wtorek, 28 stycznia 2020

Młody bóg z pętlą na szyi. Terapia u doktorka - Anka Mrówczyńska


Tytuł: Młody bóg z pętlą na szyi. Terapia u doktorka
Cykl: Młody bóg z pętlą na szyi (część 2)
Autor: Anka Mrówczyńska
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: 10.0.2019r.
Liczba stron: 128



"Jenny, mam na imię Jenny. Co w jej głowie siedzi - wiem tylko ja"...

Nie wiem czy pamiętacie ten refren pewnej piosenki sprzed lat. Jeśli tak, to trudno chyba o lepszą (muzyczną) mini-pigułkę informacyjną na temat sedna tego, o czym są książki Anki Mrówczyńskiej. O czym więc są? Tak naprawdę - o świetnych ludziach, którzy nie do końca wiedzą (i nie wierzą w to), że są świetni :) Każdy jest wyjątkowy, jednak szkopuł w tym, co "siedzi w głowie". A mogą tam siedzieć różne rzeczy. To kolejna książka właśnie o tym - o tym, co może siedzieć w czyjejś głowie.

Ta książka to świetny obraz tego, czym jest - i czym może być - psychoterapia w przypadku kogoś z problemem pt. "borderline". Celowo używam słowa "problemem". Wrzucić wszystkich do jednego wora z piętnującym napisem "choroba" jest szalenie łatwo, a borderline to po prostu pewnego rodzaju zaburzenie. A zatem po prostu pewien problem. Z którym trzeba sobie (po)radzić. I to każdego dnia, dzień po dniu - nie jest to bowiem coś, co mija jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jednak można z tym wszystkim żyć i normalnie funkcjonować. I to zarówno patrząc z perspektywy kogoś, kto ma ten problem, jak i z perspektywy wszystkich wokół, którzy żyją i funkcjonują wokół tej osoby (będąc w ten czy w inny sposób w jej życiu). Ta książka jest w dużej mierze o tym, co w tym codziennym dziele pomaga - o indywidualnej psychoterapii.

Co jest istotnym wnioskiem po lekturze? Chyba przede wszystkim to, że terapia jest czymś dobrym, ale i niesamowicie trudnym. Jak bardzo trudne jest to zadanie uzmysłowić może fakt, że Anka opisywaną na kolejnych stronach terapię przerwała... Tygiel emocji, miotanie się od bandy do bandy – to wszystko towarzyszyło autorce na każdym kroku. Ta książka to przede wszystkim bardzo osobiste doświadczenia własne, nie jest więc napisana z perspektywy terapeuty (czy, szerzej patrząc, kogokolwiek będącego "obok"). Ale chyba rzecz w tym, że i terapia (i jakikolwiek sposób bycia "obok" kogoś) sprowadza się do próby dotarcia do czyjejś głowy. Do dostania się do środka - po to, żeby zrozumieć. I coś zrobić. Coś dobrego. 

"Terapia u Doktorka" jest tak naprawdę także trochę o tym, jak trudno jest czasem raz że do tej głowy się dostać, dwa - pozwolić na to, żeby ktoś tam wszedł, i wreszcie trzy - o tym, jak bardzo stąpa się po kruchym lodzie, biorąc pod uwagę pierwsze i drugie. Niekiedy trudno się otworzyć. Do tego nie zawsze lubimy i tolerujemy, kiedy ktoś, nawet tylko chcąc pomóc, definiuje nas samych i (obiektywnie, czy też tylko naszym zdaniem - bo tak nam się w danej chwili wydaje) nas ocenia. Wszystko jest kwestią interpretacji. Ta książka też. Jednak nie powstała ona tylko po to, żeby oceniać jej treść. Ma ona w sobie coś więcej, takie małe przesłanie. Mimo różnej treści na kolejnych stronach, to przesłanie jest pozytywne; można je zawrzeć w jednym słowie: WARTO. 

Cieszę się, że mogłem przeczytać tę książkę. Anka z każdą kolejną częścią tego swoistego cyklu robi jednocześnie coś dobrego. Ważnego. Pomaga innym. To wszystko ma wielki sens. Już o tym pisałem w innej recenzji, ale może - prócz tego, co te książki robią dobrego dla osób z pewnym problemem i dla ich bliskich - może kiedyś takie lektury zrobią szerszy wyłom w murze tego, co bez ogródek można nazwać "ciemnogrodem". Może... :) Na dziś dzień to kawał świetnej roboty. Oby tak dalej :) 


Dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za egzemplarz recenzencki.

#młodybógzpętląnaszyi #ankamrówczyńska #psychoskok #terapiaudoktorka





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz