wtorek, 12 marca 2019

Wyspiański. Burzenie polskiego kościoła. Studium o "Wyzwoleniu" - Piotr Augustyniak


Autor: Piotr Augustyniak
Wydawnictwo: Znak
Nowość
Data wydania: 16.01.2019r.
Liczba stron: 304


Studium Wyspiańskiego.

Ciekawa książka wielu znaczeń. Z jednej strony mamy tutaj bowiem swoiste studium myśli i twórczości Wyspiańskiego, artysty skądinąd wyjątkowego, z drugiej zaś strony okazuje się, że w twórczości tej odnaleźć można zaskakująco wiele odniesień do naszej obecnej codzienności... Geniusz? Na pewno. Lecz narzędzia służące do opracowania myśli genialnych nie biorą się znikąd... My sami - jako Polacy - jak się okazuje nie za bardzo się bowiem od czasów rzeczonego artysty zmieniliśmy.

Wydany na początku XX wielu dramat Stanisława Wyspiańskiego pt."Wyzwolenie" jest swoistą bazą, na której powstała niniejsza książka. Nie jest to jednak rozprawa teatrologiczna. Samo "Wyzwolenie" wyszło spod pióra Wyspiańskiego po sukcesie "Wesela" i swym ciężarem gatunkowym jest nie wiem czy nie mocniejsze w odbiorze niż samo "Wesele". Oto bowiem Konrad z "Dziadów" powraca z zaświatów na deski krakowskiego teatru, aby dokonać wyzwolenia kraju... A przy okazji oceny jego sytuacji obecnej i pożałowania godnego wewnętrznego skłócenia, której to analizy (a przy okazji diagnozy przyczyn takiego stanu rzeczy) podejmuje się w dramacie Wyspiański.
Augustyniak - po latach - powraca do dzieła Wyspiańskiego, czyniąc z tego kroku pretekst do rozważań na temat czasów obecnych. Mogło by się to wydawać czymś na wyrost, jednak "Wyzwolenie" okazuje się być zaskakująco aktualne. Augustyniak stawia nawet tezę, że jest z biegiem czasu aktualne coraz bardziej. I nie sposób się z tą tezą nie zgodzić, wszak wewnętrzne skłócenie, podziały, gloryfikacja przeszłości przy trwającym ostrym sporze o to, czym jest spuścizna narodowa i kto jest jej beneficjentem - a kto wrogiem i zdrajcą - to sformułowania niepokojąco przypominające zwroty i idee używane w bieżącej debacie publicznej...

Wyspiański z całą pewnością geniuszem był, jednak my jako Polacy - jak już pisałem na wstępie - niezbyt się od jego czasów zmieniliśmy. Jeśli coś się w nas i obok nas zmieniło, to tylko to, że przybyło punktów spornych i płaszczyzn będących przyczyną sporu. Idea sporu zaś pozostała taka sama, zmieniły się tylko barwy, hasła i przywódcy; sam spór zaś trwa... Można by więc zadać pytanie, czy sam spór i jego potrzeba, dążenie do niego, nie tkwią aby w nas tak głęboko, że nie potrafimy bez nich funkcjonować... Zasmucające i bardzo niepokojące jest to, że odpowiedź na to pytanie może być twierdząca.

Mylący nieco jest tytuł książki, albowiem jej treścią nie jest wcale (może jest, ale jedynie pobocznie) polski Kościół. Chodzi bardziej o metaforę kościoła w innym znaczeniu, a mianowicie w takim, że jako naród tworzymy własne legendy, mity, a potem je gloryfikujemy (lub lżymy), tworząc z całości obiekty niemalże kultu - w tym znaczeniu trzeba by tę przenośnię rozpatrywać. Niezależnie jednak od jej znaczenia nie jest to dla nas jako narodu spostrzeżenie pochlebne, albowiem każdy stworzony w ten sposób "kościół" to jedynie pretekst do sporów, podziałów i wewnętrznych walk.

Książka w czytaniu jest dosyć trudna,wymagająca pewnej wiedzy i skupienia się na treści. Warto jednak podjąć wysiłek, bo lektura hipnotyzuje. Zwłaszcza jeśli jest się w stanie wychwycić ukryte znaczenia i podobieństwa między Polakami i ich namiętnościami kiedyś i dzisiaj. Niepokojące to podobieństwa... Augustyniak podobnie jak Wyspiański próbuje wydobyć z tego wszystkiego jakieś pozytywy, środki zaradcze, remedia, jednak czy mogą być one na naszą mentalność dążącą do podziałów skuteczne - to już dyskusyjne... Moim skromnym zdaniem najważniejsza jest w tej książce treść i prowokowanie nią czytelnika do zadumy i refleksji. Nad wszystkim co nas w przestrzeni publicznej otacza.

Gorąco polecam!

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Księgarni taniaksiazka.pl





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz