Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 26.02.2025
Liczba stron: 477
Studium upadku.
Jacek Komuda od lat specjalizuje się w przywracaniu pamięci o dawnej Polsce – tej z czasów, gdy szabla była prawem, a wolność szlachecka miała moc burzenia całych państw. W „Upadku. Jak straciliśmy I Rzeczpospolitą” autor porzuca fabularną szatę powieści historycznej i sięga po formę eseju: ostrego jak brzytwa, nieprzejednanego i w swej naturze boleśnie oskarżycielskiego. Owo oskarżenie jest konieczne, albowiem 230 lat temu straciliśmy bezpowrotnie coś, czego absolutnie nie mieliśmy prawa stracić - własną państwowość. Jak do tego doszło? Właśnie o tym jest ta książka.
Komuda zabiera nas w podróż od złotego wieku IRP, aż po czas rozbiorów, pokazując przy tym, że I Rzeczpospolita nie została wcale zdobyta, lecz sama wydała się na pastwę swych wrogów. Począwszy od początków XVII wieku aż po kres wieku XVIII (czyli do chwili ostatecznego unicestwienia państwa) autor snuje opowieść nie tyle o klęskach militarnych, co o zdradzie ideałów, o zaprzepaszczeniu szans oraz o boleśnie zgubnym, narodowym samozadowoleniu (i, de facto, samounicestwieniu).
Jacek Komuda nie sili się na historyczną neutralność. To nie jest praca akademicka, lecz publicystyczna szarża husarska wymierzona w polską pychę, gnuśność i samouwielbienie. „Upadek” to brutalna dekonstrukcja mitu – tej bajki, jaką opowiadamy sobie o I Rzeczpospolitej jako o państwie wolności, odwagi i prawości. Komuda mówi jasno: byliśmy państwem pysznych panów, żądnych przywilejów, niezdolnych do myślenia w kategoriach wspólnoty.
Książka ma konstrukcję generalnie chronologiczną, ale co rozdział, to osobny obraz klęski. Elekcje – pokazujące rozkład władzy i marionetkowość królów. Liberum veto – jako symbol samozniszczenia. Sarmacka swawola – jako przekleństwo bardziej destrukcyjne niż armia wroga. Każda scena to kolejny rozdział opisywanego rozkładu. A wszystko to opowiedziane językiem ostrym niczym cięcie szabli i pełnym bezcennych anegdot.
Jak to zwykle u Komudy bywa, na łamach książki nie brakuje dosadności. Autor nie przebiera w słowach, gdy pisze o sejmikowych pijanicach, skorumpowanych senatorach, czy o arystokratach wolących „moskiewskie ruble niż polski obowiązek”. Jest w tym pasja, ale też głęboka frustracja – być może najpełniejsza forma patriotyzmu, jaki dziś można sobie wyobrazić. Patriotyzmu takiego, który nie szuka pocieszenia w legendzie, lecz zmusza do spojrzenia w lustro.
To także książka o straconych (zdradzonych - także przez nas samych?) możliwościach. Komuda nie tylko punktuje błędy, ale przypomina, że Rzeczpospolita mogła być imperium – miała terytorium, ludzi, potencjał. Zabrakło jednego: odpowiedzialności. Zabrakło wspólnotowego myślenia. I to, zdaje się mówić autor, jest dla nas największą przestrogą również dziś.
„Upadek” jest tego rodzaju opracowaniem, które czyta się z mieszanką podziwu, goryczy i zadumy. To książka trudna, bo rani ona naszą narodową dumę (paradoksalnie celowo spychaną w cień zbiorowej świadomości, albowiem fakt istnienia IRP jest, jak słusznie zauważa autor, czymś rzadko obecnym w publicznej debacie - zupełnie tak, jakby należało się jej istnienia wstydzić). Ale właśnie dlatego ta książka jest tak potrzebna. W czasach, gdy historia zbyt często bywa narzędziem budowania fałszywego samozadowolenia, Komuda każe nam zadać sobie pytanie szalenie niewygodne: czy nie jesteśmy dziś aby spadkobiercami tych samych co kiedyś, historycznych błędów?
Książka wciągnęła mnie bez reszty. Przede wszystkim dlatego, że jako pasjonat historii mam swoje ulubione okresy historyczne, a jednym z nich jest właśnie czas istnienia I Rzeczpospolitej. "Upadek..." to fantastyczna podróż do szlacheckich czasów, które - co najlepiej widać po omawianej lekturze - obfitują w tyle barwnych i działających na wyobraźnię opowieści, że jest to w zasadzie ich niewyczerpane źródło.
Książka w pewnym stopniu powiela informacje z innych tytułów autora, lecz myślę, że takie powtórzenia są w tym przypadku (wyjątkowo) bardzo na miejscu - szlachecki okres naszej państwowości jest tyleż piękną, co pełną upadku kartą, której nie można pomijać w próbie dotarcia do genezy agonii imperium, liczącego sobie u szczytu swej potęgi sobie niemal milion kilometrów kwadratowych powierzchni.
Jacek Komuda, jako propagator historii, wykonał w tej książce (po raz kolejny w swej bogatej, pisarskiej karierze) mnóstwo ogromnej i wartościowej pracy, której zbrodnią byłoby nie docenić. Wielkie brawa Panie Jacku!
#upadek #JakStraciliśmyIRzeczpospolitą #JacekKomuda #FabrykaSłów #historia #rzeczpospolitaszlachecka #szlachta#cosnapolce #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #czytamfantastyke #bookstagrampolska #recommendedbooks #instabooks #instabookspoland
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz