Tytuł: Wiatr przez dziurkę od klucza (tytuł oryginału: The Wind Through the Keyhole)
Cykl: Mroczna Wieża (tom 4,5)
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 25.09.2015r.
Liczba stron: 400
Jeszcze jeden, napisany przez Kinga po latach, przerywnik fabularny w serii.
Znów mamy historię z młodości Rolanda... ale napisaną w 2012 roku, a więc osiem lat po zakończeniu przez Kinga właściwego cyklu. Chyba się Stephen stęsknił nieco za Światem Pośrednim ;)... Nie narzekam na to :) Zawsze chętnie to miejsce odwiedzę :)
"Wiatr..." to taka... opowieść w opowieści. I to na kilka sposobów; niby osią fabuły jest zadanie Rolanda z młodości, lecz w czasie jego wykonywania opowiada on pewnemu chłopcu legendę o tytułowym "Wietrze przez dziurkę od klucza", która, sama w sobie, zawiera jeszcze jedną, osobną historię... Dużo tu baśniowego klimatu. Nie pasuje to całkiem do całej koncepcji Wieży jako cyklu według mnie... No niestety... Osobną, niezwiązaną z całym cyklem historią jednak ta książka nie może być postrzegana... Jest więc z tym pewien problem. Nie oznacza to wcale, że ten powrót po latach jest czymś złym. O, nie. Jednak... fani Wieży z pewnością nie tego się spodziewali... a z drugiej strony... czy King mógł napisać nową część historii o Rolandzie z Gilead inaczej, bez naruszania siedmiu pełnoprawnych części sprzed ośmiu lat? Chyba nie... Więc nie ma co narzekać.
Książka
ta jest częścią cyklu "Mroczna Wieża", a jednocześnie nią nie jest... Czegoś jej zdecydowanie brakuje, ale ciężko jest powiedzieć... czego.
Niestety widać, że została napisana osiem lat po zakończeniu siódmego i
ostatniego - na tamtą chwilę - tomu. Stephen King napisał w posłowiu, że
cieszy się z powrotu do Świata Pośredniego oraz z tego, że okazało się,
iż Jego bohaterowie mają po latach jeszcze coś do powiedzenia. Cieszę
się razem z autorem, jednak liczyłem na to, że Roland i jego towarzysze
mają do powiedzenia... nieco więcej niż się okazało w rzeczywistości. Ale i
tak chylę czoła przed Kingiem za jego zręczność przy wkomponowaniu tej
historii w resztę cyklu. Mogło to wyjść lepiej, ale nie jest tak całkiem
źle. Książka przynosi odpowiedzi na kilka pytań pozostawionych bez
odpowiedzi w głównych tomach. Ma przy tym coś z baśni, i ta cecha
chyba najbardziej odróżnia ją od reszty cyklu. Osobiście umieściłbym
"Wiatr przez dziurkę od klucza" nie w ramach sagi, ale w jej bliskim
sąsiedztwie - jako historię ściśle z nią związaną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz