poniedziałek, 3 lutego 2020

Irlandia - Edward Rutherfurd



Tytuł: Irlandia (tytuł oryginału: Ireland: Awakening (aka The Rebels of Ireland) )
Cykl: Dublin (tom 2)
Autor: Edward Rutherfurd
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 13.11.2019r.
Liczba stron: 848



Podróż na Zieloną Wyspę.

Edward Rutherfurd, zgodnie z daną czytelnikom w „Dublinie” obietnicą, powraca na Zieloną Wyspę snując ciąg dalszy opowieści o tym, jak Irlandia i jej mieszkańcy się zmieniali i jak zmieniało się ich życie w obliczu doniosłych, historycznych zmian. Poprzednią książkę poświęconą Zielonej Wyspie urwano narracyjnie w czasach nowożytnych – teraz dostajemy do rąk kontynuację rozciągającą się fabularnie od XVII wieku i czasów Cromwella, aż do współczesności.

Przystanków na fabularnej mapie książki będzie, jak to u Rutherfurda, oczywiście zdecydowanie więcej niż dwa wyżej wymienione. Historycznie rzecz ujmując akcja książki rozpocznie się we wspomnianych już czasach Cromwella. Rutherfurd przeprowadzi nas następnie przez wieki niewoli i zależności od Anglii, przez straszliwe czasy wielkiego głodu, masową emigrację, aż po powstanie wielkanocne i odzyskanie przez Irlandię niepodległości. Rozpiętość czasowa jest olbrzymia, jednak dzięki esencjonalnemu – proszę nie mylić z minimalistycznym i skrótowym – stylowi autora w niczym nie przeszkadza to w lekturze.

Bohaterami powieści są, co jest już standardowym zabiegiem u Rutherfurda (powtarzanym w innych powieściowych sagach, jak chociażby w „Rosji”, czy w „Dublinie”), przedstawiciele kilku irlandzkich mniej oraz bardziej znanych rodzin, a wraz z upływem lat i stuleci – ich potomkowie w kolejnych pokoleniach. Zabieg ciekawy i do mnie osobiście przemawiający in plus; to niezwykle ciekawe doświadczenie móc śledzić ludzkie losy (a właściwie losy rodów) na tle zmian dziejowych. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdemu taka narracja przypadnie do gustu, a to z uwagi na fakt, iż nijak nie można się przyzwyczaić do konkretnych postaci. Cóż… co kto lubi. Mi się osobiście taki zabieg fabularny bardzo podoba, pozwala on bowiem szerzej poprowadzić fabułę i objąć nią dużo większe przestrzenie czasu.

Zachwycające w „Irlandii” jest znawstwo, a jakim autor opisuje irlandzkie sprawy i dzieje samej wyspy. Wiedza historyczna Rutherfurda jest imponująca. Bardzo dobrze, szczegółowo i wiarygodnie odmalował on przy tym stosunki społeczno-religijne na Zielonej Wyspie. Ścierają się tu interesy wszechwładnej brytyjskiej Korony z irlandzkimi biedaczkami… ale i z bogaczami. Autor świetnie podkreśla przy tym, że pomimo wewnętrznych społecznych różnic pomiędzy mieszkańcami Irlandii (konflikty na linii katolicy-protestanci-prezbiterianie; biedne południe-bogata północ) tak naprawdę główną osią problemów całej wyspy był ucisk wywierany przez Anglików na CAŁYM irlandzkim społeczeństwie, którego Anglicy nie różnicowali za względu na wyznanie, czy pochodzenie. Każdy był uciskany i ciemiężony jednakowo. To cenne spostrzeżenie autora, przekute na fabułę książki, jest w gruncie rzeczy jej największą zaletą, dzięki której ta lektura jest po prostu wiarygodna.

Przy okazji „Dublina” wspominałem, że Rutherfurd nieco się chyba pogubił, a samemu „Dublinowi” sporo brakuje do najlepszych powieści autora. „Irlandia” w dużej mierze wynagradza tamto (blednące już w pamięci) rozczarowanie. Saga o Irlandii wreszcie została zamknięta i – pomimo wad części nr 1 – układa się teraz w logiczną całość. Edward Rutherfurd ewidentnie się poprawił :)

Zapewne dla części z Was odstraszające będą rozmiary książki… Fakt, tomiszcze do cienkich nie należy, jednak mogę zapewnić, że czyta się wbrew rozmiarom dość szybko. Wszystko dzięki esencjonalnemu stylowi pisania autora, który jest łatwy w odbiorze i, co ważne z uwagi na rozmiary książki, nie męczy w trakcie lektury. Tak więc niniejszym uspokajam: lektura pomimo objętości jest jak najbardziej przyjemna :) A fabularyzowany dokument historyczny, któremu Rutherfurd z upodobaniem hołduje w kolejnych książkach, ma się wciąż bardzo dobrze.

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.


#irlandia #edwardrutherfurd #czarnaowca #historia #zielonawyspa






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz