wtorek, 2 czerwca 2020

Pandemia - Jana Wagner


Tytuł: Pandemia (tytuł oryginału: Vongozero)
Autor: Jana Wagner
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 05.05.2020r.
Liczba stron: 436



Temat na czasie.

„Pandemia” Jany Wagner to kolejne w ostatnim czasie (np. obok „Oczu ciemności” Koontza) wznowienie książki, która tematycznie jest bardzo aktualna. Czy jednak tytuł ten jest w stanie wnieść coś nowego do postapokaliptycznej tematyki z wirusami i chorobami dziesiątkującymi ludzkość w rolach głównych? Przekonajmy się… Wizja z „Pandemii” jest pod tym kątem patrząc o tyle interesująca, że przedstawia - w warunkach tytułowej pandemii - rosyjski punkt widzenia na całą sprawę.

Szkielet fabularny tej historii nie będzie raczej dla nikogo zaskoczeniem: wirus, szybko postępujące zarażenia, rosnące słupki na wykresach z liczbą ofiar śmiertelnych, panika, upadek zasad i wartości rządzących współczesnymi społeczeństwami… Będzie także grupa ludzi, którzy postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i uciec od zagrożenia jak najdalej – wśród nich znajdzie się główna bohaterka, Anna, a także jej rodzina i znajomi. Lokacją zapewniającą ocalenie ma być zaś chatka położona nad jeziorem Wang w Karelii, tuż przy granicy z Finlandią.


Finału opowieści bynajmniej nie zdradzę, ale słów kilka na temat fabuły - i owszem, powiem. Najprościej można by rzec, że jest ona dość… ponura. A także w dużym stopniu realistyczna, co dodaje książce wiarygodności – nawet jeśli nie jest to w tego typu literaturze nic odkrywczego (a nie jest, wszak wielokrotnie takie wątki i taka konwencja w literaturze z nurtu postapo się pojawiały). Można także odnieść wrażenie, że cała fabuła skupia się tutaj na ciągłej ucieczce i na niekończącym się wędrowaniu drogą ku ocaleniu, które… może nadejdzie – może nie… ;)

W zasadzie czytało mi się tę książkę bardzo przyjemnie, ale… No właśnie: jest „ale”. I to chyba niejedno. Pierwszym minusem „Pandemii” jest postać głównej bohaterki, Anny. Chcąc nie chcąc pełni ona w tej historii do pewnego stopnia rolę przywódczyni grupki ocalałych, a w tej roli spisuje się ona dość kiepsko niestety. Ciężko w postaci Anny odnaleźć jakąś siłę, stanowczość, pewność siebie… W zamian za to kobieta często narzeka, utyskuje, wręcz jęczy, a wiele jej wypowiedzi i przemyśleń podszytych jest chyba jakimś kompleksem niższości, niepewności i pretensji do całego świata o to, że jest traktowana tak, a nie inaczej. Rzekłbym nawet, że sporo w niej klasycznego roszczeniowca. Kiepski materiał na przywódcę i – szczerze mówiąc – średnio ciekawa persona obsadzona w głównej roli.


Kolejnym minusem lektury jest jej wtórność. Tak naprawdę, w mniejszym lub większym stopniu, wszystko co tutaj zaprezentowano już kiedyś było – czy to u Kinga („Bastion”), czy to u Cormaca McCarthy’ego („Droga”). Niby na kimś trzeba się wzorować… To prawda. Jednak w takich przypadkach dobrze by też było, żeby autor dodał coś od siebie, żeby wymyślił coś oryginalnego co miałoby szansę zaskoczyć czytelnika. Nic takiego się w „Pandemii” niestety nie dzieje, a w efekcie – nawet jeśli czyta się to dobrze – puenta jest taka, że samo bazowanie na sprawdzonych wzorcach to jednak trochę za mało.

Do całej sprawy dochodzi jeszcze aspekt klimatu całej historii, który jest szary i ponury; jak dla mnie chyba trochę zbyt szary i zbyt ponury… Samo w sobie nie jest to oczywiście złe, ale na tle ostatnich – wiadomych – wydarzeń wokół nas wszystkich nie jestem przekonany, czy przyjęcie takiej właśnie konwencji komuś dobrze się skojarzy.


Po lekkim wahaniu… polecam. Głównie dlatego, że jeśli przymknie się oczy na minusy, to wiarygodność, realizm, a także dobrze zarysowana i poprowadzona historia wygrywają w ostatecznym rozrachunku z owymi minusami. W końcu w każdej książce przede wszystkim chodzi o dobrą historię, nieprawdaż? Na złe skojarzenia z rzeczywistością i na kiepskich bohaterów można przymknąć oko.

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Księgarni taniaksiazka.pl


#pandemia #janawagner #taniaksiążka #Vongozero






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz