sobota, 20 czerwca 2020

Upiór w ruderze - Andrzej Pilipiuk


Tytuł: Upiór w ruderze
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 19.06.2020r.
Liczba stron: 384


!!! PREMIERA !!!


Straszny dwór.

Najnowsza, gorąca niczym świeże bułeczki propozycja wprost spod pióra Andrzeja Pilipiuka to pełna humoru opowieść o duchach i o odbywanej przez nie pokucie, ale w pierwszej kolejności „Upiór w ruderze” to znakomite, humorystyczne spojrzenie na rzeczywistość polskiej prowincji na przestrzeni XX wieku. Odnajdziemy tu II Wojnę Światową, stalinizm, kolektywizację wsi, echa przemian ustrojowych u progu lat 90-tych, a nawet… małe spojrzenie w przyszłość ;) Areną wszystkich tych wydarzeń będzie zaś stary dwór szlachecki w Liszkowie na Lubelszczyźnie, w którym od 1812 roku straszą duchy trzech figlarnych szlachcianek :)

Cała historia zaczyna się w 1812 roku od śmiesznej – lecz tragicznej w skutkach – opowieści o pewnej armacie, z której trzy (jeszcze żywe) bohaterki chciały wystrzelić na wiwat. Armata to łup wojenny z czasów wojny północnej, któremu przeleżenie w stodole przez sto lat bynajmniej nie posłużyło. Młode szlachcianki – Lukrecja, Kornelia i Marcelina, która choć jest służącą to jednak ma w sobie szlachecką krew – nie do końca znają się na artylerii. Skutki tego braku wiedzy okażą się fatalne… Doczesne szczątki dziewczyn służba zbiera dosłownie widłami z pola, a ich duszyczki stają przed aniołem stróżem na doraźnym sądzie bożym, którego wyrok jest jednoznaczny: 500 lat pokuty. Z uwagi na brak miejsc zwyczajowo do odbywania pokuty przeznaczonych anioł na miejsce odbywania kary wyznacza dziewczynom ich doczesne miejsce zamieszkania – pałac w Liszkowie. I zaczyna się zabawa :)


Z XIX wieku przeskakujemy wprost do XX, a konkretnie do 1943 roku. Niemiecka okupacja trwa w najlepsze, pałac w Liszkowie zajęło SS, AK zaś kryje się po lasach starając się na ile to możliwe chronić ludność cywilną. Ku obopólnym korzyściom dochodzi do swoistego układu między AK-owcami a SS, na mocy którego Niemcy nie wtrącają się w sprawy lokalne i partyzanckie, partyzanci zaś łowią złodziei, dokonują na nich zasłużonych egzekucji, a następnie przebierają trupy w sowieckie mundury i dostarczają SS w celu wykazania, iż aryjska formacja ze znakomitymi efektami oczyszcza rejon Liszkowa z komunistycznej partyzantki. AK likwiduje w ten sposób (zasłużenie) m.in. niejakiego Kukułę – miejscowego złodzieja, którego postać odegra w najbliższych dziesięcioleciach niemałą rolę w dziejach miejscowej społeczności. Współpraca okupanta i miejscowych idzie świetnie do momentu gdy Berlin wymienia miejscowego dowódcę, przysyłając na miejsce dotychczasowego młodego, do bólu ideologicznego faszystę… Duchy trzech szlachcianek wkraczają jednak w odpowiedniej chwili do akcji ;)


Okupacja niemiecka zostaje zastąpiona przez sowiecką – i znów się dzieje… Sowieci potrzebują lokalnego bohatera, bojownika o słuszność myśli Marksa i Engelsa. Odkopanie ciała Kukuły przebranego w sowiecki mundur jest więc dla czerwonych darem z nieba. Wkrótce powstają plany postawienia pomnika, napisania książki, nakręcenia propagandowego filmu… Przydałoby się jednak jeszcze wyłapać jakichś wrogów systemu. Łapanka rusza z miejsca , a w jej efekcie w łapy czerwonych wpada Gryf, były dowódca AK… Wydaje się, że nic nie uratuje go przed śmiercią, Gryf był jednak na tyle sprytny, że sfabrykował całe archiwum „bohaterskiego oddziału partyzanta Kukuły” – te kwity ratują mu życie, wynika z nich bowiem, że pomagał bohaterom Kraju Rad… Innym także udaje się uniknąć kuli w tył głowy, a niemała w tym zasługa naszych trzech znajomych duchów.

Po sowieckiej wojskowej okupacji z 1944 roku przychodzi czas na budowę PGR-u. Oczywiście ku chwale partii, klasy robotniczej i przez wzgląd na jej pomyślność, do której wieść ma stworzenie na terenie liszkowskiego pałacu idealnych warunków do pomnożenia produkcji tucznika, dzięki któremu światowa rewolucja wkrótce zwycięży nie tylko burżuazyjnych reakcjonistów, ale także wyzyskujących uciemiężoną klasę robotniczą kapitalistów. Odpowiedzialny za stworzenie owych możliwości jest towarzysz Kociuba, który z wielką gorliwością oddaje się zadaniu niszcząc przy tym wszystko, co ostało się jeszcze w pałacu z czasów imperialistycznego ucisku. Trzy XIX-wieczne panienki nie będą tym zachwycone… ;)

Dalsze dzieje liszkowskiego pałacu to próby stworzenia w nim muzeum bohaterskiego towarzysza Kukuły, obranie dworzyszcza przez malarzy-zboczeńców za swą małą mekkę, a także - wraz z obaleniem komuny - przywrócenie mu pewnej prawdy historycznej na temat zamieszkującej go hrabiowskiej rodziny Liszkowskich. Ku czemu owe dzieje wiodą? Otóż ku rokowi 2047, w którym to do powiatu liszkowskiego zawitają najnowsi okupanci – kosmici :) :) Jak możecie się słusznie domyślać Lukrecja, Kornelia i Marcelina nie będą wobec tego wszystkiego obojętne :)


Jeśli mam być szczery, to absolutnie nie jestem w stanie się zdecydować co w tej książce podoba mi się bardziej – czy jest to przewijający się nieustannie przez całą książkę wątek duchów trzech figlarnych szlachcianek (które niejednemu zalazły skutecznie za skórę), czy też może genialny w swej prześmiewczości sposób, w jaki Andrzej Pilipiuk czyni z XX-wiecznych dziejów liszkowskiej prowincji humorystyczną soczewkę, w której skupiają się wszystkie wady i cała głupota Niemców, Sowietów oraz poczciwych tubylców. Wybrać doprawdy nie sposób, a to świadczy tylko o jednym: książka jest absolutnie fantastyczna!

Jeśli jednak ktoś przyparłby mnie do muru, to… wybiorę humor, z jakim na przykładzie podlubelskiej mieściny ukazano naszą XX-wieczną historię :) Poziom sarkazmu, ironii i sposób, w jaki Andrzej Pilipiuk śmieje się z durnoty okupantów i okupowanych jest niebezpiecznie zaraźliwy. Idę o zakład, że kilka razy nie wytrzymacie ze śmiechu, a kto wie – może i się z jego powodu poskładacie :) :) Warto sprawdzić jak będzie! :)


Poza walorami humorystycznymi w książce zachwyca jeszcze jedna rzecz, która raczej nie będzie dla fanów Pana Andrzeja zaskoczeniem – wierność historycznym faktom, detalom i szczegółom. Po raz kolejny widać wielką miłość, jaką Andrzej Pilipuk darzy historię. Szkoda wielka, że w tym przypadku pokazano ową miłość jedynie w stosunku do historii XX wieku (aż się prosiło o nawiązania choćby do powstania listopadowego i / lub styczniowego, może jeszcze do I Wojny Światowej), ale nawet niepełny obraz nie przesłania istoty rzeczy: Pan Andrzej uwielbia historię, umie o niej opowiadać i jest w stanie w fantastyczny sposób żonglować nią tak, aby nie przeczyć faktom, a jednak zachować detale i zapewnić czytelnikowi znakomitą rozrywkę w trakcie lektury. Dzięki piękne Panie Andrzeju za tę książkę :)


Grzechem wielkim byłoby nie polecić ;) A zatem polecam – i to gorąco!

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.

#upiórwruderze #andrzejpilipiuk #fabrykasłów #polskaprowincja #fantastyka #duchy





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz