Wola i zniewolenie.
James Islington powraca z nową powieścią i nowym bohaterem, który – choć pozornie uległy wobec systemu – w rzeczywistości kryje w sobie bunt zdolny rozsadzić całe imperium od środka. „Wola wielu” to historia opowiedziana z perspektywy Vis Telimusa: młodego chłopaka, który gra podwójną grę w świecie, gdzie posłuszeństwo jest nie tylko oczekiwane, ale i wpisane w samą tożsamość obywatela.
Republika, zbudowana na bezwzględnym podporządkowaniu i kontrolowaniu Woli jednostek, przypomina dystopijne imperium rodem z klasyki science fiction – i właśnie w takim miejscu Vis musi odnaleźć się jako szpieg. Wysłany do elitarnej Akademii Catenu, udaje lojalnego ucznia, chłonącego wiedzę i wzorce przyszłej kasty rządzącej. Jego zadanie to odkryć prawdę, znaleźć słabości systemu, i jeśli się da, zburzyć go od środka.
Powieść od pierwszych stron wciąga nie tylko dzięki sprawnie poprowadzonej narracji, ale przede wszystkim za sprawą bardzo osobistej perspektywy głównego bohatera. Vis, choć młody, nie jest naiwny. To postać pogłębiona psychologicznie, balansująca na granicy strachu i determinacji, zdrady i poświęcenia. Musi udawać jednego z tych, których nienawidzi, i robi to z pełną świadomością, że najmniejszy błąd może go kosztować życie.
James Islington w „Woli wielu” zabiera nas do Republiki Catenan – państwa wzorowanego na Cesarstwie Rzymskim, w którym każda jednostka musi ofiarować część swojej mentalnej i fizycznej energii, zwanej Wolą, warstwom wyżej postawionym. Świat stworzony przez Islingtona jest dopracowany, zamknięty w rygorystycznych ramach hierarchii, podziałów społecznych i systemu, który legitymizuje wszystko, co najciemniejsze: przemoc, manipulację, odebranie jednostce prawa do niezależnego myślenia. Kluczowym elementem świata przedstawionego jest „Wola” – rodzaj mentalnej energii, której kontrola stanowi fundament władzy. To nie tylko nośnik siły – to metafora wolności i zniewolenia zarazem.
Tempo powieści narasta stopniowo. Islington buduje napięcie z dużym wyczuciem, nie rzuca czytelnika od razu w wir walki, ale każe mu razem z bohaterem stąpać po cienkim lodzie intryg, układów i coraz bardziej niepokojących odkryć. Każdy nowy rozdział przynosi kolejną warstwę prawdy o Republice i o samej Akademii, która coraz bardziej przypomina miejsce tresury niż edukacji. A kiedy wreszcie rusza akcja – nie ma odwrotu.
Wielkim atutem „Woli wielu” jest również to, że mimo licznych tropów dystopijnych i klasycznego podziału „jednostka kontra system”, autor unika prostych ocen. Republika nie jest jednowymiarowym tyranem, a jej przedstawiciele – nawet ci z pozoru bezwzględni – bywają tragicznie uwikłani w struktury, których sami nie są w stanie zmienić. Ta moralna szarość działa na korzyść powieści i czyni ją znacznie dojrzalszą, niż można by się spodziewać po książce o młodym bohaterze w szkole przyszłych elit.
„Wola wielu” to dopiero początek nowej serii, ale już teraz widać, że Islington ma jasną wizję świata i prowadzi historię z rozmachem, który może zadowolić fanów Brandona Sandersona, Leigh Bardugo czy Joego Abercrombiego. To fantastyka polityczna i psychologiczna zarazem, pełna napięcia, ale też refleksji nad tym, co znaczy wolność w świecie, który mówi ci, że nie masz prawa wybierać.
Podsumowując – to znakomity początek serii, w której władza nie jest tylko siłą, ale też ideologicznym ciężarem, a bunt nie zaczyna się od krzyku, lecz od szeptu. „Wola wielu” to książka dla tych, którzy cenią zarówno fabularny nerw, jak i świat zbudowany z rozmachem i z dbałością o szczegół. Islington po raz kolejny pokazuje, że potrafi tworzyć opowieści inteligentne, wielowarstwowe i po prostu bardzo wciągające. Właśnie o takie high fantasy chodzi!
Fabryko - dziękuję :)
#wolawielu #jamesislington #hierarchia #fantastyka #czytamfantastykę #fabrykasłów #dobraksiążka #czytamksiążki #cosnapolce #bookstagram #bookreview #recommendedbooks #bookreview #bookstagrampolska #instabooks #instabookspoland
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz