piątek, 1 maja 2020

Demony zemsty. Beria - Adam Przechrzta


Tytuł: Demony zemsty. Beria
Cykl: Demony (tom 6)
Autor: Adam Przechrzta
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 24.04.2020r.
Liczba stron: 434



Razumowski – sowiecki Bond? ;)

Pułkownik moskiewskiej milicji powraca w pełnej okazałości. Nieco poturbowany po poprzedniej odsłonie swoich przygód, ale ciągle na chodzie. Byłemu oficerowi kontrwywiadu nie będzie jednak dane odpocząć, albowiem Wódz i ukochany Ojciec Narodu umiera – a wraz ze śmiercią Stalina nowe miotły raz że zamiatają, a dwa że walczą o władzę… Gdzie w tym wszystkim znajdzie się miejsce dla Aleksandra Razumowskiego?

Adam Przechrzta, mam takie nieodparte wrażenie, doskonali się wraz z każdą kolejną częścią cyklu. Niepowtarzalny sowiecki klimat mamy w przygodach Razumowskiego od samego początku, a z każdą ich nową odsłoną akcja coraz bardziej zaskakuje. Nie ma tu żadnych odgrzewanych kotletów. Jeśli tak ma to wyglądać do samego końca (a na to wygląda), to ja to kupuję!


Ale do rzeczy. W niniejszej odsłonie, jako się już rzekło, ducha oddaje Józef Stalin. Można się było spodziewać tego, co następuje wraz z tą śmiercią – rozpoczyna się bezpardonowa (już bardziej niż mniej otwarta) walka o władzę. Każdy chce wykroić dla siebie kawałek tortu. Najlepiej jak największy. Co w tej sytuacji począć z Razumowskim? Pewien człowiek (który jest blisko przejęcia największej części schedy po nieodżałowanym Wodzu) najchętniej sprzątnąłby Aleksandra jednym pociągnięciem cyngla… Ławrientij Beria nie zwykł mieć sentymentów, że o okazywaniu swoim wrogom litości nie wspomnę. Jednak Razumowski póki co jest potrzebny. Niech więc sobie żyje, działa i niech spełnia bez szemrania swoje obowiązki. A gdzieś tam po drodze nie zaszkodzi zrobić tak, ażeby on i jego bliscy znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie… ;)


Zaskakujące w tym cyklu jest to, że z jednej strony powielane są w nim wcześniejsze pomysły autora, a jednak… są one, z drugiej strony patrząc, za każdym razem po prostu całkowicie świeże i nieskalane wtórnością. Nieważne czy mamy do czynienia z "Demonami Leningradu", "Demonami czasu pokoju", czy też z "Demonami zemsty. Abakumow"; wraz z każdą częścią efekt powinien być w teorii coraz słabszy, tutaj zaś jest ciągle ten sam. Fenomen! To się naprawdę bardzo rzadko zdarza. I zachodzę w głowę dlaczego tak jest… Nie żebym narzekał; co to, to nie ;) Ale zastanawia mnie ten literacki efekt a’la Adam Przechrzta. I dochodzę do wniosku, że niesamowitą robotę odwala w tym wszystkim (niezmiennie zresztą) ciężki, mroczny i niepowtarzalny klimat sowieckiej rzeczywistości, która jest mieszaniną brutalnej siły, okrucieństwa, mordów, zakulisowych rozgrywek z nie dającą się nie lubić prawdziwą rosyjską duszą, która – a jakże! – nawet w czasach najciemniejszej sowieckiej nocy pokazuje swe rogate oblicze. Tak trzymać Panie Adamie!


Jeśli czegoś mógłbym się doczepić… to zdecydowanie zakończenia. Autor przez całą powieść misternie snuje całą intrygę tylko po to, żeby wszystko tak jakby „uciąć” na sam koniec i po prostu ot tak, zakończyć prostym cięciem… Why???!... Przyznaję, że w kwestii zakończenia liczyłem na więcej. Do tego, nic na to nie poradzę, szalenie brak mi wątków fantastycznych w większych ilościach… Może się kiedyś doczekam ;)


Jestem niesamowicie ciekawy, jak Pan Adam wybrnie z całej tej historii w kolejnym tomie / tomach. Bo że takowe – przynajmniej jeden! – powstaną, to nie mam wątpliwości ;) Ta opowieść po prostu musi mieć ciąg dalszy! Każde inne rozwiązanie byłoby bezsensowne :)


Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.

#demonyzemstyberia #beria #razumowski #adamprzechrzta #cykldemony #fabrykasłów






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz