czwartek, 11 lipca 2019

Oprawca Boży - Eugeniusz Dębski


Tytuł: Oprawca Boży
Autor: Eugeniusz Dębski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 07.06.2019r.
Liczba stron: 258



W imię boga.

Szalenie ciekawa koncepcja, pomysł zahaczający o dobre dark fantasy, echa „Wiedźmina” w tle… Wszystko fajnie się zaczyna, aż tu nagle – po dobrym początku – wszystko wyhamowuje, a entuzjazm po początkowych stronach sukcesywnie spada… OGROMNA SZKODA. Eugeniusz Dębski miał dobry pomysł, lecz – nie wiadomo dlaczego – w zaskakujący sposób się w tej historii pogubił…

Durkiss, czołowa postać książki, to zabójca wymierzający sprawiedliwość w imieniu boga N'gadufala. Bóg to okrutny, aczkolwiek na swój sposób sprawiedliwy, a także nie pozbawiony pewnego ponurego poczucia humoru oraz skłonności do uciech zarówno ludzkich, jak i boskich. Durkiss w swojej życiowej misji walki w boskim imieniu posługuje się Żmijcem, niezwykle ciekawą ręczną bronią obdarzoną pewną samoświadomością, która niesamowicie pomaga we wszelkich starciach, walkach i potyczkach. Pewnego dnia N'gadufal wzywa Durkissa przed swe oblicze zlecając mu misję ukarania krzywoprzysięzcy bluźniącego przeciw jego imieniu… Do tego momentu fabuła wygląda dobrze, a kolejne rozdziały zapowiadają się znakomicie, lecz na tym fajerwerków, niestety, koniec…

„Oprawca Boży” ma w sobie zbyt wiele elementów z zasady niepotrzebnych. Jakich? Chociażby takich jak niezrozumiałe w kontekście całej fabuły (pasujące trochę jak pięść do nosa) intymne sceny, przesadna momentami wulgarność całokształtu, czy też brnięcie przez autora – chyba trochę na siłę… - w rubaszny humor. W książkę wkrada się na kolejnych stronach irytujący chaos narracyjno-fabularny, który zaskakuje biorąc pod uwagę osobę autora, który niejedną dobrą i wciągającą książkę raczył już napisać. Niestety – nie tym razem…

Nie twierdzę, że lektura „Oprawcy Bożego” to stuprocentowe rozczarowanie i jedna wielka pomyłka; odbiorcy oczekujący czegoś niezobowiązującego i niepozostawiającego po sobie śladu w pamięci przyjmą być może tę książkę życzliwie… Jednakowoż sam pomysł aż prosi się o nieco lepsze rozwinięcie i napisanie. Nie wiem co takiego się stało, że Eugeniusz Dębski tym razem rozczarowuje… Oby był to wypadek przy pracy. 

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz