niedziela, 20 grudnia 2020

Requiem na Wyspie Mgieł - Mariette Lindstein


Tytuł: Requiem na Wyspie Mgieł (tytuł oryginału: Requiem på Dimön)
Cykl: Sekta Via Terra (tom 4)
Autor: Mariette Lindstein
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 12.11.2020
Liczba stron: 480


Sekta powraca!

Mariette Lindstein zabiera nas z powrotem na Wyspę Mgieł i jest to powrót dość mocno… zaskakujący. Wydawać mogło się bowiem, że snuta wcześniej opowieść dotycząca sekty ViaTerra zakończyła się nieodwołalnie wraz z tomem trzecim i udarem jej przywódcy, Franza Oswalda. Nic bardziej mylnego niestety – Oswald wylizał się ze swych problemów zdrowotnych i jest dziś być może jeszcze większym zagrożeniem niż kiedyś…

Kiedy Oswald ratował 16-letnią Julię i doznał przy tym udaru chyba każdy czytelnik spodziewał się, że wraz z takim rozwiązaniem fabularnym znika główny zły charakter, a tym samym bezzasadne jest kontynuowanie w jakikolwiek sposób historii, która wraz z unieszkodliwieniem Oswalda straciła rację bytu. Lindstein postanowiła jednak powrócić zarówno do postaci Oswalda, jak również na Wyspę Mgieł… Z jakim skutkiem?


Gdy Oswald dochodzi do siebie jego losy łączą się po raz kolejny z Julią. Starsza już i wydawałoby się ustabilizowana emocjonalnie dziewczyna przeprowadza z nim wywiad. Oswald wydaje się być już niegroźny… W sumie jest rekonwalescentem, prawda?... Co może być groźnego w kimś takim? Franz nie ma jednak do końca dobrych intencji. Oficjalnie są one oczywiście jak najbardziej dobre, a nawet pojednawcze i spolegliwe, jednak za jego pomysłem powrotu na Wyspę Mgieł (celem przeprowadzenia pewnego eksperymentu) kryje się coś niepokojącego… I to niepokojąco znajomego...


Lindstein zaskoczyła mnie tą książką jeśli mam być szczery. Postanowiłem ją przeczytać, jednak czyniłem to z myślą i z obawą, czy nie mam oby do czynienia z odgrzewanym na siłę kotletem… I w ramach refleksji po lekturze mogę powiedzieć, że rozwiązania fabularne autorki są sensowne, a całość trzyma się logicznej całości – tak więc mogłem głęboko odetchnąć z ulgą :) …


… Ten głęboki oddech nie był jednak w moim wykonaniu przesadnie długi, a to dlatego, że choćby nie wiem co się czyniło z pozycji twórcy, to czwarta książka kręcąca się wokół tych samych kwestii jednak będzie mieć w sobie pewną wtórność – czy tego chcemy, czy nie… Wyspa Mgieł to przerażające miejsce i lubię dreszczyk emocji towarzyszący każdemu powrotowi do tej historii, jednak moim zdaniem ta opowieść powinna się już zakończyć… Czy tak się stanie wraz z ostatnią stroną „Requiem na Wyspie Mgieł”?? No właśnie… Ciężko to stwierdzić z całą pewnością. To wciąż dobra historia, jednak boję się, aby ciągnięcie jej dalej nie sprawiło, że kontynuacje umniejszą pierwotny zamysł autorki – a ten był pomyślany na trzy odsłony.


Dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las za egzemplarz recenzencki.

#RequiemNaWyspieMgieł #WyspaMgieł #ViaTerra #BukowyLas #MarietteLindstein








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz