Tytuł: O krok za daleko (tytuł oryginału: Run Away)
Autor: Harlan Coben
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 15.01.2020r.
Liczba stron: 448
Coben w formie (?).
Na wstępie szczerze się przyznam – nigdy jakoś nie zaczytywałem się szczególnie w Harlanie Cobenie… Owszem, zdarzyło mi się przeczytać to i owo (w pamięć zapadły mi zwłaszcza „Nie mów nikomu”, „W głębi lasu”, „Zostań przy mnie”), jednak jakimś mega fanem Cobena nigdy nie byłem (nie bijcie ;) ). Czy po lekturze „O krok za daleko” ten stan rzeczy w moim przypadku się zmieni?...
… Chyba raczej nie ;) Pomieszanie thrillera z kryminałem to połączenie bardzo fajne i nie przeczę, że je lubię, jednak to w dalszym ciągu nie jest coś, co postawię w swoim prywatnym rankingu gatunków literackich na jakimś piedestale. Sięgnę chętnie, to prawda, ale bardziej jako odskocznię od innych lektur. Dlaczego „O krok za daleko” nie zmieni mojego zdania w tej materii?
Książka jest, przynajmniej jeśli chodzi o mój stan wiedzy na temat twórczości tego autora, „typowo cobenowska”: dostajemy na początek społeczno-rodzinny problem, z różnych względów trudną i skomplikowaną sytuację w punkcie wyjścia, autor natomiast nieustannie podsyca atmosferę tajemnicami; główni bohaterowie próbują działać, przez co sytuacja w nieuchronny sposób się komplikuje, a Coben jak na złość dokłada kilka niespodziewanych zwrotów akcji mających na celu zmylenie czytelnika. Na końcu z kolei okazuje się, że w całej historii niebagatelną rolę odgrywa mroczny sekret z przeszłości. Ot, cały Coben.
W niniejszej powieści jest w zasadzie dokładnie tak, jak to wyżej opisałem. Storyline zawiera w sobie historię rodziców, których ukochana córka schodzi na złą drogę i ucieka z domu. Zrozpaczony ojciec postanawia poświęcić wszystko żeby ją odnaleźć. Udaje mu się to, ale prawie nie poznaje własnego dziecka, które woli narkotyki i swojego chłopaka od własnego ojca. Tatuś jednak nie odpuszcza. Sytuację komplikuje fakt, że chłopak dziewczyny umiera, a ona sama po raz kolejny znika… Kto zabił? Czyżby ukochana córeczka tatusia? Co jeszcze wyjdzie w tej historii na jaw, jakie mroczne tajemnice z przeszłości?
Lektura może być zajmująca – ba!, także ciekawa – jednak, pomimo fabularnych twistów, może być w pewnym stopniu przewidywalna. Jak bardzo przewidywalna, to już zależy od stopnia waszej znajomości tego rodzaju literatury ;) Jak dla mnie wszystko jest pod tym kątem poprawnie, chwilami ciekawie, nie brakuje dreszczyku emocji, jednak Coben tą książką żadnej Ameryki nie odkrywa… Mało tego – mając w pamięci inne książki tego autora (chyba jednak dużo lepsze niż właśnie omawiana) i wiedząc jak bardzo jest on popularny mogę iść o zakład, że wierni fani Harlana Cobena będą trochę buczeć… No cóż – autor ustawił sobie poprzeczkę swoimi największymi książkowymi hitami bardzo wysoko.
Powyższe wytykanie minusów nie oznacza jednak, że książka ta jest zła. Bynajmniej ;) Nie jest po prostu odkrywcza i może być dla wytrawnego czytelnika przewidywalna. Lecz na przykład na początek przygody z Harlanem Cobenem… czemu nie? To może być dobry wybór jeśli chcecie zacząć czytanie jego książek, „O krok za daleko” nie jest bowiem wcale złe, a epizodycznemu czy średnio zaawansowanemu (pod kątem liczby przeczytanych pozycji) czytelnikowi thrillerów ta książka zdecydowanie może się spodobać.
A poza tym… czy można pisać tylko i wyłącznie tchnące powiewem świeżości, innowacyjne bestsellery? Każdy pisarz ma książki lepsze i gorsze, zapadające w pamięć i zapominane tuż po ich przeczytaniu. „O krok za daleko” nie odkrywa Ameryki, ale też warto dać tej pozycji szansę i ją przeczytać – a nuż się Wam spodoba :)
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.
#okrokzadaleko #harlancoben #albatros
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz