piątek, 1 maja 2020

Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia - Tai Woffinden, Peter Oakes


Tytuł: Bez hamulców. Tai Woffinden. Autobiografia (tytuł oryginału: Raw Speed. My Autobiography)
Autor: Tai Woffinden, Peter Oakes 
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 25.03.2020r.
Liczba stron: 352



Oblicza czarnego sportu.

Tai Woffinden – tego pana fanom żużla przedstawiać nie trzeba. Jak się prezentuje jego autobiografia? No cóż… Przed nami książka bezpośrednia i szczera, choć może miejscami nieco chaotyczna. Z drugiej jednak strony pełno tutaj ciekawych anegdot, a całość jest – wbrew pozorom oraz obawom – całkiem sensownie napisana (choć szkoda, że chronologia zdarzeń jest w niej nieco zaburzona).

Trzykrotny indywidualny żużlowy mistrz świata odsłania przed nami rąbka tajemnicy na temat samego siebie i swojego życia. Już sama wieść o tej autobiografii była interesująca, Tai znany jest bowiem z wybryków i różnego rodzaju tarapatów, w które na przestrzeni lat się pakował. Co Woffinden ma nam na ten temat do powiedzenia?


Coś niecoś ma ;) Będę zatem ciekawe anegdoty i historie w stylu chociażby genezy znanej fanom sytuacji, której finałem było wysiadanie przez Taia z samochodu w kajdankach. Tak, ta część książki jest zdecydowanie najciekawsza :) Jednak wydaje mi się, że środek ciężkości położono nieco gdzie indziej, albowiem Woffinden sporo mówi o swoich wartościach, o podejściu do sportu, a także o rodzinie. Wspomina chorobę i śmierć swojego ojca, a także swój wypadek, który skutkował groźnym urazem kręgosłupa. Wyłania się z tego obraz rozrabiaki, który… sporządniał. I muszę przyznać, że bardzo ciekawie się to czyta – nawet jeśli człowiek przed lekturą nastawiał się przede wszystkim na skandale i pikantne smaczki.


Od strony czysto sportowej patrząc… mogło być lepiej. Woffinden – co było do przewidzenia – wspomina swój zwycięski marsz po tytuł mistrza świata w latach 2013, 2015 i 2018. W książce pokuszono się także o swoiste porównanie ligi polskiej z angielską i szwedzką, jednak jest ono niestety niepełne. Dlaczego? Otóż dlatego, że trochę po macoszemu potraktowano tutaj ligę polską. Od żużlowca, który od lat broni wrocławskich barw można się było w tej materii spodziewać o wiele więcej niż tutaj napisano. Dodatkowo rzuca się w oczy to, że opisy sportowe wypadają trochę blado – moja teoria na ten temat jest taka, że po prostu brak im szczegółów, a dzieje się tak chyba głównie przez zadziwiająco małą ilość insiderskich opisów żużlowych, zwłaszcza tych wybitnie zakulisowych. Szkoda.


Książka ma także pewien inny minus, a mianowicie wspomnianą już na wstępie zaburzoną chronologię zdarzeń. Mi to osobiście troszeczkę przeszkadzało w lekturze, ale – umówmy się – dyskwalifikujący minus to na szczęście nie jest.

Przy tego typu lekturach nieuchronnie pojawia się pytanie o sens powstania autobiografii w przypadku czynnego zawodowo sportowca, który ma przed sobą jeszcze co najmniej kilka ładnych parę lat kariery. Woffinden nie skończył nawet jeszcze trzydziestki (stuknie mu w sierpniu), trochę więc jeszcze przed nim tego całego jeżdżenia... Na postawione pytanie trudno więc jednoznacznie odpowiedzieć, nie da się bowiem uciec od konfliktu pomiędzy tym, że facet sporo już osiągnął i warto by to było udokumentować jakimiś spisanymi wspomnieniami, a tym, że jego historia nie jest jeszcze bynajmniej zamknięta…


Jeśli miałbym rekomendować czy po książkę sięgnąć, to jak najbardziej lekturę polecam. Nie oczekujcie jednak fajerwerków i miejcie świadomość, że w perspektywie najbliższych lat na sto procent powstaną kolejne biografie Woffindena, a wtedy bardzo możliwe, że niniejsza odejdzie w zapomnienie.


Dziękuję Wydawnictwu SQN za egzemplarz recenzencki.

#taiwoffinden #bezhamulców #rawspeed #autobiografia #sqn #żużel






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz