sobota, 26 października 2019

Miłość bogów - Rafał Dębski


Tytuł: Miłość bogów
Cykl: Piastowskie fantasy (tom 3)
Autor: Rafał Dębski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 25.10.2019r.
Liczba stron: 376


Strzygi once again!

Przed nami powrót do średniowiecznych strachów, zabobonów, upiorów i wszelkiego pogańskiego plugastwa, które ma czelność podnosić łeb w chrześcijańskich krainach. Wśród bohaterów wciąż spotykamy członków dynastii Piastów (Władysława Wygnańca konkretnie), lecz tym razem rzecz dziać się będzie... w Saksonii - tam bowiem na wygnaniu przebywa wspomniany Władysław. Będzie tajemniczo. Będzie trochę strasznie. Ale oprócz upiornego starcia ze złymi mocami znajdzie się także miejsce na powrót kilku znajomych znanych z "Jadowitego miecza", poprzedniej części cyklu (wszak rzecz dzieje się raptem około 30 lat później). Gotowi? :)

Realia i miejsce akcji z początku zbijają nieco z tropu, wszak to już nie Polska, a Rzesza Niemiecka... No ale chcąc zachować pewną konsekwencję historyczną (choć historii w książce jest jak na lekarstwo i nie o nią de facto w niej chodzi) Rafał Dębski zbyt wielkiego pola manewru to nie miał. Można by się kłócić o to, czy nie warto by osadzić fabuły trzeciej części cyklu może trochę później, choćby w okresie właściwego rozbicia dzielnicowego - tylko czy miałoby to sens?... Wszak moc krzyża i chrześcijaństwa w, dajmy na to, XIII wieku, dość już w Europie Środkowo-Wschodniej okrzepła - a taki wiek XII to jeszcze jakaś szansa na (choćby nikłe) fabularne uprawdopodobnienie faktu, iż pogańskie strzygi i wszelakie upiory są w stanie przemóc moc Chrystusa i hasać po lasach. Brzmi sensownie? Jak dla mnie tak. A więc nie czepiajmy się - proszę - takiego a nie innego wyboru lokalizacji czasoprzestrzennej oraz historycznej książki. Ten wybór to w końcu prawo autora, pamiętajmy o tym (a i w jakiś sposób zakończyć trylogię piastowską trzeba było).

Ale do rzeczy! Mamy mniej więcej połowę XII wieku. Władysław Wygnaniec rezyduje w saksońskim zamku po przegranej walce z braćmi o seniorat oraz o prawo zwierzchności nad Polską. Snuje wizje powrotu do kraju (pierwsza próba zakończyła się fiaskiem), w międzyczasie nawiązuje zaś przyjaźnie z miejscowymi. Z takim baronem Ludo na przykład. Przesłanek owej przyjaźni nie do końca rozumiem, Ludo bowiem to taka trochę zakała niestety, w wyprawie Władysława do Polski podał tyły po prostu zamiast walczyć... Do zaradnych życiowo też facet nie należy i bardziej wygląda na nieudacznika niż na arystokratę. W każdym bądź razie w ziemiach barona nie dzieje się dobrze. Co rusz jakieś wiejskie dziecię zostaje porwane. Nie tylko dziecko zresztą - ofiarami porwań padają także niewiasty, a nawet krzepcy mężowie. Co za tym stoi? Siły nieczyste... Pogańskie poczwary rodem z piekieł. Tylko dlaczego wyroiły się na ziemiach, które od dawna chronią się w zbawczym cieniu krzyża?

Tajemnica tkwi, co dziwić nie powinno, na pewnym cmentarzu... A konkretniej: na cmentarzu w obrębie którego znajduje się pewna kaplica, gdzie doszło do potwornej zbrodni. Owo miejsce i zbrodnia łączą się z pewną legendą (czy tylko legendą?), której morał jest prosty: złe moce domagają się zemsty. Oczywiście na żywych. Ochronne zaklęcia nałożone na kaplicę i cmentarz z czasem tracą swą moc, a zło rośnie w siłę i wynurza się, coraz silniejsze, z trzewi ziemi żywiąc się krwią żywych i wywierając na nich swą pomstę. Czy ktoś położy temu kres?

W tym miejscu dochodzimy do kwestii pewnych znajomych którzy się tutaj pojawią. Jeśli czytaliście "Jadowity miecz" to może kojarzycie Jastrzębców? :) Starsi są o jakieś 30 lat, ale zarówno ojciec (okrutnie doświadczony przez Krzywoustego pod koniec rebelii Adwańca) jak i syn się tutaj pojawią. I to w dosyć nieoczekiwanych (choć logicznych jeśli przeanalizować ich życiowe traumy) rolach. Pojawi się także bogini Wiłła i jej ogromny wilk (który w poprzedniej części cyklu nie wyzionął jednak, jak się okazuje, ducha).

Ok, wystarczy spoilerów ;) Czas na małą ocenę całokształtu.

Nie da się zaprzeczyć, że "Miłość bogów" mocno się różni od dwóch poprzednich części cyklu... Nie ma tutaj jakiejś głębszej ideologii czerpanej z pogaństwa walczącego o wyplenienie chrześcijaństwa, nie ma tu osadzenia akcji w chaosie autentycznych wydarzeń historycznych... I na tym książka trochę traci niestety. To wciąż klimatyczna opowieść o strzygach i upiorach, ale jednak nieco inna. Wolniejsza jeśli chodzi o akcję oraz pozbawiona historycznego wiru zmian, które są nieodłączną częścią chaosu i wojen. 

Lektura nadrabia to jednak głębią, powiedzmy, duchową. Przekonacie się o czym mówię pod koniec - opis duchowej oraz psychicznej walki z upiorzyskami wynagradza czytelnikowi niejeden wcześniejszy niedostatek książki. Oto co znaczy opisać zmagania sług krzyża z pogańskimi potworami! Można trochę narzekać na brak tła historycznego - które w poprzednich częściach cyklu czyniło wiele dobrego dla fabuły - jednak ostatnie sceny sporo w tej materii nadrabiają.

Podsumowując: klimat książki i jej zakończenie sprawiają, że autorowi można naprawdę sporo wybaczyć w kwestii różnic na tle poprzednich części cyklu. Klimat naprawdę JEST i choć pozbawiono go dynamiki wydarzeń historycznych, to jednak robi robotę. Jest mrocznie. Jest strasznie. A im bliżej przeklętej kaplicy na zapomnianym przez Boga cmentarzu, tym bardziej wszystko eskaluje w autentyczne przerażenie. Warto tego doświadczyć!

Gorąco polecam :)

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz