środa, 12 lutego 2020

Tyson Fury. Bez maski. Autobiografia - Tyson Fury


Tytuł: Tyson Fury. Bez maski. Autobiografia (tytuł oryginału: Behind the Mask. My Autobiography)
Autor: Tyson Fury
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 12.02.2020r.
Liczba stron: 320



Gypsy King.

Tyson Fury. Czy któryś fan boksu nie zna tego nazwiska? Brytyjczyk jest przyczyną niejednej sensacji zawodowego ringu w kategorii ciężkiej ostatnich lat. Nie sposób przy tym wskazać na dzień dzisiejszy drugiego aktywnego zawodowo boksera, który odbyłby podobną drogę na szczyt, później na dno… i jeszcze raz na szczyt (a przynajmniej w jego stronę). Olbrzym z Wilmslow, Gypsy King – jakiegokolwiek pseudonimu Fury’ego by nie używać, pewne jest jedno: mamy do czynienia z pięściarzem wyjątkowym. A także - co pokazuje niniejsza książka - z wyjątkowym człowiekiem. „Bez maski” to bowiem nie tylko historia boksera. To także historia człowieka, który borykając się ze swoimi słabościami, z uzależnieniem oraz z nękającymi go zaburzeniami zdobył się na odwagę i opowiedział o tym wszystkim światu.

Im bardziej o przeczytanej historii myślę tym bardziej dochodzę do wniosku, że jest bardziej o życiu, a mniej o boksie. Rzecz jasna boks to kluczowa – i dla fanów sportu najbardziej interesująca – część biografii Fury’ego, jednak przeplata się ona z opowieścią o depresji, o upadku, o beznadziei, o uzależnieniu i o braku sił do walki o samego siebie. Brzmi szokująco, jednak taka właśnie była (i jest, z tego rodzaju problemów nie wychodzi się bowiem ot tak; szalenie długo można się z nimi zmagać) rzeczywistość Tysona Fury’ego: byłego już mistrza świata wagi ciężkiej, który po wygraniu walki z Władimirem Kliczką miał u swych stóp cały bokserski świat… I właśnie wtedy, stojąc na szczycie, chciał ze sobą skończyć. Szok? A jednak… Nawet stojąc na szczycie można zsuwać się mentalnie w otchłań.

Tak naprawdę właśnie o tym jest ta książka: o mentalnej otchłani i o wielkiej sztuce jaką jest wydostanie się z niej. Choć w kolejnych częściach książki Fury opowiada kolejno o kluczowych dla jego kariery walkach (Kliczko, Wilder), o dzieciństwie, o pierwszych krokach na ringu, czy o odpowiednim podejściu psychologicznym do walki oraz do rywala (dzięki któremu, jeśli wierzyć Tysonowi, osiągnął na ringu tak wiele), to jednak temat jego problemów mentalnych przewija się cały czas w tle. 

Fury na wstępie książki (rozpoczętej opisem szalonego rajdu samochodem odbytego z prędkością 250 km/h i potencjalnym zamiarem popełnienia samobójstwa) przyznaje otwarcie, że cierpi na depresję oraz na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Bum… Dla niejednego fana boksu to wyznanie będzie nie lada zaskoczeniem. Wielu obserwatorów tego sportu patrzyło na „wyczyny” Fury’ego w ostatnich latach ze smutkiem, a następnie ze wzruszeniem ramion; ot, sodówa. Nie uniósł sukcesu i popularności. Część kibiców tak tłumaczyła sobie odwołanie rewanżu z Kliczką, czy problemy alkoholowo-narkotykowe Fury’ego. Na pierwszy rzut oka – ok, tak to mogło wyglądać. Prawda jest jednak zupełnie inna i dziś Tyson Fury wyznaje ją wprost: winne są jego zaburzenia psychiczne. Zdaję sobie sprawę, że nawet ta deklaracja padająca z ust pięściarza nie każdego przekona. I właśnie dlatego powstała ta książka. Jest ona bowiem zapisem walki Tysona z samym sobą i z własnym pędem ku autodestrukcji. Walki zwycięskiej, które to zwycięstwo jest bodaj czy nie najważniejszym sukcesem jego życia. Sukcesem, który może zainspirować innych z podobnymi problemami oraz pokazać im, że nie są sami, a także – docelowo – zwiększyć świadomość ludzi na temat problemów, które w wielu społeczeństwach i społecznościach są do dziś tematem tabu i powodem do społecznego wykluczenia wszystkich tych, których owe problemy są udziałem.

Zrobił się z tego bardziej opis książki psychologicznej niż sportowej ;) Spokojnie, sport też będzie. I będzie go całkiem sporo! Fury to świetny bokser- tego nikt mu nie odmówi. W kolejnych rozdziałach poznamy jego historię i całą drogę na szczyt. Fury opisze nie tylko swoje walki, ale także metody treningowe i psychologiczne gry z przeciwnikami z których jest znany (w tym miejscu wspomnę tylko – co wynika już z opisu książki – o tym, jak ważną według Fury’ego rolę odegrała historia z sauną w konfrontacji z Kliczką; typowa zagrywka mentalna ;) ). Wszystko jest okraszone typowym dla Tysona stylem pełnym przyjemnego (choć może troszkę czasami irytującego) trash talking i trącącymi pyszałkowatością zapewnieniami o swojej wyjątkowości. Wygłupy i wytrącanie z równowagi (czasem szokowanie?) rywali oraz opinii publicznej jak najbardziej również będą :) Czy to wystarczy za rekomendację od strony sportowej patrząc? ;)

Fury bardzo dużo pisze o Bogu, o rodzinie oraz o tym, co jest dla niego w życiu najważniejsze. Może dla niektórych będzie to zaskoczenie, ale Tyson jest osobą głęboko wierzącą i we wszystkim prawie – a na pewno w kluczowych dla swojego życia chwilach – widzi rękę Opatrzności. Ciekawe, ale bynajmniej nie ma w tym nic ani śmiesznego, ani groteskowego. Co z tego, że mierzący ponad dwa metry wzrostu olbrzymi facet kocha Boga? Absolutnie nic.

Dużą siłą książki są momenty, w których kolejne treści uderzają w czytelnika jak obuchem z racji siły rażenia przytaczanych opisów. Historia z pędzącym 250 km/h w stronę samozagłady samochodem, niesamowicie osobiste wyznanie o chorobie, opowieść o pochowaniu dziecka, które poroniła partnerka Fury’ego… Te momenty i obrazy mają w sobie moc. Nie trzeba przy ich okazji zbyt wielu komentarzy autora. Działają na czytelnika same w sobie, są pełne emocji i sprawiają, że książka staje się czymś dużo więcej niż tylko autobiografią znanego pięściarza.

Zapewne wielu z Was sięgając po tę lekturę będzie sobie zadawać pytanie, czy 22.02.2020 roku Fury wygra w drugim starciu z Wilderem i znów zostanie mistrzem świata. Zobaczymy. Osobiście trzymam kciuki – trzymałem je nawet przed przeczytaniem tej książki ;) Już za dziesięć dni licząc od daty premiery „Bez maski” dowiemy się, czy Tyson Fury wygra jeszcze jedną ważną walkę swojego życia.

Lektura świetna, ciekawa, z dobrym rytmem narracji i szalenie przy tym pouczająca. Zawsze lubiłem Fury’ego jako boksera, teraz jednak nabrałem do niego szacunku także jako do człowieka. Ta książka rzeczywiście jest w stanie zmienić sposób postrzegania Olbrzyma z Wilmslow. Na plus.


Polecam!

Dziękuję Wydawnictwu SQN za egzemplarz recenzencki.

#tysonfury #bezmaski #behindthemask #boks #sport #sqn #autobiografia





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz