawniczym to, z tego co czytałam, niecałe 10%. Także książka tradycyjna trafia do większej liczby potencjalnych Czytelników.


CNP: Czytelnicy się strasznie cieszą, że "Autoterapia" ukazała się w formie papierowej (znam takich, którzy jak dotąd drukowali i bindowali sobie e-booki ;) ). Widzisz jakąś różnicę w odzewie i w odbiorze przez Czytelników po ukazaniu się książki po raz drugi, tym razem drukiem?

AM: Przede wszystkim różnica jest w sprzedaży. Zdecydowana większość osób woli książki papierowe. Ja również zaliczam się do tej grupy. Od premiery papierowej "Autoterapii" dostaję o wiele więcej wiadomości od Czytelników. Chcą albo pogratulować wydania, albo podziękować za tę książkę. Nie ukrywam, że to bardzo miłe. Poza tym takie informacje zwrotne potwierdzają, że to, co robię, ma jakiś sens.


CNP: Właśnie, skoro już przy tym jesteśmy :) - co Ci przyświeca kiedy piszesz, kiedy wydajesz kolejne książki? To taka forma - jak choćby tytuł książki, z racji której rozmawiamy, wskazuje - autoterapii, czy coś więcej? Robisz to głównie dla siebie, czy też z myślą o innych?

AM: Piszę głównie dlatego, że nie wyobrażam sobie życia bez tworzenia. To sens mojego życia. Jak to powiedział mój terapeuta, gdyby nie pisanie, być może już bym nie żyła. To prawda, pisanie mnie uratowało. Wyciągnęło z wielkiego bagna psychicznego. Dawało ukojenie, gdy było bardzo źle. Robię to oczywiście również z myślą o innych, bo nie piszę do szuflady. 


CNP: Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale naprawdę dużej liczbie osób pomagasz - tym co robisz, tym o czym piszesz. Nie wiem ile takich świadectw do Ciebie trafia, ale naprawdę pozwalasz pojąć innym, że nie są sami z problemem pt. "Borderline". Lepiej się dzięki Tobie czują. Co o tym myślisz? To dla Ciebie ważne, że pomagasz innym? Jakie to uczucie?

AM: Tak, to dla mnie bardzo ważne. Po premierze papierowej "Autoterapii" zaczęłam dostawać o wiele więcej wiadomości, w których Czytelnicy dziękują za nią. To jest szalenie miłe. Bardzo się cieszę, że moja własna autoterapia pomaga także innym. W trakcie terapii nauczyłam się, że skupianie się wyłącznie na sobie (z czym wciąż mam problem) jest źródłem cierpienia. Natomiast myślenie o innych przynosi dobre samopoczucie i satysfakcję. Świadomość, że moje książki pomagają innym sprawia, że jestem z siebie dumna.


CNP: To trudne?, pisać o sobie i o swoich stanach, emocjach, odczuciach?

AM: Nie. Piszę pod wpływem chwili. Kiedy emocje i/lub myśli kłębią się we mnie szukając ujścia. To bardzo dobra forma autoterapii. Poza tym jestem emocjonalną ekshibicjonistką. 


CNP: Miałem Cię właśnie spytać o szeroko pojęty proces twórczy ;) Masz jakiś stały rytm pisania?, np. codziennie "x stron/znaków", czy piszesz na pełnym spontanie, czyli po prostu kiedy masz wenę? :) I jak to jest z tą weną u Ciebie - sama przychodzi, czy w jakiś sposób ją u siebie "wyzwalasz"? :)

AM: Zdecydowanie wolę spontan. Kiedy najdzie mnie wena, siadam i piszę. Staram się to robić systematycznie, codziennie rano przed pracą, czasem też po pracy. Jednak nie zawsze się da. Wiesz, jak to jest... "Zdradliwa wena, raz jest, a raz jej nie ma" - cytując Kaliber44. Nie udało mi się jeszcze znaleźć sposobu na wyzwalanie weny. Kiedy jest - piszę. Kiedy jej nie ma - czytam.


CNP: Pniesz się w górę w rankingach popularności jako autorka :) , np. na liście bestsellerów Empika (nakład wymiotło momentalnie!) - jak to jest być sławnym autorem? :)

AM: Hehe, nie uważam się jeszcze za pisarkę. Za mało napisałam i w moim mniemaniu dopiero aspiruję do tego miana. Nie ukrywam jednak, że obserwowanie, jak Twoja książka jest coraz wyżej w rankingach sprzedaży, bardzo cieszy. To sprawia, że czuję się szczęśliwa i spełniona.


CNP: Mrówek, o którym tyle piszesz (pozdrawiamy z tego miejsca! :) ) był dla Ciebie pewnie dużym wsparciem? :) Kibicuje Ci? :)

AM: Mrówek trzyma się na uboczu, jeśli chodzi o moje pisanie i jest raczej neutralny. 


CNP: Która z książek przez Ciebie napisanych jest dla Ciebie najważniejsza?

AM: Każda jest dla mnie szalenie ważna. Jednak gdybym miała wybrać, to chyba "Psychiatryk". A to dlatego, że od tego dziennika zaczęła się moja przygoda z pisaniem prozy. Druga to "Uśpiona", dlatego, że to moja pierwsza książka beletrystyczna. Nie mogę się doczekać jej premiery oraz pierwszych recenzji!


CNP: A powiesz czytelnikom, która była najtrudniejsza do napisania? I dlaczego?

AM: Każda w pewnym sensie jest trudna do napisania. Przede wszystkim dlatego, że wciąż nie wierzę w swoje możliwości. Podczas pisania często nachodzą mnie myśli, że nie dam rady ukończyć książki. Jednak jakiś czas później okazuje się, że stawiam ostatnią kropkę i wtedy rozpiera mnie szczęście. Gdybym jednak miała wybrać, znów byłby to "Psychiatryk". Również z tego powodu, że była to moja pierwsza książka. Podczas jej tworzenia zupełnie nie wierzyłam w to, że ta pisanina ma jakiś sens. Jak się jednak okazało, jest ona ważna - takie otrzymuję wiadomości od Czytelników.


CNP: Tak a propos "Uśpionej", bo ten tytuł chwilkę temu się tutaj przewinął- niebawem premiera (26.11.2018), chciałabyś tę książkę jakoś zareklamować? ;) Powiedzieć o niej w tym miejscu kilka słów? :)

AM: "Uśpiona" to na dobrą sprawę moja pierwsza książka beletrystyczna. To mroczny i brutalny thriller psychologiczny, z wieloma zwrotami akcji oraz zaskakującym zakończeniem. Jestem z niej dumna i mam nadzieję, że przypadnie Czytelnikom do gustu. Choć nie jest to książka dla wszystkich. Na przykład moja mama boi się jej czytać, hehe.


CNP: Czy możemy na dzień dzisiejszy trzymać za Ciebie kciuki jeśli chodzi o Twoją terapię, sesje i o całość tego tematu? Wszystko na tym polu ok? :)

AM: Jak najbardziej! Mam to szczęście, że trafiłam na wspaniałego terapeutę, któremu bezgranicznie zaufałam. Jest świetnym specjalistą, bardzo profesjonalnym. Jestem w terapii u niego od trzech i pół roku. Jeszcze daleka droga przede mną, ale już widzę zdecydowane zmiany.


CNP: Świetnie :) , to bardzo cieszy! :) 
A tak dla odmiany, z innej beczki - niebawem Targi Książki we Wrocławiu (01.12.2018), będziesz na nich i spotkasz się z Czytelnikami - czujesz już dreszczyk pozytywnych emocji? :)


AM: Nie tylko dreszczyk, ale duży dreszcz! Prawdę mówiąc, kłębią się we mnie najróżniejsze emocje. Z przewagą tych pozytywnych, rzecz jasna. Z jednej strony nie mogę się doczekać, kiedy w końcu poznam swoich Czytelników. Z drugiej jednak bardzo się boję. A to dlatego, że boję się ludzi. Postanowiłam jednak wziąć byka za rogi (którym jest lęk) i zjawić się na Targach. Mam tylko nadzieję, że ze stresu nie będą mi się tak trząść ręce, że nie będę mogła podpisywać książek, hehe.


CNP: Oby nie! Podejrzewam że wiele osób byłoby zawiedzionych, gdybyś nie była w stanie złożyć na książkach autografów :) A jakie masz kolejne plany wydawnicze? :)

AM: Jak już wspomniałeś, za miesiąc będzie premiera "Uśpionej", na co czekam z niecierpliwością. Czekam na decyzję Wydawnictwa, co do kolejnego thrillera psychologicznego - "Bestselleru". Jednak coś mi się wydaje, że przesadziłam w niej z brutalnością i trzeba będzie nad tą książką jeszcze dużo popracować, by nadawała się do publikacji. Oprócz tego zaczęłam pisać kolejną książkę - "Bohemę". No a w przyszłym roku prawdopodobnie zaczniemy z Wydawnictwem publikować cykl "Młody bóg z pętlą na szyi" na papierze.


CNP: Czyli, wydawniczo patrząc, same dobre wiadomości :) Super! 
Na koniec - chciałabyś z tego miejsca powiedzieć "coś extra" swoim Czytelnikom? :)


AM: Dziękuję wszystkim, którzy kupują i czytają moje książki. Dziękuję też za wszystkie wiadomości, które od Was dostaję. I serdecznie zapraszam 1 grudnia do Wrocławia, na Targi Dobrej Książki!


CNP: Dziękuję Ci bardzo za rozmowę :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz