piątek, 22 marca 2024

Szerń i Szerer: Zima przed burzą - Feliks W. Kres

Seria: Księga Całości (tom 11)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 09.02.2024
Liczba stron: 528


Początek końca.

Wraz z odejściem nieodżałowanej pamięci Feliksa W. Kresa początkowo wydawało się, że temat dokończenia "Księgi Całości" jest już stracony. Jednak w ostatnich tygodniach nie tylko oficjalnie potwierdzono znakomite wieści (cykl dokończy Arkady Saulski!), ale dano nam do rąk coś jeszcze. To coś niezmiernie cennego, mowa bowiem o ostatniej książce cyklu napisanej osobiście przez Kresa: "Szerń i Szerer: Zima przed burzą".


Książka jest początkiem pięknego spinania wspólną klamrą wszystkich wątków "Księgi Całości", a jednocześnie jeszcze jednym pożegnaniem ze wspaniałym autorem. Historia samego Kresa oraz jego wielotomowego dzieła to dowód na to, że niestety nic nie trwa wiecznie - "Księga Całości" nieuchronnie zmierza na naszych oczach do swego kresu. Tak jak cała opowieść będzie on w epicki wręcz sposób monumentalny.


Wciąż żyją ludzie, którzy przed półwieczem widzieli ostatnią bitwę Szerni z Alerem. Bitwę, jak sądzili, zwycięską. Dziś dawna Potęga, nie unicestwiona a jedynie uśpiona, zaczyna pożerać własny świat i własne dzieci. Alerowie tysiącami przekraczają północną granicę i zalewają Armekt, broniony resztkami wojsk ocalałych z wojny między dwiema najpotężniejszymi kobietami świata. Teraz to one, te które w listach nazywają się siostrami, będą musiały odłożyć na bok dumę i nienawiść i wspólnie stawić czoła zagrożeniu, jakiego nie widział jeszcze świat pod niebem Szerni. Gdy dwie królowe ślą listy, gdzieś daleko na północy, wśród mroku i śniegu, rozpoczyna się rozpaczliwa, uświęcona rzeź. Rzeź, po której nic już nie będzie takie samo.


O czym będzie cała ta opowieść? W wielkim skrócie o odwiecznym konflikcie dwóch rozumnych (choć rozumnych na swój sposób) ras, który choć od wieków tkwił w impasie, to na naszych oczach wkracza w końcową fazę, która zakończy się wielkim i krwawym konfliktem. Aby ten konflikt zrozumieć musimy cofnąć się do samego początku jego istnienia.


Na samym początku była Szerń. To z niej i dzięki niej wyłoniły się pierwsze rozumne istoty: ludzie, koty i sępy (choć obecnie tych ostatnich już nie ma - odsyłam do "Grombelardzkiej Legendy"; tomy 3 i 4 serii). Można te rozumne dzieła Szerni uznać za siły dobra i jasności, a jako że nigdy w fantastyce nie istnieją one bez wrogów, pojawi się zatem także ciemność i zło. Ich źródłem jest Aler, który nadciągnął znad Bezmiarów i stworzył własne rozumne, choć barbarzyńskie i dzikie istoty: złotych (zachowujących się w zasadzie jak bezrozumne zwierzęta) i srebrnych Alerów (bardziej "ludzkich" jeśli mogę się tak wyrazić, a więc tworzących organizacyjną całość z zaczątkami cywilizacji - to istoty podobne do nas, a jednak nigdy nie zapanuje między oboma rasami coś cokolwiek choćby zbliżonego do przyjaźni). Żeby było ciekawiej srebrni i złoci także stale walczą między sobą. Istoty Szerni zajmują większość znanego tutaj świata, natomiast pomioty Aleru żyją na dzikiej północy. Areną walk jest od niepamiętnych czasów północna granica Armektu. Wojna sił dobra i zła trwa w ten sposób od niepamiętnych czasów.


Na naszych oczach na dalekiej północy coś się we wstęgach Aleru przebudziło (lub zostało przyzwane). Owo "coś" (być może siła będąca zaczątkiem właściwego rozumu) nakazuje złotym Alerom naciskać na srebrnych i przeć naprzód w kierunku południowym. Efekt? Wszystkie siły Aleru walcząc między sobą wkraczają przez północną granicę na tereny ludzi - prosto do Armektu...


Armektu wyczerpanego ostatnią wojną z Dartanem. Konflikt sprzed kilku lat zakończył się wywalczeniem przez dartańskie rycerstwo pewnej niezależności (odsyłam do dwuczęściowej "Pani Dobrego Znaku" - w bieżącym wydaniu to tomy 5-6 serii), choć formalnie władczynie obu krajów pozostają w sojuszu, a Dartan zobowiązany jest do wystawiania na żądanie Armektu posiłków do walk na północy. Dwie najpotężniejsze kobiety tego świata (królowa Dartanu Ezena i cesarzowa Armektu Werena) nie potrafią dojść jednak do porozumienia i zamiast współpracować w obliczu śmiertelnego zagrożenia z północy wzajemnie sobie grożą, bawią się w wielką politykę i niebezpiecznie badają własne granice doprowadzając do sytuacji, w której zamiast jednoczyć się wobec wspólnego wroga lada chwila wywołają kolejna wojnę dartańsko-armektańską...


Świat ludzi pozostaje podzielony, a tymczasem Alerowie prą na południe w wielkiej liczbie. Złoci oblegają armektańską twierdzę Tor, srebrni z kolei szykują się do zajęcia pasma armektańskich stanic granicznych. To już nie są dotychczasowe, trywialnie łupieżcze najazdy - Alerowie zamierzają pokonać ludzi i osiedlić się na ich ziemiach. Czy ludzkość zdoła się zjednoczyć i powstrzymać tę inwazję? Co takiego czyha na północy, że wszystko co żyje ucieka na południe? Nawet mędrcy Szerni nie do końca wiedzą jak wielkie nadchodzi zagrożenie... Wiadomo tylko tyle, że jest ono w swej skali tak wielkie, jak jeszcze nigdy w historii tego świata.


Kres znów zachwyca! Doprawdy - trudno nie czuć względem Tego Pana i Jego dzieła zachwytu, szacunku i radości, jaką niesie ze sobą możność przeczytania kolejnej części cyklu. "Księga Całości" jest w swej istocie - i pojmowana jako całość właśnie - skomplikowana, rozbudowana, a może i zagmatwana, ale tak być musi, jest to bowiem cykl będący tym, o czym już pisałem: literacką wersją losów zwykłych (i niezwykłych) ludzi, z całą towarzyszącą im gamą emocji, namiętności oraz targających człowiekiem sprzeczności względem kierujących nim celów, marzeń, powinności, lęków i wiary w upragnione przez każdego "coś więcej". Każdy z bohaterów tej serii ma własne motywacje, dążenia i cele; właśnie dlatego (chociaż bohaterowie przychodzą i odchodzą) to wszystko jest takie skomplikowane. "Księga Całości" skupia w sobie jak w wystawionej na słońce soczewce wszystko to, co siedzi w nas samych. A potem zachwyca nas, smuci, skłania do przemyśleń i... wciąga przez cały czas jak diabli. Można bowiem na kartach tego cyklu dostrzec samych siebie. I to przyciąga po prostu jak magnes!


Bardzo ciepło robi się na sercu w trakcie lektury także dzięki temu, że Kres wraca w "Zimie przed burzą" do bardzo wielu wątków z poprzednich tomów, skutkiem czego czeka nas wiele sentymentalnych powrotów i spotkań z dawnymi bohaterami. O powrocie królowej Dartanu Ezeny i cesarzowej Armektu Werenie już wspomniałem (to nawiązanie i wielki ukłon wobec "Pani Dobrego Znaku"). Przywitamy się jednak także z księciem małżonkiem Ramezem (kłania się "Grombelardzka Legenda"), z Przyjętymi przez Szerń mędrcami Gotahem i Kesą (to logiczna konsekwencja nawiązania do wydarzeń z tomów 9-10), a także - i to jest być może najciekawsza klamra fabularna - z bohaterami pierwszego tomu serii, czyli "Północnej Granicy": mowa o setniku Rawacie i jego dawnej podwładnej, dziś wsławionej w wojnie Armektu z Dartanem dowódczyni, znanej jako Żelazna Agatra. Takie powroty są bardzo miłe :) Świadczą one także o tym, że cała opowieść Kresa zmierza nieuchronnie do pewnej końcowej puenty. Niestety nie wyjdzie ona spod pióra nieodżałowanej pamięci Autora, jednak od spod pióra Kontynuatora jego dzieła - jak najbardziej.


Sekretem "Księgi Całości" jest umiejętność splecenia w jedną całość historii tak od siebie różnych, że z pozoru nieposiadających wspólnego mianownika. No bo jaki wspólny mianownik mogą mieć żeglarskie awantury na Bezmiarach z rycerskim eposem Dartanu i z deszczem Ciężkich Gór? A widzicie - jednak można! I ten wspólny mianownik jest tutaj obecny przez cały czas. Jest nim dar Kresa do snucia opowieści tworzących spójną całość, pomimo istniejących względem nich różnic. Feliksie - brakuje nam Ciebie...


Na koniec pozostaje jednak spory optymizm, albowiem (jak już może wiecie) "Księga Całości" zostanie dokończona :) 
Arkady Saulski - trzymam za Ciebie kciuki :)

Fabryko - dziękuję!

#szerńiszerer #zimaprzedburzą #nadchodziKres #felikswkres #księgacałości #fabrykasłów #cosnapolce #szerń #aler #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #dobraksiazka #fantastyka #bookstagrampolska #instabooks #instabookspoland












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz